Odszedł Mulgrew Miller

Autor: 
Redakcja
Autor zdjęcia: 
William Ellis

Znakomity pianista, muzyczny towarzysz Joe Lovano, Wallace’a Roney’a. Tony’ego Williamsa, Rona Cartera, członek Art Blakey’s Jazz Messengers: Mulgrew Miller odszedł w środę 29 maja. Tydzień wcześniej przeszedł udar, z którego już się nie podniósł. Miał 57 lat. 

"Straciliśmy dzis jednego z największych" - napisał dziś na twitterze Joshua Redman. "Choc nie byliśmy spokrewnieni, gdy się spotykaliśmy, zdecydowanie czułem jak byśmy byli. Soulful, soulful cat" - napisał o nim Marcus Miller. |Zawsze poruszała mnie jego muzyczna elokwencja i łagodna natura" - dodał Dave Holland. "Był największym gentelmanem w okolicy" - Dave Liebman.

Przez ostatnie 30 lat Mulgrew Miller był jedną z najważniejszych figur na mainstreamowej, post-bopowej scenie amerykańskiej. W swojej muzyce łączył fascynacje jasnej precyzji Oscara Petersona i Buda Powella z modalnym jazzem McCoy Tynera. Prowadził włąsnej trio Wingspan. W tym roku ukazała się jedna z ostatnich płyt z jego udziałem - w trio Rona Cartera z gitarzystą Russelem Malone. Album nosi tytuł „San Sebastian”.

Choć w jednym z wywiadów przyznał, że „goście, którzy robią to co ja, są postrzegani jako  passé” to właśnie Mulgrew Millerowi dedykował jeden ze swoich utworów chyba najmodniejszy dziś pianista okołojazzowy - Robert Glasper - „One for ‘Grew”.

Mulgrew Miller "I got it bad and that ain't good" - Jazz à Vienne 2012 from Zycopolis Jazz TV on Vimeo.

Tagi: