Rozmowa

Dwie melancholie

W warszawskiej komunikacji w okresie poprzedzającym Dzień Dziecka nazwy kolejnych stacji czytają kilkuletnie maluchy. Wypada to naturalnie i, w swej niedoskonałości, uroczo i zabawnie. Bo czyż może nie wywołać uśmiechu na twarzy usłyszenie najpierw poważnego głosu Tomasza Knapika, anonsującego następny przystanek, a po chwili – na przykład rozkosznego „Rondo Zaba” (zamiast „Żaba”)?