Sadao Watanabe

Autor: 
Barnaba Siegel
Sadao Watanabe
Wydawca: 
Sony Music Japan
Dystrybutor: 
Sony Music Polska
Data wydania: 
13.06.2015
Ocena: 
5
Average: 5 (1 vote)
Skład: 
Sadao Watanabe - saksofony, flet; Hiroshi Fukumura - puzon; Fumio Itabashi - fortepian, piano elektryczne; Masayuki Takayagaki - gitara; Mitsuaki Furuno - bas; Arihide Kurata - perkusja
Japonia wydaje się szalenie ciekawym terytorium do poszukiwań muzycznych. To tam godzinne wykonania utworów nagrywał Coltrane, to stamtąd pochodzi niezwykły, podchodzący pod rejony spiritual-jazzu album koncertowy Carlosa Santany - "Lotus", to tam wydawane były płyty Milesa, Hubbarda czy Hancocka, które nie ukazywały się przez lata w żadnym innym kraju. Do legendy przeszła też japońska awangarda.
 
Mając na koncie już ładną sumkę japońskiej muzyki z lat 70., nie odnalazłem wielu rzeczy, które zaimponowałyby mi na - przepraszam za wyrażenie - międzynarodową skalę. Zupełnie inaczej jest z Watanabe. Ten saksofonista to bodaj jedna z największych postaci mainstreamowego jazzu, muzyk, który osiągnął absolutnie I-ligowy poziom. Której płyty z tej dekady bym nie wziął, to zawsze sensowne granie. Co więcej - skupieni wokół Sadao muzycy też jakby wspinali się na poziom wyżej.
 
W paczce płyt z Japonii przyszedł album self-title. Rocznik 1972, na pokładzie wieloosobowy skład. Rozpoczynający utwór, mistyczna introdukcja z lekko stylizowanymi na afrykańskie zaśpiewami (odwołania do muzyki tego kontynentu to zresztą jeden ze znaków rozpoznawczych Sadao) już sugeruje, że będzie fajnie. I jest - gdy tylko odzywa się cała zgraja instrumentów, potężne tąpnięcia kontrabasu, rzucane gdzieś w tle, jakby od niechcenia akordy piana, snujące się, przesterowane jęki gitary, na które w końcu wchodzi unisono puzonu i altowego saksofonu, który prowadzi następnie znakomitą solówkę. Sadao dysponuje tu znakomitym brzmieniem, kojarzącym się trochę z Coltranem, ale i trochę z tą nieprzewydiwalnością Shortera.
 
Watanabe wie kiedy uderzyć, wie i kiedy zwolnić. Raz trafi się takie sielankowe wręcz cudo, jak "Mtelenko", raz powraca do krainy absolutnego uduchowienia. Być może w niektórych momentach usłyszycie, że nie wszyscy muzycy grają na równie wysokim poziomie, co Sadao, że nie każdy ma w sobie takie pokłady kreatywności, czy potrafi równie inteligentnie improwizować. Ale gdy muzyka ma tak wielką siłę, mocniejsi wynosząca całą resztę do góry - i słucha się tego znakomicie.
 
Trafiłem na album "Sadao Watanabe" w ramach poszukiwania ciekawostek z Japonii. Po przesłuchaniu nie mogę go już traktować inaczej, jak jednego z ciekawszych nagrań nurtu spiritual-jazz lat 70.
 
 

1. Sasa; 2. Mtoto; 3. Mtelenko; 4. Poromoko La Maji; 5. Kijiji; 6. Barabara; 7. Mombasa; 8. Upepo; 9. Umeme;