Isla

Autor: 
Kajetan Prochyra
Portico Quartet
Wydawca: 
Realworld Records
Dystrybutor: 
Mystic Production
Ocena: 
0
No votes yet
Skład: 
Duncan Bellamy - perkusja, Milo Fitzpatrick - kontrabas, Nick Mulvey - hang, Jack Wyllie -saksofon

Będzie to historia przyjaźni, sukcesu, ulicznych grajków, Abbey Road, pięknej muzyki i jednego dziwnego instrumentu. Będzie to historia Portico Quartet, najważniejszego dziś chyba jazzowego zespołu z Wysp Brytyjskich. W tym roku, zaraz po koncercie na legendarnym festiwalu w Glastonbury, zespół przyjedzie do Warszawy by zagrać na Warsaw Summer Jazz Day. 

Dwóch kumpli - Duncan Bellamy i Nick Mulvey - kupiło pewnego razu dziwny instrument - hang. Choć wygląda jak średniowieczny latający spodek, pochodzi z XXI wieku, ze Szwajcarii. Gra się na nim jak na bębnie, z tą różnicą, że hang wydaje 8 strojnych dźwięków. Mulvey dokupił szybko drugi hang i miał już do dyspozycji 16 tonów. Nie jest to wiele, ale chłopcy szybko odkryli, że im mniej dźwięków, tym więcej możliwości. Hang wydaje piękny, metaliczny, głęboki ton. Brzmieniem przypomina metalowy bęben albo indonezyjski gamelan. Spodobał im się ten spodek. Mulvey zaprosił jeszcze jednego znajomego (kontrabasistę Milo Fitzpatricka) a tamten swojego przyjaciela z podstawówki (saksofonistę Jacka Wylie'go). Tak powstał Portico Quartet.
 
Zaczęli od grania na ulicy przy wejściu (portyku) do londyńskiego National Theatre. Później nagrali razem piosenkę „Still Life With Flowers" i wrzucili ją na youtube. W 2007 roku wydali pierwszą płytę "Knee-deep in the North Sea". W 2008 krążek ten nominowano do nagrody Mercury, obok albumów takich gwiazd jak Robert Plant, Radiohead czy Elbow. O Portico Quartet zrobiło się głośno.
 
Szybko podpisali kontrakt z wytwórnią Petera Gabriela RealWorld Records. Ten zorganizował im odpowiednie warunki do pracy - legendarne studio przy Abbey Road. To tam powstawały albumy The Beatles, The Shadows, Pink Floyd czy Oasis. 
W październiku 2009 świat ujrzał efekt ich pracy: płytę "Isla".
 
Jak brzmi muzyka Portico Quartet?
Dobre pytanie. Z jednej strony to jazz - muzyka improwizowana, pobrzmiewają w niej echa liryczności Esbjorn Svenson Trio ale i energii Jaga Jazzist. Z drugiej strony wyraźne jest zasłuchanie członków zespołu w muzyce współczesnej - pracach Philipa Glassa czy Steve'a Reicha. A do tego hang i dość nietypowe instrumentarium kazałoby schować ich albumy do szufladki z napisem „Muzyka świata". Ja proponuję zrobić miejsce na półeczkę z napisem Portico Quartet.

 

„Isla" to 9 utworów łączy je melodyjność, transowość, nieprzewidywalność rytmów, oryginalne brzmienia. Różnią się nastrojem, atmosferą, emocjami. Otwierający album „Paper, Scissors, Stone" ma w sobie pewną nostalgię, wyraźnie pobrzmiewa tu fascynacja minimalizmem i muzyką repetatywną. Tytułowa kompozycja „Isla" płynie, groovi i porywa. Promujący krążek utwór „Clipper" zaczyna się łagodnie, do momentu w którym do głosu dochodzi tenor Wylie'go pobrzmiewający... Komedą? Później atmosfera się zagęszcza, staje się coraz bardziej free, by na koniec kojący hang przywołał atmosferę egzotycznych wysp. Chyba tak właśnie wygląda rejs wielkim czteromasztowym kliperem. Wybranie tak odważnego „numeru" na singiel zasługuje na uznanie. 
 
Panowie cały czas tworzą nową muzykę. Kto szuka ten znajdzie koncertowy krążek Portico pt. „Black and White Sessions", który zamiast koncertowego powielenia „Isli" przynosi kolejne, jeszcze bardziej szalone, jeszcze bardziej improwizowane kompozycje. 
 
Lipcowy koncert Portico Quartet w Warszawie (a na początku tego roku gościli już Katowicach) będzie na pewno świetną, dynamiczną, poszerzającą muzyczne horyzonty podróżą.

 

1. Paper Scissors Stone 2. The Visitor 3. Dawn Patrol 4. Line 5. Life Mask (Interlude) 6. Clipper 7. Life Mask 8. Isla 9. Shed Song (Improv. No 1) (Bonus Download Track: "Su-Bo's Mental Meltdown" - 5:50)