Bobby McFerrin

Marcin Olak Poczytalny: Play

Każdy chyba ma taką płytę. Ważną, przełomową. Taką, która coś otworzyła, od której się coś zaczęło.

Oczywiście ja mam, nawet kilka. Do tej nie wracałem od dawna, może dlatego, że kiedy się ukazała, słuchałem jej w zasadzie bez przerwy, w kółko. Spisywałem solówki, analizowałem akordy… Nie, nigdy nie ćwiczyłem spisanych fragmentów, chciałem zrozumieć, ale nie kopiować. A przede wszystkim słuchałem i słuchałem, raz za razem, zachwycony jak dziecko.

Chick Corea i Bobby McFerrin, Play.

Staram się nie mieć żadnych oczekiwań - wywiad z Andreasem Schaererem

Z okazji zbliżającego się występu Andreasa Schaerera na festiwalu Ad Libitum rozmawiam z nim o Szwajcarii, wokalistyce na University of Arts w Bernie oraz o współpracy z Bobbym McFerrinem przy operze “Bobble”.

Czy Szwajcaria jest dobrym miejscem do rozpoczęcia kariery muzycznej?

I try to have no expectations - interview with Andreas Schaerer

Is Switzerland a good place to start a career as a musician?

Andreas Schaerer: Switzerland has a good possibilities in jazz education. There are several universities of art that offer a jazz department where we can study jazz music. Besides Switzerland is really nicely connected to the German, French, Austrian and Italian music scene. It’s a good place to connect to the other musicians.

Dziś wszyscy jesteśmy McFerrinami – McFerrin+ na Solidarity Of Arts w Gdańsku

Jest ciepły, letni wieczór, sam środek długiego weekendu w Gdańsku. Ciągnącą się wzdłuż Nowej Motławy ulicą Szafarnia w kierunku Polskiej Filharmonii Bałtyckiej podąża coraz gęstszy z każdą minutą tłum ludzi. Razem z tymi, którzy na Ołowiankę już dotarli, stawią się ich tam tysiące. I choć trudno w to uwierzyć, wszyscy śpieszą na koncert jazzowy. Przepraszam – na widowisko jazzowe. Jego gwiazdą w tym roku ma być niejaki Bobby McFerrin. 

Sound Travels

Tytuł albumu zapowiada doskonale jego treść. Jak wielu muzyków dzisiaj, tak i Jack DeJohnette od jakiegoś czasu wybiera się w muzyczne podróże. „Sound Travels“ nie jest jednak długo przygotowaną wyprawą w głąb nieznanego lądu, jak było na przykład w przypadku „Peace Time“. To raczej zorganizowana wycieczka autokarem, dzień tu, dzień tam, trwająca zaledwie 46 minut. Duży jest za to skład.

Rendezvous in New York

Może być zaskakujące, że płytę Chicka Corei , jak głoszą opisy na okładce, nagraną dla jego własnej wytwórni Sketch Records produkuje i dystrybuuje nie firma Cocord, jak dotychczas, ale Universal Music Group. Warto poświęcić tej płycie miejsce na półce. Warto, pomimo że jest składanką koncertową i jako taka nie wnosi zbyt wiele do tematu pt. Chick Corea.