Jazz Journalist Association przyznało prawie wszystkie nagrody.

Autor: 
Redakcja

Oczywiście wiemy i gorąco wszystkich namawiamy, aby na własną rękę śledzić to się dzieje w światowym jazzie i potem samemu dla siebie dokonywać wyborów. Nie mniej kiedy szacowna instytucja wygłasza werdykt zbiorowej mądrości warto poświęcić mu trochę uwagi.

W tym roku laury Jazz Journalist Association poszły w ręce Marii Schneider. Rzecz jasna nie wszystkie, ale zdaniem amerykańskiego stowarzyszenia to waśnie w niej upatrywać należy muzyka, aranżera, kompozytora, a w rankingu na płytę roku laur zwycięstwa należy się albumowi „Thompson Fields”. Co więcej orkiestra Marii Schneider wybrana została dużym zespołem roku 2015, a związany z nią i jej bandem Scott Robinson zwyciężył w kategorii Player of Instruments Rare in Jazz of the Lear.

Nagrodą za całokształt dorobku cieszyć się będzie za to tegoroczny laureat Pulitzera za album „In For A Penny, In For A Pound” Henry Threadgill, co cieszy nas szczególnie, ponieważ i od samego początku istnienia Jazzarium, twórczość pana Threadgilla jest nam szczególnie bliska. I mamy nadzieję, że może gdy pojawi się u nas nastepnym razem sala koncertowa nie będzie świeciła takimi pustkami, jak to było w 2011 roku, na koncercie w Nowym Kinie Praha.

Cieszy też fakt, że w kilku innych ważnych kategoriach bardzo silnie zaznaczyły kobiety, których znaczenie w muzyce jazzowej każdym rokiem rośnie i którym w męskim świecie jazzu wcale nie jest szczególnie łatwo. I tak w kategorii gitarzysta roku zwyciężyła, ku przerażeniu miłośników mainstreamu  znana nam doskonale Mary Halvorson, flecista roku Nicole Mitchell, która co prawda chyba nie występowała u nas nigdy poza Poznaniem, ale za to dzięki staraniom Wojciecha Juszczaka zaprezentowała się całkiem szeroko na tamtejszym festiwalu Made In Chicago. Nie dane było nam natomiast za bardzo doświadczać na żywo talentu Anat Cohen, która w tym roku zabierze do domu dwie statuetki dla tzw. Multi-reeds Player oraz dla Klarnecisty roku. Ani też sztuki Jane Iry Bloom, choć ta, w kategorii saksofonu sopranowego od dekad całych jest wymieniana w niepolskich rankingach jednym tchem obok takich gwiazd jak Wayne Sorter, Branford Marsalis. Może teraz zmieni się ta sytuacja wszak Jane Ira Bloom to zdaniem JJA sopranowa saksofonistka roku.

 

Nie dziwi, rzecz jasna wygrana, ani skrzypaczki Reginy Carter, ani śpiewaczki Cecile McLorin Salvant, ani też zwycięstwo w kategorii głosu męskiego Gregory’ego Portera, fortepianu wciąż niedostatecznie docenionego u nas Freda Herscha, Charlesa Lloyda jako saksofonisty tenorowego czy Rudresha Mahanthappy w kategorii altu. W kategorii Nagranie historyczne roku, co było do przewidzenia, zwycięstwo poszło do Columbia Records za The Complete Concert By The Sea - Errolla Garnera. Ostatecznie w 2015 roku przypadła 60 rocznica wydania tego epokowego jazzowego dzieła. Cieszy natomiast, że w gronie laureatów znalazło się miejsce dla Craiga Taborna, co prawda w kategorii Keyboard Player, tria Vijaya Iyera i wiekiego Wadady Leo Smitha, który choć w wieku sędziwym wciąż jest w wyśmienitej arystycznej dyspozycji.

Gdybyście chcieli zapoznać się z prawie pełną listą zwycięzców to znajduje się ona tutaj. A tutaj pełna lista wybranych do panteonu Jazz Heroes 2016, grupy złożonej z adwokatów, altruistów, działczy, ludzi wpsirających rozwój jazzu w lokalnych środowiskach amerykańskich. Nie bez powodu piszemy prawie pełną, bo wyniki całości znane będą 15 czerwca i ogłoszone zostaną podczas gali w nowojorskim Blue Note.