Charlie Haden

Ornette Coleman - człowiek ducha

Gdy Ornette Coleman wchodził na scenę klubu Five Spot po raz pierwszy, w listopadzie 1959 roku, nie mógł się chyba spodziewać, że za chwilę zagra jeden z najważniejszych koncertów w historii jazzu. Wszedł powoli na scenę, rozejrzał się wokół siebie – przy barze siedział rząd legend: Leonard Bernstein, Paul Chambers, Miles Davis, John Coltrane i Lionel Hampton. Wszyscy przyszli zwabieni krążącymi plotkami o zupełnie niesłychanym i dziwacznym sposobie, w jaki ten młody saksofonista pojmuje muzykę.

Joe Lovano: wielki tenor

Gdy żył jeszcze Luciano Pavarotti, magazyn „Village Voice” napisał: „wielkim współczesnym tenorem z Włoch nie jest Luciano, ale Lovano”. Muzyk ten, jak mało kto w dzisiejszym jazzie, zasłużył na pochwalne głosy nie tylko w dziedzinie saksofonu tenorowego, ale muzyki improwizowanej w ogóle. Od kilku dekad konsekwentnie podąża własną drogą między post bopową tradycją jazzową a free, swobodnie dobierając sobie muzycznych partnerów i tematy albumów.

Muzyka jak świat. Dziś 87 urodziny Dona Cherry'ego!

Minęło wiele lat od debiutów Ornette’a Colemana i Dona Cherry’ego i dziś można ze zdumieniem zastanawiać się nad szokiem, jaki wywołali ci dwaj muzycy w środowisku jazzowym. Zabawne i niezrozumiałe wydaje się często wzburzenie, jakim reagowano na ich występy. O co właściwie chodziło publiczności nowojorskiego klubu Five Spot gdy czuła się niemal urażona propozycją kwartetu dowodzonego przez Colemana. Co tak nimi wstrząsnęło? Ostatecznie, brzmienie zarówno saksofonisty, jak i trębacza wyrastało wprost z „mainstreamowego” jazzu.

„Muzyka improwizowana opowiada o poszukiwaniu wolności” – wywiad z kontrabasistą Bernardem Santacruzem

Istnieje rysunek, w którego centrum siedzi przesłuchiwany więzień. Ma zawiązane oczy, skrępowane ręce, ale milczy jak grób. Obok widzimy dwóch innych mężczyzn, z których jeden... gra na kontrabasie. I ten właśnie mówi: „Myślę, szefie, że teraz zacznie mówić”, na co drugi odpowiada: „Tak! Każdy zaczyna mówić w trakcie sola kontrabasu”. Ten zabawny rysunek odzwierciedla być może zwyczaje widowni słuchającej jazzu okazjonalnie, bez wczucia się w wysiłek artystów.

Geniuszowi ujdzie płazem? - Ginger Baker

W dokumencie „Beware of Mr. Baker” genialny perkusista zdradza żony, grozi nożem koledze z zespołu, ćpa, prowokuje bójki i awanturuje się o wszystko. Z obrazu wynika, że Ginger Baker to nie tylko utalentowany muzyk, ale też szalony egoista. Nie był dobrym ojcem, mężem, sąsiadem ani przyjacielem. Mimo to, do historii przeszedł, jako genialny twórca Cream, energetyczny kocur siedzący za zestawem. Czy tak powinno być? Czy geniuszowi można wybaczyć wszystko? A może, fascynując się artystą, powinniśmy oceniać również jego życie prywatne?

The name is Makowicz

Na rodzimym firmamencie jazzowych gwiazd, ta Adama Makowicza jest jedną ze świecących najmocniej i najwyżej. Podczas ponad pięćdziesięcioletniej muzycznej kariery muzyk ten odbył niezliczoną ilość muzycznych spotkań z największymi jazzmanami swoich czasów. Jako lider i sideman nagrał wiele ważnych dla polskiego i światowego jazzu albumów. Koncertował w najsłynniejszych klubach i salach koncertowych. I, co najważniejsze, jego nieziemska wędrówka wciąż trwa.

Charlie Haden - człowiek który umiał objął świat tradycji i nowoczesności

Niewiele brakowało, a być może Charlie Haden nigdy nie zostałby kontrabasistą. Być może funkcjonowałby w świecie muzyki jako zupełnie inna figura. W wieku lat 15, młody Charlie, pochodzący z muzycznej rodziny kultywującej tradycje klasycznych amerykańskich pieśni folkowych i country, zachorował na polio. Na szczęście choroba nie okazała się rozwinęła się na tyle, by zagrozić jego życiu, ale zdążyła zrujnować całkowicie wokalną karierę młodego Hadena. Zniszczone struny głosowe nie były w stanie udźwignąć głosu i kontrolować jego kierunku.

Hank Jones - wielki jazzowy pozytywista.

Historia jazzu przepełniona jest nietuzinkowymi osobistościami, ich szaleńczym życiem i często efektownymi upadkami. Jeszcze więcej jednak niż jazzowych romantyków było, jest i prawdopodobnie będzie jazzowych pozytywistów, którzy sławę postaci tragicznych zamienili na pracę u podstaw a biografię na dyskografię. Hank Jones jest jednym z nich.

 

Gonzalo Rubalcaba – muzyczny poliglota z Hawany

Moje pierwsze zetknięcie z grą na żywo Gonzalo Rubalcaby należało do tych spotkań, podczas których momentalnie wiadomo, że z artystą jest po drodze. Ów jego występ sprzed kilku lat komentowałem w relacji następująco: „Z kolei pianista balansował między szeptem i krzykiem: szukał napięcia w pauzach, które znajdowało ujście w szybkich i ekspresyjnych uderzeniach. Jego gra była bardzo ciekawa, publiczność słuchała go z uwagą i doceniała należycie każdą solówkę”. Przebieg jego kariery dobitnie wskazuje na to, iż taki pogląd na jego muzykę podziela wielu.

Free Jazz

Nawet nie będę udawał, że potrafię słuchać tej płyty, choć jednocześnie (i paradoksalnie) to jeden z moich ulubionych albumów a z całą pewnością jeden z najważniejszych, najbardziej znaczących w historii muzyki jazzowej. Płyta Ornette'a Colemana, śmiałego, brawurowego anarcho-rewolucjonisty jest dokumentem przede wszystkim przemian intelektualnych. Colemanowi udało się niemożliwe – przekroczyć barierę instrumentu.

Strony