Idąc na koncert promocyjny najnowszej płyty Wacława Zimpla wiedziałem czego moge się spodziewać. Nie Hery, nie muzyki Żydów z Jemenu, nie dźwiękowego performance'u z poezją w tle, ani także orkiestrowych prób, ale jazzowego w rodowodzie grania, a więc nieszczególnie dobrze nieznanej do tej pory odsłony muzycznych zaintersowań młodego klarnecisty. Szedłem więc na pewniaka. Będzie dobrze, a co więcej nadarzy się okazja wreszcie na żywo przekonać się co jest wart Zimplowski kwartet.