"Trudno byłoby przecenić wartość jego twórczości dla rozszerzenia granic jazzu...Zmienił nasze założenia co do tego, jak może i powinien brzmieć jazz" - napisał w swojej książce "And They All Sang", laureat nagrody Pulitzera, Studs Terkel. Napisał o Henrym Threadgillu. Dodajmy jeszcze, że książka jest poświęcona najważniejszym muzykom XX wieku. Threadgill jest jednym z nich.
Mówiłeś o pewnym kluczu w muzyce, na przykładzie Mozarta, że są sposoby na rozpracowanie pewnych idei. Czy są jakieś osoby, wydarzenia, które są Twoimi kluczami, które otworzyły przed Tobą nieznane wcześniej drzwi, za którymi jest Twoja droga?
Jak uratować się przed ślepą miłością do własnej idei? Jak znaleźć dobrego muzyka w Nowym Jorku? Dlaczego ludzie wychodzą z koncertów? Co oznacza być Mozartem, Picassem? Dlaczego czas jest względny i jakie są tego konsekwencje w sztuce? Dlaczego Azja jest matematyczną potęgą? Kim został biedny chłopiec z hinduskiej prowincji, gdy dorósł? Dowiecie się tego z niespiesznej gawędy Henry’ego Threadgilla. Dzisiaj, w dniu jego 76. urodzin pierwsza część wywiadu, jaki przeprowadziliśmy z nim podczas jego krótkiej wizyty w Polsce.
NEA Jazz Masters to jedno z najbardziej zaszczytnych amerykańskich wyróżnień w dziedzinie jazzu, które od początku lat 80. przyznawane jest wybitnym artystom. W 2021 roku tą nagrodą uhonorowano Henry’ego Threadgilla za jego niewątpliwe zasługi dla rozwoju muzyki jazzowej. Pytanie w tym przypadku nie jest takie, za co to wyróżnienie przypadło artyście. Raczej można byłoby się zastanowić nad tym, dlaczego dopiero teraz zdecydowano się podjąć takie kroki.
NEA Jazz Masters to jedno z najbardziej zaszczytnych amerykańskich wyróżnień w dziedzinie jazzu, które od początku lat 80. przyznawane jest wybitnym artystom. W 2021 roku tą nagrodą uhonorowano Henry’ego Threadgilla za jego niewątpliwe zasługi dla rozwoju muzyki jazzowej. Pytanie w tym przypadku nie jest takie, za co to wyróżnienie przypadło artyście. Raczej można byłoby się zastanowić nad tym, dlaczego dopiero teraz zdecydowano się podjąć takie kroki.
Narodzin nowego albumu Henry’ego Threadgilla byliśmy w jakiejś części akuszerami. Przynajmniej ci, którzy zdecydowali się w ubiegłym roku odwiedzić w Warszawie Jazzarium Fest i poznański Made In Chicago. Wówczas w listopadzie Threadgilowski Zooid zagrał w Polsce dwa koncerty w całości wypełnione nową muzyka, świeżo napisanymi kompozycjami, które Henry Threadgill ma w zwyczaju ogrywać, a raczej lepiej powiedzieć budować na oczach publiczności, podczas koncertowej trasy.
Dwanaście lat trzeba było czekać na powrót Henry’ego Threadgilla do Polski. Tym bardziej było to dotkliwe czekanie, że kiedy ostatnim razem odwiedzał nasz kraj to było to z formacją Make A Move, a więc zespołem, który krótko po tamtym czasie przestał działać. Kolejnym medium dla Threadgillowski poszukiwań artystycznych była grupa Zooid. Z nią nagrał do tej pory trzy płyty, wszystkie zresztą recenzowane na łamach Jazzarium.pl