Michael Zerang - szaman w posłudze improwizacji

Autor: 
Piotr Wojdat
Zdjęcie: 
Autor zdjęcia: 
mat. prasowe

Michael Zerang to jedna z tych nielicznych postaci światowej sceny muzyki improwizowanej, która funkcjonuje ponad wszelkimi kategoriami. Gdy tylko wychodzi na scenę, możemy się spodziewać absolutnie wszystkiego: zaproszenia do krainy muzycznej łagodności, emocjonalnego huraganu czy złożonej interpretacji etnicznych motywów. Paleta barw dźwięku, którą dysponuje jest naprawdę szeroka, stąd też obcowanie z jego twórczością bywa dla słuchacza nie tylko dużym wyzwaniem, ale też prawdziwą, skłaniającą do refleksji przygodą.

Mnogość odniesień w wydaniu tego amerykańskiego perkusisty (pochodzenia asyryjskiego) sprawia, że jest to muzyk charakteryzujący się unikalnym stylem. Do tego znakomicie czujący się na scenie w różnych konfiguracjach personalnych. I pewnie stąd tak chętnie zapraszany do współpracy przez innych wielkich amerykańskiego i europejskiego jazzu. Co dla nas szczególnie ważne - nie stroni on również od kolaboracji z polskim muzykami. Lista jest długa, ale kilka nazwisk warto na potrzeby tego artykułu wymienić. U boku Michaela Zeranga występowali m.in. Mikołaj Trzaska, Wacław Zimpel, Ksawery Wójciński czy Raphael Rogiński. Współpraca układała się zazwyczaj na tyle pomyślenie, że została udokumentowana w postaci płyt długogrających. Wymienić należy “Sleepless in Chicago” (z Mikołajem Trzaską) i “Yemen” (z Raphaelem Rogińskim i Wacławem Zimplem).

W twórczości amerykańskiego wirtuoza instrumentów perkusyjnych, jako się rzekło, można doszukiwać się wielu intrygujących wątków muzycznych. Jednym z nich jest improwizacja, za której punkt wyjścia należy uznać spuściznę muzyki Bliskiego Wschodu, także tę w wydaniu północnoafrykańskim. Zresztą, nie trzeba długo szukać, by muzyczne wątki rodem z Maroka czy Egiptu odnaleźć w dyskografii Amerykanina. Przykładem potwierdzającym ten stan rzeczy są tegoroczne płyta artysty: “Hash Eaters & The Peacemakers” oraz “Songs from the Big Book of Love”, obie nagrana wspólnie z zespołem The Blue Lights (w jego skład wchodzą Mars Williams i Dave Rempis na saksofonach, Ken Kessler na kontrabasie oraz Josh Berman na kornecie).

 

Aby zaznajomić się lepiej z bliskowschodnimi rytmami warto jednak też nieco cofnąć się w czasie. “Ask The Sun”, zarejestrowane z innym wybitnym perkusistą Hamidem Drakiem aż iskrzy się od tego typu nawiązań. Panowie wykorzystują nie tylko względnie standardowe zestawy perkusyjne, ale sięgają również po bębny obręczowe, dzwonki, gongi czy bardzo donośną darbukę (nomen omen instrument typowo wschodni). Inne motywy rodem z muzyki świata pojawiają się także m.in. dzięki zastosowaniu dźwięków wydobywanych z didgeridoo (stosowanie techniki oddechu okrężnego wprowadza słuchacza w znany pierwotnym plemionom trans). To jeden z licznych przykładów w dyskografii Michaela Zeranga, który ukazuje go jako artystę świadomie czerpiącego z kultury swoich przodków, a także śmiało nawiązującego twórczy dialog z afrykańską i zachodnią muzyką etniczną.

Słuchając Michaela Zeranga, nie należy jednak zapominać o współczesnym charakterze jego działalności. Free jazzowe konotacje są w jego przypadku stale obecne. Duża w tym zresztą zasługa partnerów, z którym współpracuje na przestrzeni 40 lat. Szukanie płyt, które potwierdzają, że Michael Zerang jest równie znakomitym improwizatorem w odniesieniu do amerykańskiego i europejskiego free, nie nastręcza dużych trudności. Jeśli coś utrudnia wybór, to kłopot bogactwa. Według mnie dobrym zobrazowaniem Zeranga w kontekście współczesnego impro jest “Guts”, zrealizowane wspólnie z legendarnymi saksofonistami: Peterem Brötzmannem i Joe McPhee oraz kontrabasistą Kentem Kesslerem, który z bohaterem tego artykułu tworzy wspaniałą sekcję rytmiczną, będącą oparciem dla żarliwych dialogów dwuosobowej sekcji dętej.

 

Ważnymi przedsięwzięciami w kontekście free improv są także inne składy, w ramach których artysta prężnie działa. Szczególnie ciekawym, a chyba nieco przeoczonym przez krytyków, jest trio z trębaczem Axelem Dörnerem i wiolonczelistą Fredem Lonbergiem-Holmem. Michael Zerang frapująco prezentuje się także w projekcie z oboistą Kylem Bruckmannem oraz pianistą Jimem Bakerem. Na płycie wydanej przez Multikulti, zatytułowanej “Psychotic Redaction” (jak sądzę, tytuł nawiązuje do utworu The Count Five), nie tylko przyciągają uwagę współbrzmieniem oryginalnego zestawu instrumentów, ale też eksperymentalnym zastosowaniem elektroniki w postaci szumów i trzasków. 

Michael Zerang to postać, która regularnie koncertuje w Polsce.  Warto podążać za artystą dalej, gdyż wciąż ma wiele do powiedzenia.