54. Jazz nad Odrą

Szymon Wójciński - Staram się puszczać wodze fantazji

Kim jest Szymon Wójciński? Bratem Ksawerego i Maurycego? Bez wątpienia tak. Pianistą? Jak najbardziej! Jazzmanem? Lepiej okreslić go mianem muzyka. Co wiemy o Szymonie, oprócz tego, że wraz z płytą "Delusions" nagraną w braterskim uścisku bodaj po raz pierwszy prezentuje się nam w tak okazałej formie? Mam nadzieję, że teraz będziemy wiedzieć więcej.

Tom Harrell – płynące z serca melodie

Chcąc skierować myśli na tych z aktywnych jeszcze, dojrzałych muzyków, którym z jednej strony blisko do estetyki jazzu sprzed czterech czy pięciu dekad, a z drugiej – którzy potrafią do dziś ten bagaż doświadczeń i fascynacji przekuć na różnorodną, interesującą sztukę, należy wymienić nazwisko Toma Harrella. Ten 73-letni artysta niemal od początku swej profesjonalnej kariery grał z postaciami dla jazzu wybitnymi: Stanem Kentonem, Woodym Hermanem czy Horace'm Silverem.

Maciej Sikała – „jazz ma dziś zbyt wiele imion”

Od kilku lat klub Żak w ramach festiwalu Jazz Jantar wspiera lokalnych muzyków, pomagając im zarejestrować materiał live podczas festiwalu. W tym roku beneficjentem tej inicjatywy jest saksofonista Maciej Sikała. Powołał on wyjątkowy septet, którego zarówno koncert, jak i niedawno wydana płyta wgniata słuchacza w fotel i udowadnia jaka siła nadal brzmi w jazzie środkowego nurtu. Rozmowa z Maciejem Sikałą.

Który z koncertów na Jazz Jantarze wywarł na Panu największe wrażenie?

Maurycy Wójciński - Sztuka jest tworzona dzięki wyobraźni

Rodzina Wójcińskich, rodzina muzyczna, Ksawery i Szymon byli już przez nas przepytani, teraz poraz na Maurycego - trębacza, którego możemy posłuchać na płycie Delusions, najnowszej płycie wydanej przez Fundację Słuchaj.

Szymon powiedział w wywiadzie, że jesteś postrzegany jako hardbopowy stylista - jak ty siebie widzisz?

Marius Neset – od Beatlesów po Schönberga

W Norwegii pierwsze dźwięki jazzu na żywo wybrzmiały prawie sto lat temu – mówiąc dokładniej w 1921 roku, za sprawą zespołów Feldman’s Jazz Band oraz The Five Jazzing Devils. Czternaście lat wcześniej, przeżywszy ponad sześć dekad, w swoim rodzinnym mieście Bergen zmarł słynny norweski kompozytor Edvard Grieg. Zaś w 1985, dawno po tamtych wydarzeniach, przyszedł na świat muzyk, dla którego oba fakty okazały się mieć niemałe znaczenie.