Changing Places
Słucham tej płyty czas już jakiś i ilekroć ją włączę, wprawdzie wybrzmi do końca, to jednak gdzieś po drugim, trzecim najdalej utworze zapominam, że w ogóle coś gra. To nie jest rekomendacja. Wiem. Ale, chyba, to nagranie rekomendacji się nie poddaje.
Gustavsen nagrał płytę w klasycznym składzie fortepianowego tria. W takim składzie nagranych zostało już płyt tysiące, jednak nielicznym zespołom udało się wejść do historii jazzu. Obawiam się, że Gustavsenowi, nawet chwilowa moda na norweski jazz nie pomoże. Jego gra jest poprawna. Trio gra poprawnie. W jakiś taki dystyngowany, elegancki sposób. Jakby grało w filharmonii, dla osób, które ubrane we fraki przyszły zapoznać się z muzyką, której na imię jazz. Zatem elegancko sączą się motywy, wybrzmiewają jakieś sola, ale... ledwie zabrzmi jeden dźwięk, w momencie, gdy przychodzi następny już nie pamięta się poprzedniego.
Nie znajduję w tej muzyce niczego ciekawego. Ba, nie wiem nawet, po co została wydana. Czyżby chwilowy kaprys Manfreda Eichera? No właśnie, wydawcą płyty jest ECM. "Brzmienie o stopień powyżej ciszy". Nie oczekuję zatem, by muzyka z ECM-u zagrzmiała, ale nudne brzdąkanie, to chyba nazbyt mało jak na tej klasy wytwórnię.
Nie jestem nieomylny. Być może ta płyta znajdzie wielu oddanych jej słuchaczy. Być może wielu osobom się spodoba. Ja dla niej mogę znaleźć jedynie miejsce pośród nagrań, które w sposób zupełnie nieprzeszkadzający umilić mogą jakieś spotkanie.
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.