Michael Bisio

Matthew Shipp - opowiada o muzyce, rynku płytowym, Glennie Gouldzie i Wyntonie Marsalisie

Matthew Shipp - jeden z największych pianistów dzisiejszego jazzu. Człowiek, który stał się gwiazdą na własnych warunkach i gdy dobrze przyjrzeć się jego artystynym osiągnięciom, to nigdy nie ugiął się regułom komercyjnego rynku. Od czasu do czasu mamy okazjęposłuchać go na żywo, czasem w otoczeniu polskich muzyków, częściej w recitalach solo. Tym razem 9 marca podczas tegorocznej edycji Szczecin Jazz Festival przyjedzie do nas w trio.

Matthew Shipp – p******ić tradycję

O pianiście Matthew Shippie niemało zdają się mówić dwie anegdoty. W jednym z wywiadów opowiadał o okolicznościach, gdy zdecydował się zająć muzyką pełną parą. Mianowicie gdy miał dwadzieścia kilka lat, poza byciem muzykiem pracował również w księgarni jako asystent kierownika. Gdy usłyszał, że został właśnie zwolniony – inna sprawa, że nie precyzuje przyczyn – impulsywnie rzucił książkami w przełożonego i, opuściwszy sklep, postanowił, że już nigdy nie będzie miał stałej i codziennej pracy na etacie. To zmusiło go do pełnej aktywizacji na polu muzyki.

Keep The Dream Up

Joe McPhee to postać absolutnie wyjątkowa. To jego dokonania zainspirowały w połowie lat 70. Wernera Xaviera Uehlingera do założenia Hat Hut - jednej z najważniejszej europejskich wytwórni dokumentujących free jazz czy szerzej pojętą muzykę improwizowaną, a także awangardową twórczość kompozytorską.

Kirk Knuffke i Joe McPhee razem! Po raz pierwszy na płycie! Keep Up The Dream!

Grywali ze sobą wielokrotnie. Nie raz stawali na scenach w USA. Po raz pierwszy jednak mają do odnotowania na koncie wspólny album. Jeden z najwszechstronniejszych trębaczy na jazzowej scenie Kirk Kuffke oraz legenda sceny improwizowanej saksofonista Joe McPhee nagrali razem album Keep The Dream Up.

MBefore

Michael Bisio należy do czołówki współczesnych kontrabasistów działających na polu avant-jazzu. Amerykanin ma na koncie ponad setkę albumów, a wśród liderów z którymi współpracował wystarczy wymienić nazwiska takie jak Matthew Shipp, Ivo Perelman i Joe McPhee. W pełni zasłużenie ceniony i doceniany muzyk jednak stosunkowo rzadko nagrywa w roli lidera. W trakcie trwającej ponad trzydzieści lat kariery „MBefore” jest bodaj dopiero czternastym krążkiem, na którym Bisio samodzielnie przewodzi zespołowi.

To Duke

Branie na warsztat przez jazzmanów popularnych melodii czy standardów ma to do siebie, że słuchaczom mniej biegłym w filozofii improwizowania wyjątkowo efektywnie jest w stanie uświadomić, na czym jazz między innymi polega: na graniu „tego, czego tam nie ma”; na odejściu od treści dobrze znanych ku nowym; na uwalnianiu się od konwencji i proponowaniu odmiennych sposobów działania; wreszcie na eksponowaniu własnej autorskiej koncepcji muzykowania. Dlatego choćby Miles Davis sięgał po repertuar z list przebojów.

Root Of Things

Jest w moim odczuciu zdumiewającą sprawą sposób, w jaki Matthew Shipp zaprasza do słuchania muzyki. Muzyki, którą bez wątpliwości klasyfikujemy jako jazzową, ale o której jak o po prostu jazzowej nie sposób jest mówić. Zaprasza rzecz jasna na swoich warunkach i wiele od słuchaczy wymaga.

Row For William O / Fierce Silence

Co dwie płyty to nie jedna. W ten oto nieco przewrotny sposób pragnąłbym rozpocząć recenzję dwóch albumów z udziałem kornecisty Kirka Knuffke. Zwłaszcza, że każdy z nich odznacza się niezwykle wysokim poziomem wykonawczym i doskonale pokazuje, o co chodzi we współczesnej jazzowej improwizacji. Każdy z nich odsłania też nieco inne pokłady nastrojowości, przez co można je traktować jako pewnego rodzaju dopełnienia.

The Edge

Ależ się nam Ivo Perelman rozpędził! Brazylijczyk musi czuć się ze swym graniem wyjątkowo dobrze, ponieważ w przeciągu kilku ostatnich lat płyt sygnowanych jego nazwiskiem ukazało się istne multum. Nie jest jednak ta nadprodukcja czymś, na co można by narzekać, bo saksofonista dba o różnorodność składów z którymi nagrywa i występuje, poza tym - za każdym razem trzyma poziom, który gwarantuje zadowalającą tych nagrań jakość.

Root Of Things

Jest w moim odczuciu zdumiewającą sprawą sposób, w jaki Matthew Shipp zaprasza do słuchania muzyki. Muzyki, którą bez wątpliwości klasyfikujemy jako jazzową, ale o której jak o po prostu jazzowej nie sposób jest mówić. Zaprasza rzecz jasna na swoich warunkach i wiele od słuchaczy wymaga.Ale to wiele, nie oznacza wcale stawiania przed słuchaczami jakichś sztucznie wybudowanych i trudnych do pokonania barier. Nie domaga się od nich ponadprzeciętnych kwalifikacji.

Strony