Jane Ira Bloom

See Our Way

Nie będzie z tej płyty sukcesu medialnego ani komercyjnego. Nie będzie nic co przydałoby rynkowej chwały obydwojgu muzykom. Album See Our Way nie stanie na półkach kolekcjonerów nawet, ponieważ w ogóle nie został wydany na żadnym nośniku. Ale to wszystko zupełnie nic nie znaczy, ponieważ nie został on nagrany po to aby zarobić, nagłośnić czy obciążać półki.

Jane Ira Bloom & Mark Helias – See Our Way

Nie będzie z tej płyty sukcesu medialnego ani komercyjnego. Nie będzie nic co przydałoby rynkowej chwały obydwojgu muzykom. Album See Our Way nie stanie na półkach kolekcjonerów nawet, ponieważ w ogóle nie został wydany na żadnym nośniku. Ale to wszystko zupełnie nic nie znaczy, ponieważ nie został on nagrany po to aby zarobić, nagłośnić czy obciążać półki. Podobnie zreszą jak i poprzedni album tego znakomitego tandemu sprzed dwóch lat.

Remanentów ciąg dalszy, teraz z za granicy.

Był remanent płyt polskich teraz czas na mały remanent zagraniczny. Kilka wydawnictw, o których powinienem napisać wcześniej, a o któych napisać się nie udało 

 

John Scofield – Country for Old Man (Impulse!) ***1/2

The Nearness

Jane Ira Bloom nagrała dla Arabesque Records dwie doskonałe płyty: w roku 1992 - Art. & Aviation i w cztery lata później The Nearness. Piszę dwie, albowiem trzeciej, nagranej w kwartecie z m.in. Fredem Herschem jeszcze nie znam. Tzn. zbyt mało tej płyty słuchałem, by móc ją ocenić. Z pobieżnego przesłuchania wolę te dwie, o których wspominam.

Chasing Paint: Jane Ira Bloom Meets Jackson Pollock

Nie jest niczym zaskakującym, że twórczość wybitnych twórców współczesnego malarstwa może być inspirująca, szczególnie dla muzyków jazzowych. Wybitna, choć niezbyt w Polsce znana, saksofonistka sopranowa i kompozytorka Jane Ira Bloom na swej najnowszej płycie zatytułowanej Chasing Paint sięgnęła po inspiracje dziełami oraz samą osobą bodaj najważniejszego amerykańskiego malarza - Jacksona Pollocka.

Genus Envy

Przyznam, że płytę Hortona nabyłem bez przesadnego entuzjazmu i to po zgoła roku funkcjonowania jej na polskim rynku. Zachęciła mnie recenzja Maćka Karłowskiego - nie jeden raz okazywało się, że mamy zbliżony gust muzyczny. Faktem, że po tę płytę, “idąc śladami” muzyków z grup Andrew Hilla czy Jane Ira Bloom winienem sięgnąć wcześniej. “Co się odwlecze to nie uciecze” mówi polskie przysłowie. Fakt.