Vijay Iyer pod skrzydłami ECM

Autor: 
Redakcja
Autor zdjęcia: 
Lena Adisheva

Vijay Iyer dopiero co opuścił słynne studio nagraniowe Avatar w Nowym Jorku, w którym, pod opieką producencką Manfreda Eichera, zarejestrował materiał na swoją autorską płytę, którą na początku przyszłego roku wyda oficyna ECM - informuje nas niemiecki wydawca - Płyta nosić będzie tytuł „Mutations” i trafi na sklepowe pułki w 28 lutego (w Europie) i 4 marca (w USA). Co więcej - to dopiero początek współpracy amerykańskiego pianisty z legendarną oficyną. To oczywiście świetna wiadomość, która ciekawa jest także z powodów pozamuzycznych…

Ale najpierw o muzyce. Na „Mutations” znajdą się utwory na fortepian solo a także fortepian i elektronikę oraz tytułowa suita „Mutations I-X” nagrana przez Iyera na fortepian, elektronikę i kwartet smyczkowy w składzie Miranda Cuckson i Michi Wiancko, - skrzypce; Kyle Armbrust - altówka; Kivie Cahn-Lipman - wiolonczela.

Album zapowiada się więc ekscytująco i doskonale zdaje się realizować zamiar jaki wyrazili włodarze monachijskiej wytwórni: ECM chciałoby udokumentować szersze spektrum prac Vijay’a Iyera, ze szczególnym uwzględnieniem jego kompozycji, utworów multimedialnych oraz improwizacji.

Już teraz wydawnictwo zapowiada wydanie albumu na dwa fortepiany - Vijay Iyer / Craig Taborn oraz, dość niespodziewanie, płyty Vijay Iyer Trio - a także jego muzyki na większe i mniejsze składy. Czyżby także projektu Open City: THE VIJAY IYER LARGE ENSEMBLE PROJECT, który swoją premierę miał na początku października a udział wzięli w nim: Teju Cole, Steve Coleman, Heems, Ambrose Akinmusire, Hafez Modirzadeh, Graham Haynes, Mark Shim, Jonathan Finlayson, Adam O'Farrill, Josh Roseman, Tyshawn Sorey, Marcus Gilmore, Harish Raghavan, Rajna Swaminathan, Elena Pinderhughes, Patricia Franceschy, Rafiq Bhatia, Okkyung Lee i Mat Maneri??!! Oby!

Tak komentuje te informacje główny zainteresowany - VIjay Iyer:
Słuchałem płyt ECM jeszcze jako nastolatek - Roscoe Mitchella, Art Ensemble of Chicago, Wadady Leo Smitha, Dona Cherry’ego L. Shankar, Keitha Jarretta, Paula Bleya, zespołów Dave’a Holland’a i wielu innych kluczowych artystów ostatnich czterech dekad muzyki kreatywnej. W ostatnich latach z uwagą śledziłem działania wydawnictwa na polu muzyki współczesnej i kameralistki a także najnowszych projektów moich przyjaciół. To wielka radość dołączyć do ECM, szczególnie, że może to być szansa na zaprezentowanie tej części moich prac, które nie były dotąd znane słuchaczom.

KOMENTARZ

Mówiąc krótko, pospolicie i na temat: News jest rzeczywiście gruby! Choć nie do końca niespodziewany - Vijay Iyer jest, jak słusznie piszą w oświadczeniu przedstawiciele ECM: jednym z najbardziej cenionych artystów swojego pokolenia. We wrześniu otrzymał słynny grant geniuszy - MacArthur Foundation Fellowship - przyznane wcześniej Cecilowi Taylorowi, Anthony’emu Braxtonowi czy Johnowi Zornowi. Już w roku 2010 któryś z liczących się magazynów jazzowych obwieścił go muzykiem dekady - podczas gdy ten dopiero brał rozbieg. Iyer zdobył w ostatnich 3 latach wszystkie nagrody, oprócz Grammy (choć otrzymał nominację za „Historicity”) co świadczy tylko na niekorzyść złotego gramofonu. Trudno więc Manfredowi Eicherowi przypisywać w tym przypadku szczególną spostrzegawczość czy odkrywczość.

Interesujące jest jednak trzy sprawy:
Po pierwsze to, że taka informacja ze strony ECM w ogóle do nas trafia. Wydawnictwo Eichera dość demonstracyjnie nie prowadziło dotąd działań PRowych. „Newsy” na stronie ecmrecords.com były od zawsze, delikatnie mówiąc, nieciekawe. Z niemiecką regularnością pojawiały się tam jedynie wyciągi z kolejnych recenzji oraz wiadomości o nagrodach zdobytych przez artystów ECM. Eicher nie zdradzał swoich wydawniczych planów. Tym razem komunikat mówi wprost: stawiamy na Vijay’a. Takiej deklaracji w 44 letniej historii wydawnictwa nie było chyba nigdy wcześniej.

Ciekawostką jest też fakt, że Iyer związany był dotąd z mieszczącą się także w Monachium firmą ACT. To właśnie w niej ukazywały się dotąd płyty VIjay’a w trio, solo oraz z projektem Tirtha - były to z resztą bezdyskusyjnie najlepsze nagrania w katalogu Siggiego Locha a z pewnością najbardziej nagradzane. Takiego „transferu” gotowego zespołu z ACTu do ECMu również chyba nigdy nie było.
Dla nowojorskiego Pi Recording zarezerwowane były dotąd bardziej zakręcone przedsięwzięcia pianisty - jak choćby nagrania z Mike’iem Laddem. Jasne jest, że ACT więcej Iyera nie zobaczy. Co będzie z PI? Zobaczymy.

Trzecią ciekawostką czy może zagadką jest to jak zaowocuje współpraca pianisty z producentem takim jak Eicher. Dotąd Vijay sam był sobie sterem, żeglarzem i okrętem. Teraz ma na statku nowego kolegę. Co z tego wyniknie? Usłyszymy już wkrótce!

 

Tagi: