Dave Holland

Muzyka, która nie kończy się nigdy - Prism feat. Dave Holland, Kevin Eubanks, Craig Taborn & Eric Harland – Majówka z Jazz Jantarem w gdańskim Żaku

Muzyka, w której każdym tonie czuć najszczerszą z pasji i gwiazdy, których gwiazdorstwo da się poznać wyłącznie po tym, z jaką klasą grają – tak idealna sytuacja koncertowa nie zdarza się często. Ale kiedy na scenie spotykają się Dave Holland, Craig Taborn, Kevin Eubanks i Eric Harland nie ma innej możliwości.

To był rok... według Macieja Krawca

Podsumować upływający jazzowy rok … Zadanie to kuszące acz niełatwe, gdy ma się świadomość, że nie było się w stanie wysłuchać wszystkich najważniejszych płyt, które odchodzący 2014. po sobie hojnie pozostawił, a także odwiedzić całej wielości, jak Polska długa i szeroka, interesujących koncertów. Poza tym – cóż – nie samą miłością do jazzu człowiek żyć może (choć czasem chciałby). Nie porwę się zatem na podsumowanie o aspiracjach ogólnych, a opowiem pokrótce o tym „moim”, a zatem subiektywnym i fragmentarycznym, jazzowym roku.

WSJD: Big Three - Pawlik, DeJohnette i Holland!

Gdy w drugim dniu Warsaw Summer Jazz Days widownia powoli zbierała się w Soho Factory, na Stadionie Narodowym grały już supporty przed wieczornym koncertem Metalliki. W drodze na kolejny festiwalowy dzień, myśląc o nadchodzących występach zespołów Włodka Pawlika, Jacka DeJohnette i Dave'a Hollanda, mijałem fanów amerykańskiej grupy i przypomniała mi się nazwa jej przedsięwzięcia z 2010 roku: Metallica występowała wtedy w ramach trasy „Big Four” razem z trzema innymi legendarnymi metalowymi kapelami.

So Near, So Far

Ta płyta ma już swoje lata. Dlaczego zatem miałbym pisać o niej? Co najmniej z dwóch powodów: po pierwsze, nigdy dosyć przedstawiania dobrych rzeczy, po drugie, bo wydaje mi się, że w zachwycie nad nowościami, w rzucaniu się na nowinki, zapominamy o wspaniałych płytach sprzed lat. Owszem, pozostają takie dzieła jak np. "Kind of Blue" wymieniane przez niemal każdego jazzfana, jednak przecież na tej płycie nie kończy się dzieło.

Contrasts

Choć nie jestem wyznawcą kultu ECM, o czym już i antenach radiowych i w słowach artykułów oraz recenzji niejednokrotnie dawałem do zrozumienia, to jednak są takie momenty kiedy w stronę monachijskiej oficyny spoglądam z więcej niż ciepłymi uczuciami. Tak stało się na samym początku stycznia, kiedy światło dzienne ujrzała nowa seria wydawnicza ECM zatytułowana Re:solution.

River: The Joni Letters

Było właściwie tylko kwestią czasu, kiedy wielki Herbie Hancock sięgnie po piosenki Joni Mitchell. Muzyczna przyjaźń między nim a kanadyjską ikoną muzyki rozrywkowej trwa nieprzerwanie od niemal 30 lat, kiedy po raz pierwszy się spotkali w legendarnym już dziś przedsięwzięciu Joni Mitchell – Mingus". Ona też legła u podstaw najnowszej płyty Hancocka. „River: The Joni Letters" w całości jest poświęcona twórczości Mitchell oraz muzyce, która artystkę w szczególny sposób inspirowała – stąd obecność m.in.

Reunion: Live In New York

Zwlekaliśmy z recenzją tej płyty czekając na odpowiedni moment. Że takiego wydawnictwa pominąć nie będzie można było sprawą oczywistą. Kiedy na płytowy rynek trafia muzyka Sama Riversa jasnym staje się, że trzeba na chwilę wstrzymać oddech, tym bardziej gdy na nowe nagrania już nigdy się nie będzie szansy doczekać. 26 grudnia ubiegłego roku ten wybitny artysta odszedł pozostawiając na całym świecie całe rzesze pogrążonych w smutku fanów.

Where Fortune Smiles

No to przyznaję się. Iwicki strzelił mi bramkę. Płyta jest sprzed ponad lat 40, brzmi cudownie, wspaniale, odkrywczo. Nic w zasadzie nowego (za wyjątkiem "eklektycznego jazzu" czerpiącego z wszystkich kultur) nie zdarzyło się od tego czasu. Znów będzie: Czapki z głów przed Johnem McLaughlinem. Płytę niegdyś wydała wytwórnia PRT z UK, a obecną, kompaktową jej wersję zawdzięczamy specjalizującej się raczej w jazzrocku (przynajmniej jeśli chodzi o jazz) wytwórni One Way Records. Materiał ten na CD ukazał się dopiero w roku 1993.

The Legendary Marvin Pontiac Greatest Hits

To kolejna, nie nowa już płyta, którą Wam polecam. Ale cóż tu mówić o nowości, skoro jej główna postać nie żyje już od ponad 20 lat. Aż dziw, że Johnowi Luriemu udało się dotrzeć do zachowanych jego nagrań i wydać je obecnie na płycie. Z towarzyszących Pontiacowi muzyków wynika, że płyta zrealizowana jest obecnie na zasadzie dogrania partii instrumentalnych do zachowanych taśm.

What Now?

Muzycy kwartetu znają się jak łyse konie. Występowali ze sobą w przeróżnych składach. Chyba każdy już z każdym. Jeśli nawet nie, to Wheeler i Holland winni być ogniwem spajającym. To słychać. Mimo że, o ile się nie mylę, skład, który nagrał tę płytę powstał właśnie przy jej okazji i raczej nie zagościł długo w jakichś trasach koncertowych (o ile one były), to muzyka zagrana przezeń stanowi niewątpliwy przykład wspaniałego, zespołowego zgrania.

Strony