Przeczytaj

  • NYC w Polsce: SIM w Zatoce Sztuki - koncert profesorów

    Od niedzieli w sopockiej Zatoce Sztuki trwają warszaty jazzowe, prowadzone przez wykładowców z nowojorskiej SIM - School of Improvised Music. We wtorek Dream Clubie, w Krzywym Domku, kilkaset metrów od Bałtyku, odbył się ich koncert - pokaz tego, o co w SIM tak naprawdę chodzi.

  • Polacy w NYC: Adam Bałdych i Rafał Sarnecki w klubie Fireplace

    19 sierpnia w sali Fundacji Kościuszkowskiej usytuowanej tuż przy nowojorskim Central Parku odbył się koncert zespołu polskiego skrzypka Adama Bałdycha - Synthdrome, współtworzonego z czołówką młodego nowojorskiego jazzu: Dana Hawkins (perkusja), Igmar Thomas (trąbka), Nimrod Speaks (kontrabas), Glenn Zalewski (fortepian) oraz z gościnnym udziałem gitarzysty Rafała Sarneckiego. Dzień później, w klubie Fireplace Sarnecki i Bałdych spotkali się ponownie już jako równorzędni leaderzy (tym razem w towarzystwie Dylana Shamata (kontrabas) i Jerada Lippi (perkusja).

  • Harvesting Semblances and Affinities

    Steve Coleman prowadzi zespół Five Elements oraz trzy inne formacje. Saksofonista, improwizator, kompozytor, współtwórca M-base’u, współpracował niegdyś m.in. z Thadem Jonesem, Cecilem Taylorem, Abbey Lincoln, Dave’em Hollandem. Przyczynił się do rozkwitu karier Cassandry Wilson czy Gary’ego Thomasa. Pracuje także z młodymi muzykami: Vijay’em Iyerem, Steve’em Lehmanem, Rudreshem Mahanthappą czy Jasonem Moranem. Eksperymentuje również z brzmieniami elektronicznymi. Krótko mówiąc, jego zainteresowania obejmują różne, wciąż nowe obszary muzyki.

  • Nie traktujmy klasyki śmiertelnie poważnie - wywiad z Caecilie Norby - jedną z gwiazd festiwalu Jazz Na Starówce 2011

    Maciej Nowotny: Z tego co wiem  na dzisiejszym koncercie zaśpiewasz głównie piosenki ze swojego najnowszego albumu zatytułowanego „Arabesque”. Stąd moje pierwsze pytanie: skąd taki tytuł płyty?

  • Ceecilie Norby prawie finał tegorocznego Jazzu na Starówce

     

    „Jazz Na Starówce” to dzieło Iwony Strzelczyk-Wojciechowskiej i Krzysztofa Wojciechowskiego. Dzięki ich zabiegom warszawiacy od lat już piętnastu cieszyć się mogą jazzową imprezą w letnie weekendy, w pięknej scenografii zabytkowego rynku Starego Miasta i do tego wszystkiego bezpłatnie! Brawo, brawo, brawo!

  • Emerging Field

    Wstyd się przyznać, ale Faruq Z.Bey, muzyk istniejący na muzycznej scenie lat już niemal czterdzieści jest moim tego rocznym odkryciem. Najpierw przyszło zauroczenie dość starą już płytą zespołu Griot Galaxy "Opus Krampus" wydaną dla nieistniejącej już chyba (przynajmniej od lat nie wydaje niczego i co gorsza nikt tych nagrań też nie wznawia) wytwórni Sound Aspects. Teraz od bodaj dwu miesięcy jestem pod wrażeniem "Emergency Field".

  • Finał Olesiowej trzydniówki w poznańskim Arsenale - contraMUNDO

    Z pewnością dla wielu miłośników talentu braci Olesiów projekt contraMundo będzie ogromnym zaskoczeniem. Mniej w nim bowiem jazzu, albo może nawet wcale go nie ma. Wielu innym wyda się nawet rodzajem artystycznej zdrady.  Już słyszę jak podnoszą się głosy krytyki, że oto Olesiowie porzucili swoje wyrafinowane kompozycje i improwizatorskie talenty dla muzyki przyjemnej i na dodatek z wydatnymi wpływali innych niż jazzowa muzycznych kultur. Tak się nie godzi! Toż to łatwizna, zdrada albo gorzej, zwyczajne granie pod publiczkę.

  • Introducing Triveni

     

    Czas już najwyższy, aby w miejscu zarezerwowanym na płytę tygodnia pojawił się album, którego w na stronach portalu zabraknąć nie powinno. Pora ku temu jest najwyższa, bo płyta wkrótce będzie obchodziła swoje pierwsze urodziny na światowym jazzowym rynku i jak nie teraz to kiedy indziej miałby sięu nas pojawić. Oto więc ona. „Introducing Triveni”.

  • Morning Glory

    Od czasu kiedy pierwszy raz posłuchałem tego tria, a było to przy okazji płyty “Aurora” wiedziałem, że nie będzie mi się z tą muzyką łatwo rozstawać.

  • Gladwell

    Julian Lage ma dziś 33 lata, ale kiedy zaczynał swoją karierę gitarzysty miał lat pięć. Rok później pierwszy raz wystąpił publicznie. Pierwsze co chce się w obliczu takich faktów powiedzieć to – nie ma co cudowne dziecko i już! Z jednej strony to naprawdę coś zagrać u boku Carlosa Santany mając osiem lat, a potem pojawiać się przy różnych okazjach a to z Patem Metheny, a to z Tootsem Thielmansem albo Johnem Grismanem i w końcu zagrać podczas gali Grammy Award. Z drugiej jednak przecież wiemy doskonale jak to bywa z takimi cudownymi dziećmi.

  • Dwóch ludzi z muzyką. Oleś DUO w Poznańskim Arsenale

    Duety w muzyce jazzowej - dziś może nie wielka, ale na pewno całkiem spora dziedzina. Od czasu, a niech tak zaryzykujmy wspólnych dwóosobowych nagrań Duke'a Ellingtona i jego wielkiego kontarbasisty Jimmy'ego Blantona zyskiwała coraz to bardziej prestiżowy status. Aż do dziś, kiedy takich nagrań jest już bardzo dużo i przestały być same w sobie nowinką. Jeszcze więcej przyniósł ze sobą freejazz, a muzyka free improvised pletę wydatnie poszerzyła. NIektóe z tych duetów były olśniewające, inne intrygowały, większość była zapewne dla większości słuchaczy niezwykle egzotyczna.

  • Poznańskiej trzydniówki Olesiów odsłona pierwsza!

    Theo Jorgensmann & Oleś Brothers to był koronny towar, przepraszam za najbardziej nieadekwatne sformułowanie, jakie tylko da się wymyśleć w stosunku do tego zespołu braci Olesiów. Powstało wiele lat temu, nagrało dotychczas cztery płyty, z których kulminacją, choć to także niefortunne określenie była „Alchemia” wydana przez legendarną i bardzo prestiżową oficynę wydawniczą Hat Hut Records. Potem nastąpiła przerwa.

  • Bap-Tizum

    Kiedy na rynku płytowym ukazał się album „Bap-Tizum” formacja Art. Ensemble of Chicago miała za sobą sześć lat istnienia, pozycję grupy kultowej, artystyczną podróż do Europy, do Paryża, album „Les Stance A Sophie” będący jednocześnie ścieżką dźwiękową do filmu o tym samym tytule, który wyreżyserował Moshe Misrahi - przedstawiciel francuskiej „nowej fali” oraz niezliczoną ilość koncertów zarówno w małych salach, jak i na wielkich festiwalach. Nie miał jeszcze tylko na koncie kontraktu z dużym labelem.

  • What is There What Is Not

    Luciano Biondini (Spoletto 1971r., Włochy), Michel Godard (Belfort 1960r., Francja) Lucas Niggli (West Camerun 1968r.dzisiaj Szwajcaria). Trzech muzyków, wychowanych w różnych muzycznych kulturach, którzy postanowili wiele lat temu, że nie będą w swojej artystycznej pracy ograniczać się stylistycznie, że wykorzystają całą muzykę świata począwszy od średniowiecznej, klasycznej, poprzez jazz, rock, muzykę Orientu na współczesnej i swobodnie improwizowanej skończywszy.

  • Bailador

    „Chciałem, żeby tej muzyce słychać było taneczne rytmy Brazylii i Afryki i by tym razem melodie, tematy były proste. Skupiłem się na grze na klarnecie basowym oraz saksofonach, trąbkę pozostawiając Ambrose'owi” wyznał w jednym z wywiadów Michel Portal - postać we europejskim jazzie, a już na pewno francuskim legendarna. Plan był więc prosty, łatwy do spamiętania i co tu kryć bardzo trudny do wdrożenia. Napisać łatwe, proste melodie w słyszalnych rytmach tanecznych to nie przelewki.

Strony