La Saboteuse

Autor: 
Piotr Rudnicki
Yazz Ahmad
Wydawca: 
Naim Jazz
Data wydania: 
12.05.2017
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
Skład: Yazz Ahmed - flugelhorn, trumpet, quarter-tone flugelhorn, Kaoss Pad; Lewis Wright- vibraphone; Shabaka Hutchings - bass clarinet; Samuel Hällkvist - electric guitars; Naadia Sheriff - Fender Rhodes, Wurlitzer; Dudley Phillips - bass guitar; Dave Manington - bass guitar (sponge bass on Bloom); Martin France – drums; Corrina Silvester - bucket, bendir, darbuka, krakab, riqq, pins, gongs, waterphone, sagat, frame drum, ankle bells, drum kit

Choć nie mówi się o niej tak często, jak o tej zza oceanu, brytyjska scena jazzowa jest środowiskiem prężnym i różnorodnym, a Wyspy jako duży ośrodek przyciągają wielu artystów kreatywnych i współcześnie do jazzu podchodzących. Jest więc i tu reprezentacja muzyków pochodzących z krajów od Wielkiej Brytanii odległych, którzy korzystając ze swych korzeni kulturowych nasycają swoją muzykę egzotycznymi z perspektywy europejskiego jazzu dźwiękami, skalami czy też rytmem. Jedną ze wschodzących gwiazd postępujących tą drogą jest trębaczka Yazz Ahmed, która płytą „La Sabouteuse” dała do zrozumienia, że na szerokiej scenie ma zamiar zaistnieć na poważnie i na dłużej.

„La Saboteuse” nie jest fonograficznym debiutem Yazz Ahmed – ten, zatytułowany „Finding My Way Home” ukazał się już w 2011 roku, ale choć już tam zamysł łączenia arabskich skal maqam z jazzem był pomysłem, zdaje się, wyjściowym, to dopiero przy okazji najnowszego albumu możemy mówić o fuzji spójnej. Skok jakościowy narzuca się od pierwszego momentu: swoje zrobiło kilka lat funkcjonowania w warunkach sprzyjających wymianie twórczej, towarzystwo otwartych, poszukujących muzyków i doświadczenie grania w różnych, także odległych od jazzowego kontekstach (Yazz Ahmed współpracowała m.in. awangardowym gitarzystą Samuelem Hällkvistem, wokalistą Jackiem Peñate, artrockowym składem These New Puritans czy nawet z Radiohead – jej trąbkę słychać na albumie „King of the Limbs” wydanym przez tych ostatnich w 2011 roku). Pochodząca z Bahrajnu (i częściowo tam wychowana) Brytyjka zdołała przez ten czas wykształcić oryginalny muzyczny język zdolny do oddania jej złożonej tożsamości, dzięki czemu „La Saboteuse” to już nie zestaw „kompozycji jazzowych z elementem orientalnym”, a pełnowartościowy, współczesny album przedstawicielki nowej fali, który sytuuje Yazz Ahmed w szeregu z jednej strony z Kamasi Washingtonem, Yussefem Kamaalem czy Shabaką Hutchingsem, z drugiej – z twórcami takimi jak np. Amir El’Saffar.

„La Saboteuse” melodykę, rytmy i skale systemu maqam przenosi na grunt eklektycznej muzyki jazzowej o współczesnym feelingu. Album jest dziełem głęboko przemyślanym, koncepcyjnie spójnym i kompletnym: praca nad „La Saboteuse” trwała przez około cztery lata (2013-2016) i bynajmniej nie był to czas zmarnowany. Aby uzyskać wielowarstowe, bogate i zniuansowane brzmienie Yazz Ahmed zaangażowała ośmiu muzyków i cały szereg instrumentów – obok trąbki i flugelhornu pojawiają się gitara elektryczna i basowe (dwie), elektroniczne klawisze Fendera i Wurlitzera, wyrazisty i często wykorzystywany wibrafon, mający kilka wybitnych momentów klarnet basowy (Shabaka Hutchings) czy odpowiedzialny za bogate poszycie rytmiczne zestaw różnorodnych perkusjonaliów (Corrina Silvester). Dużą rolę gra tu odpowiednio ustawiająca brzmienie nowoczesna produkcja duetu Noel Langley-Yazz Ahmed. Muzyka na „La Saboteuse” przesycona jest futuristic jazzową, filmową atmosferą: dźwięk przez cały album pozostaje w swoistym przestrzennym zawieszeniu. Muzyka płynie luźnym nurtem, a narracja albumu sprawia, że nawet jeśli pojedyncze utwory są rozpoznawalne i chwytliwe, płyty słucha się raczej właśnie jako zamkniętej całości (i nie chodzi tu wyłącznie o intro i outro w postaci „Inhale” i „Exhale”). Akcenty są rozłożone z rozmysłem, a potencjał poszczególnych muzyków uwalniany jest stopniowo.  

Prosty, choć bogato inkrustowany arabsko-jazzowy puls pierwszego pełnoprawnego utworu:  „Jamil Jamal” wypuszcza na pole improwizacji elektroniczne klawisze (Naadia Sheriff) i basklarnet (Shabaka Hutchings) jeszcze zanim próbkę swoich możliwości prezentuje Yazz Ahmad. W towarzystwie jedynie  jednostajnych, pojedynczych dźwięków wibrafonu trębaczka wygrywa miniaturę „Misophonia”. Bodaj najgłębszy brzmieniowo, haczący wręcz o klimat realizacji molvearowskich „The Space between the Fish and the Moon” to z kolei moment na ekspozycję wibrafonisty Lewisa Wrighta w towarzystwie jazzowego basu. Wyważony, medytacyjny utwór tytułowy wzbogaca z kolei Fartun Tahir recytująca krótki arabski tekst, a z nastroju wybudza fanfarami nawarstwionych dęciaków „Al Emadi” w którym pojawiają się rozciągnięte, mgławe akordy gitary elektrycznej Samuela Hällkvista. Kolejny wibrafonowo-trąbkowy mostek (przestrzeń jak z „Muzyki z Taj Mahal i Tarla Caves” Stańki) doprowadza to tanecznego „The Lost Pearl” ze strzelistymi frazami trąbki i rytmicznym solo wibrafonu wspomagającego uwijające się perkusjonalia. Po autorskim ujęciu radiohead-owskiego „Bloom” następuje zmiennokształtne, wielowątkowe „Belleile” wykorzystujące elektroniczne manipulacje partii klarnetu basowego a całość efektownie wieńczy podszyta rozedrganym regularnym rytmem i pętlą elektronicznych klawiszy złożona „Organ Eternal”.

To, co dzieje się na przestrzeni 57 minut, rozciągającej się między klamrującymi „La Saboteuse” wdechem („Inhale”) a wydechem („Exhale”) jest bardzo mocnym sygnałem pojawienia się na scenie jazzowej nowej, wyrazistej postaci. Yazz Ahmad jest artystką wyznaczającą sobie wysokie standardy i z pewnością nas jako odbiorców w przyszłości nie zlekceważy (nie sposób w tym miejscu nie wspomnieć o zjawiskowej oprawie graficznej albumu autorstwa Sophie Bass, dzięki której album będzie jednym z najładniejszych przedmiotów na Waszej półce z płytami). Pozostaje więc śledzić jej poczynania i czekać na następny krok. 
 


 

1. Inhale; 2. Jamil Jamal; 3. Misophonia; 4 The Space Between The Fish and the Moon; 5. La Saboteuse; 6. Al Emadi; 7. Inspiration Expiration; 8. The Lost Pearl; 9. Bloom; 10. Beleille; 11. Whirling; 12. Organ Eternal; 13. Exhale;