Elephantine

Autor: 
Marta Jundziłł
Maurice Louca
Wydawca: 
Northern Spy Records
Data wydania: 
01.02.2019
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
Thomas Cappellato, Ozun Usta - perkusje; Elsa Bergman - kontrabas; Pasquale Mirra - wibrafon; Piero Bittolo - saksofon barytonowy, saksofon altowy, flet basowy; Rasmus Kjærgård Lund - tuba; Isak Hedtjärn - klarnet, klarnet basowy; Nadah El Shazly - wokale; Natik Awayez - Oud; Ayman Asfour - skrzypce; Maurice Louca - gitara, fortepian

Przyzwyczailiśmy się do muzyków sceny improwizowanej Europy i Stanów Zjednoczonych. Dopuszczamy też artystów z Izraela, a co wnikliwsi z nas potrafią nawet wymienić kilka nazwisk ze sceny irańskiej, czekaj… hmm… nie... chyba jednak irakijskiej. A gdyby pójść jeszcze dalej? Jak się okazuje muzyka improwizowana również w Afryce ma się przecież nienajgorzej. Dziś kieruję Waszą uwagę na Egipt i artystę wywodzącego się z Kairu – Maurice Lauca i jego trzeci długogrający album – „Elephantine” to doskonała synteza arabskiej tradycji, wielogłosowych instrumentacji, improwizowanej potęgi postrocka i muzyki kontemplacyjnej. Nieoczywiste, alternatywne brzmienie z północno-afrykańską wibracją.

Maurice Louca to postać dobrze znana na egipskiej scenie alternatywnej już od dobrych kilku lat. Jego debiut z 2014 o wdzięcznym tytule „Salute The Parrot” to album mocno elektroniczny, który w bezpośredni sposób czerpie z muzyki arabskiej i bliskowschodnich motywów. Muzyka świetna na transową imprezę lub długi wysiłek sportowy. Jest orientalna i niebanalna, a co najważniejsze: daje mocnego kopa.  Druga płyta Maurice’a – „Lekhfa” to album podążający wytyczoną ścieżką, ciekawy ale bazujący na podobnych pomysłach co w przypadku debiutu. Tyle wystarczyło, by ugruntować pozycje Mauricea Louci na scenie alternatywnej, nie tylko Egiptu, ale i po mału także Europy. Po dwóch latach od „Lekhfy” artysta wraca z kolejnym tworem, swoim najnowszym wydaniem – „Elephantine”. Jest śmielej, choć mniej elektronicznie. Momentami mrocznie i postorckowo, innym razem kontemplacyjnie i mantrycznie. Maurice Louca nadal bazuje na arabskich skalach, czerpiąc z kultury wschodu całymi garściami. Nie rezygnuje też z afrykańskich rytmów, dzięki czemu album charakteryzuje spora dawka dynamicznej energii. Do tej bazy dodaje niebagatelne, bo dziewięcioosobowe instrumentarium, które opiera się między innymi na muzykach z FIRE! Orchestra. Mowa tu o saksofonistce Annie Högberg i klarneciście Isaku Hedtjärnie. Sam Maurice Louca na albumie „Elephantine” gra na fortepianie i gitarze. Partie gitarowe odgrywają istotną rolę w rozwoju żywej rozmowy pomiędzy improwizującą saksofonistką, a gitarzystą właśnie - „One More For The Gutter”, czy snującym się, wokalnym hymnie – The Palm Of Ghost, w którym główny motyw instrumentalny grany jest przez turecką lutnie – ud.

Maurice Louca serwuje nam bardzo zwięzły album, składający się z zaledwie sześciu numerów. Jednak każdy z nich to osobna, komplementarna struktura, która jest w stanie samodzielnie się wybronić, za pomocą energii drzemiącej nawet w najprostszym gitarowym motywie. Bogactwo brzmień i instrumentów (wspomniany ud, wibrafon, saksofon, klarnet basowy, czy choćby głos ludzki) sprawiają, że album kipi aż od rozmaitych kombinacji dźwiękowych. Muzycy zebrani przez Maurice’a zaciekle improwizują w oparciu o minimalistyczne motywy i mocno gitarowe zajawki. Całość tworzy transową podróż dla wytrawnych graczy.

1. The Leper; 2. Laika; 3. One More For the Gutter ; 4. The Palm Of A Ghost; 5. Elephantine; 6. Al Khawaga;