Hotel. Kielce. Przyjechałem po koncercie, w nocy. Plan był taki, żeby spać do oporu, a potem się zobaczy. Niestety, opór pojawił się zbyt wcześnie. Obudziłem się tak, jak co dzień, o 6:00, i nie udało się już zasnąć. I nie za bardzo dało się coś zobaczyć, za oknem mgła gęsta jak wata. Doczekałem do śniadania, zszedłem na dół. Przez chwilę nawet brałem pod uwagę jakiś spacer, ale okolica zdecydowanie zniechęca. Zresztą i tak będę musiał poszukać jakiegoś miejsca na obiad, gramy dopiero wieczorem, przecież nie będę siedział cały dzień w hotelu.