WSJD 2014

Finał Warsaw Summer Jazz Days: Mistrzostwo w dogrywce!

Finał Warsaw Summer Jazz Days zbiegł się z finałem brazylijskiego Mundialu. Ci, którzy wyrzekli się emocji sportowych na rzecz muzycznych na pewno nie żałują takiej decyzji. Był to kolejny dobry festiwalowy wieczór, choć na wrażenia najciekawsze trzeba było czekać do ostatniego punktu programu.

WSJD: Dzień trzeci - „Czarne konie” Mariusza Adamiaka

Trzeci dzień Warsaw Summer Jazz Days zapowiadany był jako „czarny koń” festiwalu ze względu na koncerty dwóch nieznanych szerzej w Polsce zespołów: wibrafonisty Warrena Wolfa i gitarzysty Liberty Ellmana. Trio Wolfa wyszło na sceną jako pierwsze, zaś występ kwintetu Ellmana wieczór kończył. Środkową jego część wypełnił mistrz organów Hammonda, Joey DeFrancesco. Czy „czarne konie” Mariusza Adamiaka spełniły oczekiwania?

WSJD: Big Three - Pawlik, DeJohnette i Holland!

Gdy w drugim dniu Warsaw Summer Jazz Days widownia powoli zbierała się w Soho Factory, na Stadionie Narodowym grały już supporty przed wieczornym koncertem Metalliki. W drodze na kolejny festiwalowy dzień, myśląc o nadchodzących występach zespołów Włodka Pawlika, Jacka DeJohnette i Dave'a Hollanda, mijałem fanów amerykańskiej grupy i przypomniała mi się nazwa jej przedsięwzięcia z 2010 roku: Metallica występowała wtedy w ramach trasy „Big Four” razem z trzema innymi legendarnymi metalowymi kapelami.

Gerald Clayton: Tradycja. Innowacja. Harmonia

Gdy kilka lat temu na pewnym polskim festiwalu znany i lubiany konferansjer zapowiadał odbywający się w ramach cyklu „Nadzieje jazzu” koncert zespołu 30-letniego trębacza, podzielił się ze słuchaczami myślą, iż określenie „nadzieja” jest w tym wypadku niestosowne. Ów trębacz był bowiem już uznanym w środowisku jazzmanem, liderem bardzo dobrego zespołu świetnych instrumentalistów i cenionym muzykiem sesyjnym. Takiego błędu kategoryzacji na pewno żaden zorientowany w branży szef festiwalu nie popełni w przypadku 30-letniego Geralda Claytona.