Jazz Jantar 2012

Jazz Jantar 2012: NIls Peter Molvaer - muzyka odziedziczona w genach.

Nils Petter Molvær nie ma szczęścia do naszego kraju. Polscy fani kilkakrotnie już musieli obejść się smakiem, kiedy w ostatnim momencie jego mające się u nas odbyć występy były odwoływane – a to z powodu żałoby narodowej, a to ze względu na tajemnicze zniknięcie organizatora trasy. Cała ich nadzieja w tym, że w październiku nic nieoczekiwanego się już nie wydarzy, a słynny norweski trębacz wyjdzie na scenę bez żadnych komplikacji. Czas po temu najwyższy.

Jazz Jantar 2012: Tymon - człowiek, który umie podzielić publiczność.

Z Tymonem Tymańskim są same problemy. Z jednej strony nie sposób odmówić mu talentu, dowcipu, inteligencji i zaangażowania w kreowanie – czegokolwiek, Tymon bowiem jest artystą wszechstronnym i do jazzu jedynie się ogranicza. Tym bardziej, że za „jazzem” nie przepada, kojarząc ten termin raczej z wizją starszych panów, przygrywających sobie delikatnie i rozwodzących się we wspomnieniach o złotych czasach radia. Tymański przypomina raczej polski odpowiednik Franka Zappy – stara się nie zatrzymywać, stale eksperymentować i kombinować. I prześmiewać.

Jazz Jantar 2012: Atomic

Skandynawia zawsze była otwarta na jazz, i to nie tylko na ten stosunkowo łatwy w odbiorze. W latach sześćdziesiątych do krajów północnego półwyspu chętnie przyjeżdżali amerykańscy muzycy awangardowi, często nierozpoznani i nierozumiani jeszcze na własnym podwórku. To tutaj swoich pierwszych entuzjastów odnalazł Albert Ayler, tu z powodzeniem koncertowali Cecil Taylor, Eric Dolphy i wielu, wielu innych. Nic dziwnego, że dziś skandynawska scena jazzowa doczekała się reprezentacji własnych muzyków o szerokich kompetencjach.

Jazz Jantar 2012: Sygnowano Mikołaj Trzaska

Jest grudzień, rok 2010. W Sali Kameralnej Polskiej Filharmonii Bałtyckiej w Gdańsku, przy komplecie publiczności odbywa się koncert kwartetu Inner Ear. Muzycy, rozochoceni graniem, wydobywają z instrumentów coraz to nowe kaskady dźwięków. W pewnym momencie, wykorzystując przerwę między utworami z krzesła w środku sali wstaje dystyngowany jegomość w garniturze i nieśmiało prosi: „Przepraszam! Skoro panowie już nastroili instrumenty, to może usłyszymy coś z tradycyjnego jazzu?” Lekko skonsternowany pytaniem Mikołaj Trzaska odpowiada po chwili „Ale...

The Cherry Thing

Obcowanie z muzyką The Thing zawsze przyprawia o gęsią skórkę. Skandynawskie trio złożone jest z trzech spośród „najgłośniej” obecnie grających jazzmanów. Intensywnością i bezwzględnością niektórych nagrań biją na głowę niejedną grupę metalową. Brzmieniem barytonu Matsa Gustafssona można straszyć niegrzeczne dzieci, zaś Ingebrigt Håker Flaten oraz Paal Nilssen-Love zdają się prześcigać w testowaniu wytrzymałości swoich instrumentów. Na najnowszym albumie do trzech wikingów dołączyła Neneh Cherry. W ten sposób powstało coś niezwykłego.

Strony