Sun Ra

Intelektualista, który nie pozbawił muzyki życia! 99 lat temu urodził się Bill Dixon

Jeśli prawdą jest, że muzyka i sztuka ogólnie prowadzić ma do wyzwolenia, co powtarzają różni artyści lepsi i gorsi na każdym kroku, Bill Dixon musiał być jednym z najbardziej wyemancypowanych muzyków w historii jazzu. Trębacz, pianista, kompozytor, organizator, nauczyciel i malarz w jednej osobie tworzył – jak sam mówił – „z daleka od wszelkich biznesowych miejsc muzyki”, na obrzeżach. Dixon był znakomitym trębaczem, uprawiającym sztukę free jazzu w duchu twórczości Ornette’a Colemana. Jednak dawał jej wybrzmieć zdecydowanie dłużej niż saksofonista.

John Gilmore - saksofonista, który pozostał wierny Sun Ra

Wspominając najważniejsze postaci w całej historii muzyki jazzowej, zazwyczaj największą rolę i znaczenie przypisujemy tym instrumentalistom, którzy nie tylko odznaczali się własnym stylem i charyzmą, ale jednocześnie posiedli umiejętność przewodzenia stadem. Bycie prawdziwym liderem, nadającym nowy kierunek rozwoju, to cecha nieoceniona. I z tym nie mam zamiaru polemizować.

Wielki jazzowy kosmita. Dziś 110 rocznica urodzin Sun Ra

Sun Ra miałby dziś 110 lat. Sun Ra twierdził, że jest przedstawicielem rasy aniołów. Twierdził również, że nie pochodzi z Ziemi, jak większość muzyków, ale z Saturna. Ja mu wierzę. Wystarczy jeden rzut oka na tego wielkiego dziwaka jazzu żeby zrozumieć, że faktycznie mamy do czynienia z kimś wyrwanym z innego wymiaru. Sun Ra nosił gigantyczne nakrycia głowy, niektóre niemal równe jego wzrostu, ekscentryczne, barwne szaty. Nosił się po królewsku, brakowało tylko berła i gronostajów.

Walt Dickerson – wszystko jest wytworem tych samych ludzi.

Zwykł mawiać: „Nie widzę żadnej różnicy pomiędzy naszą muzyką, a obcą muzyką, naszą kulturą, a obcą kulturą, naszym językiem, a obcym językiem. Wszystko to jest przecież wytworem tych samych ludzi”. Czytając liczne wywiady z Waltem Dickersonem, właśnie te słowa zapadły mi najbardziej w pamięć. Wskazują bowiem na to, że dzisiejszy solenizant był nie tylko otwartym na nowatorską muzykę wibrafonistą, ale także wolnym od wszelkich uprzedzeń, prostolinijnym człowiekiem.

Sun Ra Arkestra - 108 lat temu urodził się jeden z najbardziej ekscentrycznych muzyków freejazu

Nawet jeśli  Sun Ra nie żyje, choć jak twierdzą niektórzy to wcale nie prawda i podobnie jak Elvis trwa nieustannie jako postać nieziemska i my go tylko nie widzimy to jego wspaniały wehikuł ciągle przemierza naszą już całkiem ziemską przestrzeń i przypomina o wielkiej kosmicznej idei muzyki swego lidera. Za cztery dni wylądują w Warszawie na scenie Warsaw Summer Jazz Days. Zanim pobiegniemy doświadczyć tego astralnego zjawiska sięgamy do tekstu Lecha Borowca, który ukazał się przez laty w portalu Diapazon.

EABS - “Discipline of Sun Ra” czyli kosmiczna odyseja w ramach Polish Space Program

“Jako ludzkość mamy już za sobą niejedno tysiąclecie, w rzeczywistości przeszliśmy też apokalipsę. Żyjemy w Czasie Końca. W jego ostatnim momencie, którego nie przyjmujemy do wiadomości. Jesteśmy już po końcu świata… Nie zauważyliście tego?” - rozważał kilka dekad temu Sun Ra. Ewidentnie żyjemy w pożyczonym czasie. W czasie pogrążonym w ciemności i ignorancji, w którym potrzebujemy chociaż odrobinę światła i miłości… a one mogą przyjść wraz z kosmiczną muzyką Mr. Ra, którą na swojej trzeciej płycie dekonstruuje zespół EABS.

Kto kocha i wyznaje ideologię Sun Ra ten niech się cieszy

Pamiętacie album The Heliocentric Word of Sun Ra? Nie wszyscy, ale wyznawcy religii Sun Ra, na pewno. Płyta niedawno, bo 21 kwietnia obchodziła swoje 50 urodziny, a jej wydawca legendarna ESP-Disk może być dumna, bo to jedna z wielu płyt, w ich katalogu, która uzyskał status kamienia milowego nowoczesnego jazzu.

Sun Ra Arkestra Live at Nickelsdorf 1984 w wersji winylowej

Sun Ra żyje! Jego fani są o tym przekonani i wiedzą dobrze, że wcale nie umarł tylko odleciał na Saturna, skąd wcześniej przybył. Niedowiarków przekonać się tym niezaprzeczalnym faktem nie da za bardzo, ale nieustająco powiększająca się dyskografia tego wielkiego jazzowego wizjonera może nieco zburzyć spokój.

Space fusion – część pierwsza astralnych podróży

Kosmos to paradoks. Chociaż panuje w nim absoltuna cisza, okazał się niezwykle łaskawym obszarem poszukiwań dla muzyków. Prawdziwie potężną Muzą. Jego porażający bezmiar, z jednej strony monotonnie czarny, z drugiej lśniący od gwiazd i wypełniony bajecznymi zjawiskami, rozpalał wyobraźnie artystów w najróżniejszy sposób. Spośród jazzmanów największym piewcą obcych sfer był zdecydowanie Sun Ra. Przy czym szokujące improwizacje o kosmicznych tytułach stały się bardziej stylem samego klawiszowca, niż stylem w muzyce jako takiej.

W blasku słońca. Trzeci dzień Warsaw Summer Jazz Days

Jazzowe lato w pełni. Dopisała pogoda, dopisała publiczność; podniosła się temperatura powietrza, ale przede wszystkim temperatura jazzowych brzmień. Szkoda tylko, że ta pierwsza powodowała, że na okrytej częściowo szklanym dachem Sali Soho Factory ciężko było usiedzieć…

Strony