Big Gurl

Autor: 
Anna Początek
Darius Jones Trio
Wydawca: 
AUM Fidelity
Dystrybutor: 
GiGi Distribution
Data wydania: 
31.08.2011
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
Darius Jones – saksofon altowy Adam Lane – kontrabas Jazon Nazary – perkusja

Obiecany Darius Jones w drugiej odsłonie w Jazzarium. Tym razem debiutuje jako lider tria. Podobne propozycje wysunęli niedawno saksofoniści Greg Ward z Chicago (poniedziałkowa płyta dnia: „Juggernauts“) oraz pracująca w Niemczech Angelika Niescier (jej płytę zaprezentowaliśmy w Jazzarium wczoraj). Widać młodych improwizatorów cały czas fascynuje ta prosta, a przez to niełatwa, formuła. O tym jednak, jak bardzo jest ona pojemna, przekonuje nas trio Jonesa.

Darius Jones urodził się i studiował w stanie Virginia, od 2005 roku pracuje w Nowym Jorku. Współpracuje między innymi z Matthew Shippem. Wytwórnia AUM Fidelity, w katalogu której znajdują się płyty takich muzyków jak Bill Dixon, David. S. Ware czy Daniel Carter, od 2008 roku wydała pięć albumów, na których Jones jest liderem lub współliderem, w tym dwa tylko w ubiegłym roku! Jego zaintersowania obejmują muzykę elektorakustyczną, kameralną, jazz współczesny i awangradowy, a także taniec nowoczesny i preformance multimedialne. Wszystkie  one mają wyraźne odbicie w jego twórczości.

„Big Gurl (Smell My Dream)“ to drugi album Jonesa dla AUM. Debiutem w jej barwach była płyta „Man'ish Boy (A Raw & Beautiful Thing)“, gdzie Darius przedstawił się słuchaczom w kwintetcie. Tym razem skład jest ograniczony do tria, co zawsze jest wyzwaniem i wymaga wyrazistej propozycji. A jest to propozycja tradycyjna i awangradowa zarazem, fryciarska i liryczna jednocześnie. Niezmiernie liryczna, aż do bólu. Darius potrafi być liryczny krzykiem i chrapnięciem, przedęciem i drapiącym glissandem. Uwolniony od uczniowskiego bagażu, bogaty w różnorodne doświadczneia stylistyczne, zaczyna szlifować własne mistrzostwo. Można się doszukać u niego wpływu Threadgilla, Colemana, Braxtona, jak również, co ciekawe, saksofonistów sopranowych, jak Steve Lacy. A jednak usłyszmy już jego własny głos. 

Mamy tu do czynienia z amerykańskim niekoserwatywnym tradycjonalizmem, który jest po prostu… żywy. Ten album jest dosłowną realizacją improwizacji freejazzowej, a więc takiego sposobu grania, który po opanowaniu muzycznego języka daje nieorganiczone możliwości ekspresji własnej. Gdy słucham tych muzyków, czuję się z jednej strony jak u siebie, bo wyrażają się  oni w znanym mi języku, a z drugiej strony, siedzę osłupiała, bo słyszę historie, których fabuły nie przeczuwam i jestem ciekawa każdego następnego słowa-dźwięku. Nawet „A Train“, napisany w oparciu o „Take the 'A' Train“,  jest tu pociągiem w nieznane.

I ta sekcja! Współwymyślają każdy wątek, element świata i każdego bohatera tej barwnej historii. Pięknym intro w „My Special ‚D‘“ kilkoma krokami wprowadzają w przestrzeń wypełnioną emocjami. A jakie struny porusza w tym utworze Adam Lane! Zaryzykuję stwierdzenie: trochę Kowaldowe struny. I wszystkie struny naszych duchowych wnętrzności. Trio to jest nieposkormione w ekspresji jak kiedyś niemieccy młodzi dzicy. Liczy się uczucie, wyrzucone z wnętrza  z młodzieńczą mocą, wyciągnięte za chabety na scenę, a tytułowa woń snu ostro wbija się przez nozdrza do mózgów.

1. E-Gaz [4.23], 2. Michele (Heart) Willie [6.56], 3. A Train [6.03], 4. I Wish I Had A Choice [7.15], 5. My Special "D" [7:37], 6. Chasing The Ghost [6.34], 7. Ol' Metal-Faced Bastard [7.58].