Crescendo

Autor: 
Paweł Baranowski
Return Of The New Thing
Wydawca: 
Not Two
Data wydania: 
01.01.2005
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
Dan Warburton - violin, piano; Jean-Luc Guionnet - soprano & alto saxophones; François Fuchs – bass; Edward Perraud – percussion

Prowadzący zespół "Return of the New Thing" Dan Warburton jest prawdopodobnie dość mało znanym w Polsce muzykiem. Zupełnie niesłusznie. No, ale nie grywał z Milesem Davisem, nie nagrał niczego z Johnem Zornem. Nie był także na koncertach w Polsce, bo po prostu nie chcieliśmy go usłyszeć.

Im dłużej słucham tej płyty, tym z większą dosadnością dochodzi do mnie, że był to chyba największy błąd animatorów polskiego jazzu, właścicieli klubów i nas, jazzfanów, że w Dana Warburtona nie uwierzyliśmy. A rzeczony jest przecież jednym z najważniejszych krytyków związanych z "nową muzyką" żyjących w naszych czasach. Nadto muzykiem grającym na skrzypcach i fortepianie. Z jego zdaniem liczą się wszyscy czytający choćby The Wire, w którym znalazł także miejsce dla siebie.

"Crescendo" jest - jeśli mnie wiedza ma nie myli - drugą płytą francuskiego (Dan Warburton mieszka obecnie we Francji) kwartetu, pierwszą wydała w 1999 roku angielska Leo. Nazwa zespołu nie od rzeczy nawiązuje do "new thing", terminu popularnego w latach ‘60. na określenie ówczesnej rewolucji muzycznej. Muzyka zespołu nawiązuje do tamtych dokonań, które w opinii wielu krytyków i słuchaczy były najbardziej kreatywnymi latami w jazzie, jeśli nie w muzyce w ogóle. Szukając zatem jakiejś kompletnie nowatorskiej muzyki, nie znajdziemy jej na "Crescendo". Znaleźć tu natomiast można ponad godzinę niesamowicie intensywnego grania, z pasją, żarem wbrew pozorom nieczęsto spotykanym w ostatnich czasach (no tak gdzieś od mniej więcej 30 lat). Być może zatem to zupełnie dobrze, że powracają nowe rzeczy. Jeśli bowiem będą to takie powroty, do daj boże zdrowie. Chciałbym. Chciałbym słuchać tak ekspresyjnej, przeszywającej muzyki niemal na każdej płycie. Muzyki zagranej z niekłamaną pasją. Muzyki, wobec której nie mam wątpliwości, że tkwi głęboko w wykonawcach, a nie w nutach leżących przed nimi.

Zatem kolejna doskonała płyta z... polskiej wytwórni. Brawo! (dla wszystkich).

1.  35' 31; 2.  25' 11''