Proszę Państwa: oto Miąższ!

Autor: 
Bartosz Adamczak

Polska młodzież śpiewa polskie piosenki. O zespole Miąższ chciałbym napisać bardzo poważnie, o funkcji estetycznej, o artystycznych wyborach i manifestach, o tym, że komedia nie jest z definicji sztuką gorszą niż tragedia. Ale jako że zespół to niepoważny to pisać poważnie ciężko, to dysonans (słowa trudniejsze będą kursywą), przerost treści nad formą (antyczna zasada decorum mawia, że o rzeczach ładnych ładnie a o brzydkich brzydko a tymczasem Miąższ pięknie o sprawach przyziemnych śpiewa i na opak).

I to pierwszy problem jak pisać o koncertach Miąższu. Drugi to taki do kogo pisać (trzeci - jak ładnie wymawiać Miąższu)? Jest kontrabas, to może jazz? I faktycznie trio zaswinguję na jazzową nutę czasem ładnie, albo jakąś harmonią retro a'la paryski Hot Club Jazz de France zauroczy. Ale jednocześnie znajdzie się miejsce na hard-rockowy riff "Kod Pin", weselno-przaśną przyśpiewkę "Gówno i Cebula" (przebój! cała sala śpiewa), delikatne reggae singlowego "Łodondi" przeradza się w disco beat (drugi przebój! cała sala tańczy), ogniste flamenco "Tarapaty", czy liryczną kołysankę do tekstu napisanego na FAMIE pt. "Kołysanka FAMA".

Do muzycznego rozstrojenia jaźni doskonale pasuje rozbrajająco beztroski nonsens, absurd i groteska tekstów z rymami znikąd i zewsząd - piosenka z suszarką w sam raz na festiwal w Opolu, hawajska piosenka poranna z dramatycznym refrenem o codziennych dylematach (leżeć w łóżku i próbować spać, czy wstać i się wysikać), o kulturalnych wyścigach, o kremie do wysadzania miasta (zabrakło, jednej z moich ulubionych, ballady o odkurzaczu). "Bo sztuka to du*a, nie wiadomo z czego wykluta, po nocy upał, kamieni kupa, bez żadnego nacisku na treść".

Miąższ to na pewno nie zespół dla purystów (muzycznych, czy językowych) - bynajmniej nie dlatego, że brakuje muzycznych smaczków (chwytliwe melodie, głos Joanny Zawłockiej jak dzwon, bas i gitara, okazjonalnie moog, piła lub butla gazowa grają zadziornie i z przytupem). Miąższ jest dla tych którym piosenka nie straszna, których absurd i nonsens i zabawa konwencją wprawia w dobry nastrój. Wystarczy odrobina lekko trzepniętego poczucia humoru i macie ubaw gwarantowany. Dlatego polecam.

A na koniec dodam tylko, że na koncercie w Hard Rock Cafe zagrali też goście - Maciej Dziedzic na perkusji, Budyń zaśpiewał i zagrał na miniaturowym saksofonie, Jacek Bieleński zagrał na gitarze i zaśpiewał. A więcej gości można znaleźć na debiutanckiej płycie Miąższu (spróbujcie powiedzieć to szybko trzy razy), która niech trafia pod wasze strzechy. Bo Miąższ jest smaczny i zdrowy, Miąższ działa rozweselająco, ale nie uzależnia, Miąższu nigdy nie za wiele.

 

Miąższ

Joanna Ewa Zawłocka
Sebastian Pikula
Karol Kolor Gadzało
gościnnie : Jacek Bieleński, Budyń, Maciej Dziedzic

Hard Rock Cafe. 16.04.2012. Kraków

 

Autor prowadzi blog anglojęzyczny o tematyce jazzowej www.jazzalchemist.blogspot.com