Hendrix/Davis/McCartney/Williams - zespół, który zmieniłby muzykę, gdyby Paul...

Autor: 
Redakcja

...nie wyjechał na wakcje. "W ten weekend w Nowym Jorku nagrywamy razem album. Może mógłbyś wpaść zagrać na basie. Jakby co, dzwoń do Alvana Douglasa. Peace! Jimi Hendrix, Miles Davis, Tony Williams". Adresatem tego telegramu był Paul McCartney, który - na nieszczęście dla historii muzyki popularnej - był wtedy na wakacjach w Szkocji. Jego manager uznał, że nie będzie w stanie dotrzeć do USA na czas. Tak właśnie nie powstała największa supergrupa XX wieku.

Informację o tym przedsięwzięciu podał magazyn The Rolling Stone. Nie były to z resztą najbardziej udane wakacje Beatelsa. W tym samym czasie świat obiegła plotka jakoby Paul zginął w wypadku samochodowym a jego miejsce potajemnie zajął sobowtór. 11 miesięcy później Davis i jego aranżer Gil Evans wybrali się do Londynu by doprowadzić do sesji nagraniowej z Hendrixem. Niestety właśnie wtedy - 18 września 1970 roku gitarzysta zmarł nie dożywszy 28 urodzin.

Co by było gdyby...? Na ten temat dyskutować mogą fani muzyki lat 60/70 na całym świecie. W dniu wysłania telegramu do McCartneya (21 października 1969) Miles był równo 2 miesiące po zarejestrowaniu albumu „Bitches Brew”. W tym samym czasie John Lennon podjął decyzję o opuszczeniu The Beatles. Hendrix zaś w sierpniu zagrał na festiwalu w  Woodstock. Co wydarzyłoby się w studio?

Dziś pozostał nam telegram, który oglądać można - i to chyba jedyna dobra dla nas wiadomość - w Hard Rock Cafe w nieodległej Pradze. 

Tagi: