Palm Jazz 2014: Włodek Pawlik

Autor: 
Milena Fabicka
Zdjęcie: 
Autor zdjęcia: 
mat. organizatora

Włodek Pawlik swój talent wyssał najpewniej z mlekiem matki. Jego dziadkowie od strony mamy byli muzykami, jego rodzice byli muzykami – matka śpiewaczka, ojciec skrzypek i dyrygent. Brat jest śpiewakiem, żona pianistką, syn gra na wiolonczeli a córka na saksofonie. Muzyka od zawsze otacza go ze wszystkich stron. Tym razem .on otoczy nas swoją muzyką podczas Warsaw Summer Jazz Days 2014

Urodził się w Kielcach, gdzie ze Śląska przeprowadzili się rodzice. Ukończył średnią szkołę muzyczną, szkoląc się pod okiem Andrzeja Domina w klasie fortepianu, aby potem kontynuować edukację w Warszawie na dawnej Akademii Muzycznej (dziś Uniwersytecie Muzycznym im. Fryderyka Chopina). Tu pod swoje skrzydła wzięła go profesor Barbara Hesse-Bukowska, wybitna pianistka i pedagog, jurorka konkursów, która niestety nie mogła cieszyć się z powodu wygranej nagrody Grammy przez swojego ucznia, zmarła niespełna dwa miesiące przed ogłoszeniem wyników. Dzisiaj pianista sam naucza w swojej alma mater, gdzie prowadzi wykłady z improwizacji.

Z jazzem związany jest od końca lat 70-tych, gdy grał w kieleckim Sunday Band. Jest laureatem wielu polskich i międzynarodowych konkursów.  Zauważony został na studenckim festiwalu we Wrocławiu w 1977 r., wygrywając konkurs na indywidualność jazzową. Konkurs ten wyłonił wiele sław i przeprowadzany jest do dziś, a sam festiwal w kwietniu będzie obchodził 50-te urodziny. Chodzi oczywiście o Jazz nad Odrą.  Pawlik otrzymał również stypendium im. Krzysztofa Komedy, Grand Prix na Międzynarodowym Konkursie Jazzowym w Dunkierce oraz II nagrodę na Międzynarodowym Konkursie Kompozycji Jazzowych w Monaco. Pianista był wielokrotnie wyróżniany jako Jazzowy Muzyk roku przez legendarny warszawski klub Akwarium – pierwszy jazzclub w Polsce. W tym samym klubie została w 1994 r. nagrana płyta Live w składzie kwartetu Western Jazz. Ze swoją muzyką był częstym gościem zarówno Warsaw Summer Jazz Days jak i Jazz Jamboree.

Włodek Pawlik ukończył także studia na wydziale Jazzowym Hochschule fur Musik und Darstellende Kunst w Hamburgu w 1990 roku. To właśnie w Niemczech spotkał na swojej drodze Randego Breckera, wybitnego trębacza i flugerhornistę, który wraz ze swoim bratem Miechaelem (saksofon) tworzyli zespół „The Brecker Brothers“. Pianista nagrał z Randym album "Tutrles" w 1996 roku, wydany rok później obwolano wybitnym na łamach samego Down Beat Magazine.
Do wspólnego koncertowania powrócili przy okazji płyty „Jazz Suite Tykocin“, a wiąże się z tym niesamowita historia. Bodźcem do powstania płyty był niezwykły bieg wydarzeń związanych z chorobą Michaela Breckera, walczącego z białaczką. Włodek Pawlik pomagał braciom znaleźć dawcę szpiku kostnego. Okazało się, że korzenie braci Brecker sięgają Podlasia. Ich dziadek, Jakub Tykocki, pochodził z Tykocina, w którym był jednym z pierwszych rabinów Szkoły Rabiniackiej. Rodzina Tykockich do Stanów Zjednoczonych wyemigrowała jeszcze przed wojną.
To odkrycie stanowiło inspirację do napisania, już po śmierci Michaela, suity Tykocin. Zamówienie na utwór złożyła Opera i Filharmonia Podlaska w Białymstoku. Autorowi projektu towarzyszył Randy Brecker na trąbce, Paweł Pańta na basie, Cezary Konrad na perkusji oraz Orkiestra Symfoniczna Opery i Filharmonii Podlaskiej pod dyrekcją Marcina Nałęcz-Niesiołowskiego. Płytą zainteresował się amerykański wydawca Summit Records, który wydał ją w USA pt. "Nostalgic Journey – Tykocin Jazz Suite". Zebrała ona świetne opinie, a Włodek w ankiecie „Jazz Station“ z Los Angeles został okrzyknięty Jazzowym Kompozytorem roku 2009. Recenzenci Rzeczpospolitej i Gazety Wyborczej wyróżnili album jako Jazzową Płytę Roku.


Kolejnym dużym przedsięwzięciem z udziałem orkiestry była nagrodzona Grammy płyta "Night in Calisia". W 2010 roku Kalisz obchodził swoje 1850-lecie i z tej okazji, szef Filharmonii Kaliskiej, muzyk i dyrygent Adam Klocek postanowił zaprosić Włodka Pawlika do napisania kilku kompozycji na tę okazję. Będąc pod wrażeniem suity „Tykocin“ zapragnął , aby do składu dołączył również Randy Brecker oraz pozostali muzycy z Pawlikowego trio. Materiał napisany na zamówienie miasta został nagrany w studio 2 lata później i wydany w Licomp Empik Multimedia oraz wprowadzony na rynek amerykański znów przez Summit Records. Jak sam Włodek Pawlik opowiadał w wywiadzie dla Jazz Forum, muzyka na płycie ma w sobie liryzm, który wiąże się ze specyfiką całego instrumentarium, niezależnie od samych kompozycji. Cały nastrój ukryty jest w właśnie w przestrzennym brzmieniu, którego nie dałoby się osiągnąć w aranżach np. na big band. Dodatkowo instrumenty perkusyjne odgrywały ważną rolę nadając etnicznego charakteru całości. Płyta okazała się zwycięską w kategorii „Best Large Ensemble Jazz Album“ i stanowi pierwsze w historii wyróżnienie dla Polaków w kategorii jazzowej. Tym samym Włodek znalazł się w zacnym towarzystwie innych wyróżnionych polskich twórców. Grammy otrzymała w 2013 roku Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Narodowej pod batutą Antoniego Wita, wcześniej trzy statuetki otrzymał Krzysztof Penderecki, zaś najwięcej wśród Polaków – dziesięć- zdobył Artur Rubinstein.

Pozostając w temacie dużych składów, nie można zapomnieć o dziele Pawlika: “Misterium Stabat Mater” z udziałem chóru gregoriańskiego,. Tym razem to projekt w nurcie muzyki poważnej, sakralnej, sięgający IX wieku.  Wydane zostały dwie płyty, w 2001 i w 2005 roku. Sam koncert utrwalił się w pamięci występem podczas Vratislavia Cantans w 2003 roku zbierając entuzjastyczne opinie krytyków oraz pozostawiając na słuchaczach ogromne wrażenie. Druga płyta została nagrana przy udziale Pawła Łukaszewskiego (dyrygent) Sebastiana Gunerki  (śpiew) oraz Chóru Katedry Warszawsko-Praskiej Musica Sacra. Zadedykowano ją zmarłemu papieżowi, Janowi Pawłowi II. Za ten album odebrał Pawlik “polskie Grammy” - Fryderyka. Włodek Pawlik nagrał też dwie inne płyty związane z tematyką religijną: kolędy polskie, tym razem na fortepian solo - wpierw w 2004 a następnie część drugą, która do sklepó trafiła kilka miesiecy temu.

Pianista świetnie czuje się tak w dużych projektach jak i w tych bardziej kameralnych. Trio z Cezarym Konradem i Pawłem Państą daje mu przestrzeń tak dla indywidualnych jak i kolektywnych improwizacji. W tym składzie nagrana została płyta "Anhelli" - chyba najbardziej dostąd rozpoznawalne nagranie w dyskografi Pawlika: próbę muzycznej interpretacji tytułowej postaci poematu Juliusza Słowackiego.

Prywatnie, jednym z moich ulubionych albumów pianisty jest "Grand Piano", czyli solowy projekt Włodka również odbił się szerokim echem w Polsce. Dwie płyty, dwie noce, improwizacje, intuicja i wyobraźnia. Tego materiału można słuchać w kółko i wciąż odkrywać dla siebie coś nowego.

Włodek Pawlik komponuje także muzykę filmową,  co niewątpliwie znacznie poszerza jego grono odbiorców. Filmy do których tworzył dźwiękową oprawę otrzymały wiele nagród. Wśród tytułów znaleźć można takie dzieła jak "Wrony" i "Pora Umierać" Doroty Kędzierzawskiej oraz  "Rewers" Borysa Lankosza. Komponował do międzynarodowych produkcji , "Nightwatching" Petera Greenwaya i "Within the whirlwind" Marleen Gorris. Pianista związany jest  z muzyką teatralną, za którą został nagrodzony podczas festiwalu Dwa Teatry. Wyróżnione zostało wtedy słuchowisko Polskiego Radia "Novocento" , monodram opowiadający historię... wybitnego pianisty . No a skoro już jesteśmy przy wybitnych pianistach, to warto podkreślić, jak ogromnej wszechstronności wymaga komponowanie muzyki filmowej, która przecież może mieć nie tylko współczesny charakter, ale także może być stylizowana na nurty sprzed kilku wieków.

W swojej działalności pedagogicznej pawlik nie ogranicza się tylko do uniwersytetu, z wykładami gościł między innymi w Michigan, Brukseli czy też Los Angeles. Jest też jurorem na wielu konkursach muzycznych w kraju, ale także za granicą, a jego płyty i trasy koncertowe są uznawane za najważniejsze jazzowe wydarzenia.

Mimo licznych sukcesów wciąż pozostaje osobą niezwykle skromną. Kiedy dostał nominację do Grammy był szczerze zaskoczony, a na pytanie czy jest bardziej jazzmanem , czy pianistą klasycznym odpowiada, że jest po prostu muzykiem. Nie gwiazdorzy, unika zbędnego zamieszania, a to co go najbardziej martwi, to obecna w mediach sztuczność, kult pieniędzy i zbytnie przywiązanie do kreowania wizerunku. A teraz będzie gwiazdą gliwickiego festiwalu PALM Jazz.