Przeczytaj

  • WSJD 2011 rozpoczęte - Radovan Tariska i Luca Nostro na scenie Skweru Hoovera

    Dzwudziesta edycja Warsaw Summer Jazz Days stała się faktem! Wczoraj 17 czerwca rozpoczął się jeden z najważniejszych festiwali jazzowych w Polsce. To było takie małe otwarcie, jeszcze nie na deskach Sali Kongresowaej PKiN, jeszcze nie showcase, który rozpocznie siędziś o 19.00 w Muzeum Powstania Warszawskiego ale jednak otwarcie. 

  • James Farm

    James Farm – nowy zespoł na wielkiej jazzowej scenie. Nowy, ale zlożony z muzyków, których doskonale znamy od wielu już lat. Joshua Redman – na saksofonach, Arron Parks – fotepian, James Penemen – bass i Eric Harland – perkusja. W różnych konfiguracjach pracują ze sobą od dawna, ale tak naprawdę po raz pierwszy występują dokładnie w takiej konfiguracji.

  • Here We Go Again

    O tym, że wielki kustosz jazzowej tradycji Wynton Marsalis łagodnieje i staje się mniej dogmatyczny w swoich zapatrywaniach wiemy już od dość dawna. Według wielu już pierwsza płyta nagrana przez niego dla Blue Note kiedy to jako gość specjalny pojawił się Bobby McFerrin była tego dostatecznym dowodem. Kolejne nagrania także niosły ze sobą przykłady takiej zmiany stanowiska.

  • Soundcheck przy zaćmieniu księżyca

    Z wielką obawą szłam do Tygmontu na koncert Soundcheck, gdzie zespół promował swój trzeci album „Druglum”. Mimo środka tygodnia i zaćmienia Księżyca, publiczność dotarła.

  • Komeda

    Można by zaryzykować stwierdzenie, że było kwestią czasu, kiedy uwielbiany przez polską, a w przyszłości może i nie tylko polską publiczność pianista Leszek Możdżer zmierzy się z muzyką Krzysztofa Komedy. Traf chciał, albo było to świadome PR-owskie działnie, że efekt tego mierzenia się ukazuje się akurat w 80 rocznicę urodzin słynnego kompozytora. Mamy więc rok jubileuszu i rok możdżerowsko-komedowej premiery. I to jest dobre.

  • Morning Glory

    Od czasu kiedy pierwszy raz posłuchałem tego tria, a było to przy okazji płyty “Aurora” wiedziałem, że nie będzie mi się z tą muzyką łatwo rozstawać. Rozstawać się zresztą wcale nie było powodu, ponieważ album spoczywał sobie wygodnie na biurku, pod ręką nawet wtedy, kiedy dawno utracił już status świeżej nowości i został zaprezentowany gdzie tylko i komukolwiek się dało.

  • Live At Birdland

    Standardy jazzowe, utwory z American Song Book albo Real Book – znamy je doskonale z niezliczonych tysięcy wykonań, czy to koncertowych, czy studyjnych podejmowanych przez całe generacje muzyków. Znamy też mechanizmy grania tychże standardów. Wiemy co po czym będzie następowało, spodziewamy się kolejności zdarzeń, ale także i w ogromnej części także i jakości tego co może nastąpić. Co jakiś czas podnoszą się głosy, że dość już tego! Ile można słuchać tych niemiłosiernie zgranych jazzowych szablonów.

  • Live At Birdland

    Grudniowego wieczoru 2009 roku w nowojorskim legendarnym klubie Birdland miał miejsce bardzo sympatyczny koncert. Bardzo sympatyczni i uznani muzycy zagrali w bardzo miły i przyjemny sposób kilka sympatycznych standardów. Sympatyczności jest tu bardzo wiele, ale niestety znacznie mniej czegoś ciekawego. Nie oczekuję innowacji – muzycy, którzy skrzyknęli się tego wieczoru do grania nie potrzebują silić się na coś spektakularnego. Oni już swoje odsłużyli na sławę i chwałę jazzu jako gatunku. Ta pewność siebie generuje poczucie swobody w graniu, które da się odczuć.

  • Era Jazzu: koncert Reginy Carter

    Kiedy jestem na koncercie muzyka, którego bez wątpienia mogę nazwać Artystą przez duże "A" - niezależnie od jego wieku, czy instrumentu, którym włada - uczucia mam bardzo podobne: ten ktoś ma mi coś do powiedzenia i, nie udając, daje mi, kawałek siebie. Tak było na koncercie kwartetu Wayne'a Shortera, tria Vijay'a Iyera a także ostatnio... kwintetu Reginy Carter.

     

  • II Festiwal Nowa Muzyka Żydowska

    Gdzie można usłyszeć najciekawsze przedsięwzięcia polskiej muzyki improwizowanej? Na festiwalu Nowa Muzyka Żydowska! Ten paradoks powinien dać do myślenia organizatorom kilku polskich festiwali z jazzem w nazwie.

  • Arco Iris

    Po "Mistico Mediterraneo" nakładem wydawnictwa ECM ukazuje się kolejna płyta, zgłębiająca tajemnice muzyczne basenu Morza Śródziemnego. Tym razem naszą przewodniczką jest pieśniarka, kompozytorka, poetka i badaczka Amina Aloui

  • An Education

    Ścieżka dźwiękowa do "Była sobie dziewczyna" szczególnie warta jazzowej uwagi!

  • Esta Plena

    Oglądając film "Ojcze Nasz" (rez Christopher Zalla) ma się wrażenie, że w Nowym Yorku, a pewnie w całych Stanach istnieje państwo w państwie, tworzone przez emigrantów z południa Ameryk. Co i raz słyszy się o projektach wprowadzenia hiszpańskiego jako drugiego oficjalnego języka Wuja Sama. Miguel Zenon pokazuje jak Amerykanin może nie kaleczyć języka Cervantesa a Latynos Shakespeare'a. Coltrane'owy saksofon spotyka się z głosami i rytmiką plena - muzyki prosto z Puerto Rico.

  • Ten Shades of Blues

    Richarda Bony nie trzeba w Polsce przedstawiać. Charyzmatyczny a jednocześnie ciepły, uśmiechnięty muzyk, który bez najmniejszego kłopotu porywa tłumy na koncertach. Chyba najbardziej znany dziś Kameruńczyk na świecie, porównywany ze Stingiem, choć gdyby zestawić drogi obu z nich, to Brytyjczyk miał dużo bardziej z górki.

  • One-Armed Bandit

    Dla niektórych fanów jazzu Norwegia jest muzyczną Mekką, a na pewno krainą mlekiem, miodem, i muzyką Garbarka, Gustavsena, Molvaera, i (zaskakująco) wielu innych, płynącą.

Strony