Clarence Penn

The Thompson Fields

Nie mam co tego wątpliwości. Jestem uzależniony od muzyki Marii Schneider. Nieważne czy nagrywa płytę z orkiestrą smyczkową, symfoniczną, czy własną albo i cudzą, jazzową. Czy gra swoją muzykę czy inną (to zdarza się rzadko, poza koncertowym albumem „Days Of WIne And Roses wypełnionym standardami i rozczytaniem Evansowsko-Davisowskiego Sketches Of Spain, chyba niewiele takich przypadków miało miejsce), czy też komponuje z myślą o Lucianie Souzie czy Davidzie Bowie.

WAW – NYC

Siódmy solowy album Marka Napiórkowskiego „WAW – NYC” to zbiór międzymiastowych, muzycznych konfrontacji.  Nagrany w międzynarodowym składzie, z gościnnym udziałem wielkiego Chrisa Pottera jest albumem hiper poprawnym. Wszystko jest tu na swoim miejscu, wszystko się zgadza i jest wykonane z największą starannością. Jeśli od muzyki oczekujemy czytelnej formy, motywiczności i melodyjności album ten przyniesie nam wiele pozytywnych wrażeń. Bo w końcu, muzyka jazzowa żeby być dobrą, nie musi zawsze zaskakiwać.

Marek Napiórkowski - „Mainstream to muzyka kompetencji”

O mainstreamowym jazzie, stylu pracy koncertującego muzyka, a także uzależnieniu od lajków na Facebooku. O tym wszystkim (i nie tylko!) udało mi się porozmawiać z Markiem Napiórkowskim, przy okazji wydania albumu „WAW-NYC”.

Jak wygląda typowy piątek Marka Napiórkowskiego?

WAW – NYC

Siódmy solowy album Marka Napiórkowskiego „WAW – NYC” to zbiór międzymiastowych, muzycznych konfrontacji.  Nagrany w międzynarodowym składzie, z gościnnym udziałem wielkiego Chrisa Pottera jest albumem hiper poprawnym. Wszystko jest tu na swoim miejscu, wszystko się zgadza i jest wykonane z największą starannością. Jeśli od muzyki oczekujemy czytelnej formy, motywiczności i melodyjności album ten przyniesie nam wiele pozytywnych wrażeń. Bo w końcu, muzyka jazzowa żeby być dobrą, nie musi zawsze zaskakiwać.

Kalthoum

Jesienią ubiegłego roku ukazał się wyjątkowy album. Wyjątkowy, bo nagrany przez muzyka grającego na trąbce ćwierćtonowej (a jest ich na świecie niepełna garstka). Wyjątkowy, bo zawierający jazzowe aranżacje twórczości egipskiej śpiewaczki, ikony wschodniej popkultury. Wyjątkowy bo, mimo że europejski to jawnie koresponduje z muzyką arabską. Przed Państwem Ibrahim Maalouf i jego „Kalthoum”.

The Thompson Fields

Nie mam co tego wątpliwości. Jestem uzależniony od muzyki Marii Schneider. Nieważne czy nagrywa płytę z orkiestrą smyczkową, symfoniczną, czy własną albo i cudzą, jazzową. Czy gra swoją muzykę czy inną (to zdarza się rzadko, poza koncertowym albumem „Days Of WIne And Roses wypełnionym standardami i rozczytaniem Evansowsko-Davisowskiego Sketches Of Spain, chyba niewiele takich przypadków miało miejsce), czy też komponuje z myślą o Lucianie Souzie czy Davidzie Bowie.

Marek Napiórkowski - wytrzymajmy!

Marek Napiórkowski – słynny gitarzysta, może najsłynniejszy w Polsce. Słyszymy go często gdy zasiada w najróżniejszych zespołach jako sideman. Właśnie jako muzyk sesyjny nagrał niezliczoną ilość płyt. Jest jednak także kompozytorem i co najważniejsze liderem własnych artystycznym przedsięwzięć. I już jako lider wcale nie rozpieszcza swoich fanów, tak bardzo jakby tego chcieli. Ostatnio nagrał jednak nową płytę. Znakomitą płytę. UP! Zaprosił do jej nagrania wielu przyjaciół jazzmanów i nie tylko z polski i z poza granicy. Teraz będziemy mieli okazję w pełnym składzie posłuchać UP!

Up!

Marek Napiórkowski to człowiek, którego chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Grał u boku światowych sław, a płyt na których gościł jest więcej niż mostów we Wrocławiu, gdzie właśnie niedawno wydał swój nowy album „UP!“ w młodziutkiej wytwórni V-records. Jest to czwarty autorski krążek Marka, wcześniej były to„NAP“ „Wolno“  oraz „KonKubiNap“ (jak sam lubi żartobliwie określać : nieformalny związek trzech mężczyzn).

Bielska Zadymka Jazzowa - dzień III: Terri Lyne Carrington i Gregoire Maret

Mimo iż meteorolodzy nie zapowiadali szczególnych anomalii pogodowych w stolicy Podbeskidzia, dla wielu mieszkańców i gości, wyraźnie wyczuwalne były zawirowania i ‘podmuchy’ (czasem bardziej gwałtowne, i trudne do okiełznania, innym razem łagodniejsze) Anomalia ta to Zadymka Jazzowa, która po raz piętnasty poderwała z miejsc wielbicieli, i sympatyków muzycznej improwizacji.

It's Not About Melody

Zacząłbym od lampki czerwonego, wytrawnego wina. Rocznik? Może niezbyt stary, ale niech przynajmniej ociera się o „reserve”. Musi być za to głębokie w smaku. I pozostawiać swą drugą tożsamość na języku, gdy już łyk się przełknie. Winno też mieć ciemno rubinową barwę, niemal czarną. Może być z lekkim szkarłatnym połyskiem. Do wina można dodać jakąś intymną atmosferę. Może to być wieczór. Mogą to być świece... W każdym bądź razie nie pełnia świateł. Po co?

Strony