Za nami trzeci już wieczór zimowej edycji Festiwalu Jazz Jantar. Zestawienie artystów występujących w sobotni wieczór było o tyle intrygujące, że ciekawość miała prawo przywieść do gdańskiego Żaka publiczność o różnych, czasami nawet przeciwstawnych oczekiwaniach. Na scenie Sali Suwnicowej pojawili się Dominik Bukowski i Wacław Zimpel oraz grupa Jazzpospolita.
Jazzpospolita - niczym kot Schrödingera - to jednocześnie jazz i niejazz. Ta niejazzowość właśnie jest w Jazzpospolitej największym atutem, kluczem otwierającym furtkę do innych muzycznych światów. Pięć lat temu obok debiutanckiej płyty zespołu pt. „Polished Jazz” leżały na moim biurku albumy Contemporary Noise Sextet, Pink Freud czy też Chromosomos. Dziś zagalopowałam się w bardziej ortodoksyjne rejony jazzu, jednakże z wielką chęcią wracam do nowych produkcji tej grupy.
W czwartkowy wieczór, jeszcze niby sierpniowy, w Delikatesach, restauracji sąsiadującej z Teatrem Rozmaitości, w plenerze wystąpiła Jazzpospolita. Grupa dopiero co wróciła z trasy koncertowej promującej ich ostatni krążek "Impulse".
Sobotnim wieczorem w warszawskim klubie Urban Garden zespół Jazzpospolita rozpoczął promocję swojego nadchodzącego albumu. Druga płyta w karierze grupy – po „Almost Splendid” z 2010 roku – nosząca tytuł „Impulse” składa się ze zdecydowanie innego materiału niż na debiucie. Widać, że zespół przeszedł całkiem sporą drogę od czasów debiutu i rozwinął swoją filozofię gry w nieco innych kierunkach.