Artykuły

  • Colin Stetson - mistrz dyscypliny

    Jeśli warto dziś jeszcze  wyodrębniać jakiekolwiek muzyczne  gatunki, to moim skromnym zdaniem warto zrobić to dla muzyki granej solo. Choć to niemodne słowo na g. zastąpić może warto wygodnie wieloznacznym słowem dyscyplina. Zasadne są tu i alegorie sportowe, edukacyjne jak  i przede wszystkim wychowawcze. Koncert, a co dopiero płyta solo wymaga prawdziwego mistrzostwa formy, szerokiego artystycznego  horyzontu a przede wszystkim elementu życiowej mądrości, gotowości i wiary w to, że jest się najstosowniejszym posłańcem prawdziwie ważnej wiadomości. Wielu było w jazzie i muzyce improwizowanej prawdziwych mistrzów tej dyscypliny: Steve Lacy, Anthony Braxton, Evan Parker - nie mówiąc o całym panteonie wybitnych solistów przy fortepianie, ze Świętym Jarrettem na czele. I można by bawić się w statystyków dyscypliny i jak w sporcie mierzyć czy lepszy był Magic Johnson, Michael Jordan czy LeBron James. Zostawmy to jednak tym, którzy muzykę wolą mierzyć niż słuchać. Pewne jest, że na dzisiejszej scenie Colin Stetson jest jednym z najciekawszych improwizatorów. 

  • Koniec lata – początek dobrego

    Stało się. Wchodzimy w jesień, zostawiając za sobą popołudniowe grillowanie, opalanie na balkonie, orzeźwiające napoje i okulary przeciwsłoneczne. Na szczęście koniec lata to przecież nie same minusy. Dla mnie to przede wszystkim koniec plenerowych koncertów z często przypadkową publicznością, popijającą piwko z sokiem, z plastikowych kubeczków i w trakcie występu pytającą: „Co to za impreza?”. Ale nie tylko. Koniec wakacji niesie ze sobą mnóstwo zaskakujących plusów. Szczególnie tych muzycznych.

  • Marcin Olak poczytalny - Can You Hear Me?

    Muzyka klasyczna jest super. W zasadzie wszystko wiadomo, każdy dźwięk jest nie tylko zapisany, ale często także precyzyjnie opisany, dokładnie wiadomo jak go wydobyć. Wykonawca może więc szlifować swoje umiejętności wykonawcze i dopracowywać wszystkie szczegóły w zasadzie w nieskończoność. Efekt będzie więc wysmakowany i przemyślany, taka lokalnie skończona doskonałość. Piszę to bez przesadnej ironii, słucham dużo muzyki zapisanej, a do wielu nagrań wracam – właśnie po to, żeby się o ową doskonałość otrzeć.

  • Julliana "Cannonballa" Adderley'a urodzinowy szkic

    Istnieje legenda o trzech wielkich muzykach: za kulisami jednego z nowojorskich klubów, tuż przed koncertem, do wyjścia na scenę przygotowują się Miles Davis i John Coltrane. Pewnie poprawiają włosy, sprawdzają czy marynarka dobrze leży i wymieniają ostatnie zdania przed graniem.

  • Muzyka, która zwycięża zgiełk: 82 urodziny Arvo Pärta

    Byłoby lepiej dla wszystkich gdybyście wyjechali - usłyszeli z ust wysoko postawionego działacza partii komunistycznej, który złożył im niezapowiedzianą wizytę domową. O świcie 18 stycznia 1980 roku cała rodzina ruszyła z dworca Balti Jaam na Zachód. Nora powiedziała dzieciom, że właśnie zaczyna się ich podróż dookoła świata. Po dwóch godzinach dotarli do granicy. Celnik wyciągnął wszystkich z pociągu i rozpoczął rewizję. Jego pomagierzy sprawdzili nawet becik najmłodszego synka, Michaela. Najbardziej zainteresował ich jednak magnetofon i taśmy.

  • Niech muzyka mówi sama za siebie – recenzja książki „Coltrane według Coltrane’a”

    Wywiady z Johnem Coltrane’em pod redakcją Chrisa DeVito, to kompletna antologia tekstów powiązanych z życiem i twórczością Trane’a. Znajdziemy tu nie tylko tytułowe wywiady, ale też relacje koncertów, artykuły-sylwetki, opisy płyt z udziałem Coltrane’a, a także osobiste zapiski – w tym prywatną korespondencję saksofonisty. Opasłe tomisko zebrane przez Chrisa DeVito to świetne uzupełnienie dotychczasowych informacji na temat Coltrane’a. Ale ta książka nie opowiada wyłącznie historii wielkiego saksofonisty.

  • Magg-Zelma czyli urzekjąca perspektywa obrzeży

    Co robi człowiek na co dzień zajmujący się muzyką podczas wakacji? Odwiesza na hak komputer? Chowa w szafie odtwarzacz płyt kompaktowych, demontuje gramofon, żeby się nie kurzył albo w ogóle odłącza cały sprzęt od sieci żeby go nie kusił? Niee!

  • Marcin Olak poczytalny - Not in our name

    Deszczowy dzień, Warszawa stoi w korkach. Ja też stoję, i pomału udziela mi się ponury nastrój. Co bym nie zrobił, spędzę jeszcze przynajmniej godzinę w samochodzie, choć plan był zupełnie inny. No nic, trzeba się zastanowić, jak w miarę sensownie wykorzystać ten czas – choć tak naprawdę opcji nie ma zbyt wielu. Jakoś nie przekonałem się do audiobooków, a radia słuchać się nie odważę. Ostatnio, kiedy spróbowałem, najpierw długo nie mogłem uwierzyć, że to co słyszę, to nie jakiś ponury żart – trafiłem wtedy na wiadomości.

  • Jean-Michel Basquiat i jazz

    Bliższych i dalszych związków jazzu z malarstwem wcale nie brakuje – można wymienić choćby plastyczne prace Johna Luriego, Daniela Humaira bądź tzw. „Picassa Jazzu” czyli Milesa Davisa, komitywę Ornette'a Colemana z Jacksonem Pollockiem, którego obraz zdobi okładkę albumu „Free Jazz” czy znaczące inspiracje malarstwem Petera Brötzmanna i Keitha Rowe'a. Wśród tropów kierujących od jazzu ku sztukom plastycznym jest również i ten wiodący do twórczości Jeana-Michela Basquiata, który przetwarzał w swoich pracach wątki z dorobku muzyki improwizowanej. Kim był Basquiat?

  • Marcin Olak poczytalny - Oderwany

    Wakacje to taki moment, kiedy próbuję się choć na moment oderwać. Kilka osób mi już to doradzało – niektórzy dość stanowczo – w tym roku postanowiłem więc spróbować. To co robię na co dzień jest dla mnie tak pasjonujące, że wciąga mnie bez reszty, ale odrobina reszty czasem by się mogła przydać. Choćby po to, żeby zobaczyć coś z innej perspektywy, żeby złapać odrobinę dystansu. W te wakacje zatem odrywam się jak mogę, a najprościej jest uzyskać ten efekt nie robiąc czegoś, co robię regularnie.

  • Ciemna strona Grudniowej Alei

    Chorałowa płyta od ciemnego kolesia – tak można by podsumować spotkanie fanów z panem Tomaszem Stańko poświęcone jego najnowszej płycie, która swoją premierę miała dawno już, bo w piątek 31 marca. Spotkanie całkiem zorganizowane blisko daty premiery, w warszawskim salonie Empik na Nowym Świecie.

  • Marcin Olak poczytalny - Piękny horror

    Sytuacja wyglądała tak. Mniej więcej dwa miesiące temu zadzwonił do mnie kumpel z informacją, że trzeba zagrać na żywo muzykę do niemego filmu. Super – pomyślałem. Ktoś wymyślił, żeby w pięknym parku ustawić ekran, a na nim puszczać przedwojenne, nieme filmy. A do nich na żywo improwizować ścieżkę dźwiękową. To się w zasadzie nie mogło nie udać. My mieliśmy grać do pierwszego horroru w historii kina, „Nosferatu – symfonia grozy” z 1922 r, w reżyserii Friedricha Wilhelma Murnaua.

  • Airto Moreira – My name is samba

    W nagłówku artykułu warto umieścić najważniejsze informacje. Ot prosta zasada dziennikarska. Zazwyczaj nie mam z nią problemu, bo rzadko się zdarza, że nie umiem wskazać najbardziej owocnej współpracy w karierze danego muzyka. Dzisiejszy solenizant – Airto Moreira nagrywał z największymi: Miles Davis, Wayne Shorter, Chic Corea, Cannonball Adderley, Herbie Hancock, Paul Desmond… To nawet nie połowa tej długiej listy. Airto Moreira kończy dziś 76 lata.

  • Ahmet Ertegun - człowiek, który stworzył Atlantic Records

    Dzisiaj, 31 lipca świat obchodzi urodziny Ahmeta Erteguna - jednej z najważniejszych postaci w nowoczesnej muzyce rozrywkowej. Kto wie, bez niego być może nie byłoby Raya Charlesa, Led Zeppelin, Charlesa Mingusa czy Johna Coltrane'a takimi jakmi ich pamiętamy i jacy tworzyli historię muzyki? Z pewnością jednak nie byłoby Atlantic Records!

  • Sidsel Endresen – na drodze do eksperymentu

    Są takie nazwiska, które w dzisiejszym jazzowym świecie stały się ikoną. Jednym z nich jest Sidsel Endresen – reprezentująca norweską sceną jazzowo-improwizowaną. 65. letnia wokalistka, pomimo upływu lat, cały czas eksploruje i zadziwia swoim recytatorskim, zmysłowym głosem, w przeróżnych kolaboracjach i stylistykach. Jej mistrzowski koncert, z towarzyszeniem Stiana Westerhus’a odbędzie się w trakcie tegorocznych warsztatów Intl Jazz Platform, w Łodzi.

Strony