Ouroboros

Autor: 
Piotr Wojdat
Peter Brötzmann & Fred Lonberg-Holm
Wydawca: 
Astral Spirits
Data wydania: 
20.04.2018
Ocena: 
3
Average: 3 (1 vote)
Skład: 
Peter Brötzmann - Reeds; Fred Lonberg-Holm - Strings & Electronics

Tym razem przychodzi mi pisać o płycie, którą można określić prawdziwym rarytasem dla fanów Petera Brötzmanna i Freda Lonberg-Holma. Pozostali dżezfani również mogą podjąć się wyzwania i nie powinni być stratni, jeśli poświęcą dłuższą chwilę “Ouroboros”. Album tego duetu został wydany na winylu w liczbie 300 kopii. Gdy w momencie pisania tej recenzji zaglądam na profil muzyków w serwisie Bandcamp, okazuje się, że tylko 9 egzemplarzy jest jeszcze do rozdysponowania. Trzeba się zatem spieszyć, jeśli ktoś bez nowych nagrań Brötzmanna i Lonberg-Holma nie może żyć jak bez tlenu.

Niemiecki saksofonista i amerykański wiolonczelista znają się z Chicago Tentet, na którego czele stoi ten pierwszy artysta. W 2011 roku spotkali się w Loft Köln i w ciągu jednego dnia zarejestrowali materiał na płytę, która ukazuje się dopiero po 7 latach. Z muzyką na “Ouroboros” jest trochę jak z okładką autorstwa Petera Brötzmanna: zarówno jedno, jak i drugie odznacza się abstrakcyjnych charakterem. Nieważne są ramy kompozycyjne, czy nawet zarysy formy. Fred Lonberg-Holm wydobywa z wiolonczeli dźwięki, które zwykłemu zjadaczowi chleba nie kojarzą się z tym instrumentem. Dużą rolę odgrywają elektroniczne efekty pozwalające poszerzać paletę barw, a nawet wyznaczać nowe obszary do eksploracji dźwiękowej. Przestrzeni dla Petera Brötzmanna na rozwinięcie skrzydeł jest zatem dużo, ale autor “Machine Gun” nie stara się iść na kompromis, by dopasować się do tego, co gra Amerykanin. To raczej fuzja przeciwieństw, które nie tak znowu rzadko się przyciągają.

W tym zestawie instrumentalnym bardziej przekonuje mnie rola Petera Brötzmanna, który co prawda prochu nie wymyśla, ale za sprawą swojej gry wywołuje ciarki na plecach. Ciężko przejść obojętnie obok tak intensywnych free jazzowych improwizacji, zwłaszcza że w jego wykonaniu mało jest słabszych fragmentów. Z kolei Fred Lonberg-Holm czasami za bardzo zapędza się ze stosowaniem efektów i eksperymentowaniu dla samego eksperymentowania. Z drugiej jednak strony nawet tego typu zapędy w przypadku Amerykanina nikomu krzywdy nie robią. “Ouroboros” działa na wyobraźnię, a od początku “The Circle” bardzo udanie wprowadza do świata abstrakcyjnej, niekiedy impresjonistycznej, a czasami też trochę chaotycznej improwizacji.

1. The Circle; 2. The Figure Eight; 3. The Spiral; 4. The Fusion of Opposites;