Game Theory

Autor: 
Krzysztof Wójcik
Survival Unit III
Wydawca: 
Not Two Reocrds
Dystrybutor: 
Not Two Records
Data wydania: 
30.11.2013
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
Joe McPhee - alto sax, pocket trumpet Fred Lonberg-Holm - cello, electronics Michael Zerang - percussion

Survival Unit III tworzy trójka weteranów sceny chicagowskiej z Joe McPhee’m na czele. Muzycy jazzowi, improwizatorzy są trochę jak pisarze – im dłużej tworzą, tym bardziej ich twórczość jest wielowątkowa, przemyślana, a co za tym idzie fascynująca. Innymi słowy: ich sztuka dorasta wraz z nimi. „Game Theory” jest właśnie świadectwem dojrzałości, a także wciąż niewygasłej iskry kreatywności, która w dogodnych okolicznościach jest w stanie zapłonąć jasnym blaskiem. Joe McPhee, Michael Zerang i Fred Lonberg-Holm bez wątpienia potrafią rozpalić ognisko od pierwszej zapałki.

Album wydany przez krakowską oficynę Not Two jest dziełem koncertowym, jednak z oklaskami, bądź jakimkolwiek innymi oznakami życia publiczności można się zetknąć dopiero na sam koniec. Sprzyja to odbiorowi muzyki jako uporządkowanej całości. Płytę rozpoczyna monumentalna perkusja Zeranga, która szybko zostaje wzmocniona wiolonczelą Lonberga. Panowie tworzą gęsty podkład, w który po kilku minutach wślizguje się saksofon McPhee, pełen pasji, przypominający barwą uduchowione zadęcia Johna Coltrane’a z okresu, kiedy zaczął odpływać w stronę free. Album wypełniony został formami okazałymi, z których każda przekracza 10 minut – w takim czasie trio jest w stanie wykreować za każdym razem kompletną, zniuansowaną strukturę kompozycyjną. Utwór otwierający zestawienie „Never eat anything bigger than your head” jest najbardziej opasłym zestawem muzyki, jednak dramaturgię rozwija bardzo powoli, a jako całość broni się konceptem. W środku kompozycji McPhee oddaje pole intensywnej improwizacji wiolonczeli niekiedy balansującej na granicy kakofonii – sonorystyczna maestria będzie znamienna dla Lonberga już do samego końca. W drugiej części utworu McPhee sięga po trąbkę, przy pomocy której kontynuuje eksperymenty brzmieniowe poddane przez kolegów. „Love In the time of AIDS” rozpoczyna się nuceniem melodii na tle początkowo dudniącej perkusji, następnie rzewnych, nieco folkowych zagrań wiolonczeli. Nucenie dość szybko przepoczwarza się w melancholijną melodię saksofonu. Gdy McPhee milknie Lonberg-Holm wraz z Zerangiem fantastycznie budują gęstniejący, zawiesisty groove, który ostatecznie podejmuje saksofon. Finał utworu należy do Zeranga, którego charakterystyczna gra, opierająca się na sporadycznym wykorzystywaniu blach, poraża głębią brzmienia, a zarazem linearnym, narracyjnym wymiarem. Z rzadka uderzane talerze zyskują na wyrazistości, są niczym precyzyjnie dozowane akcenty. „Zero-sum game” jest początkowo mocno osadzone we free końcówki lat 60, głównie za sprawą saksofonu, który nie osiągając przesilenia oddaje pole dla solówki Lonberga, wykorzystującego tym razem przesterowane brzmienie wiolonczeli. Muzyk czerpie z elektroniki brud, lecz unika chaosu, a improwizacja przypomina płynnie rozwijający się, gęsty hard rockowy riff zagrany smykiem. Z czasem jednak wiolonczela oddala się coraz bardziej w stronę zabawy elektronicznie przetworzoną fakturą brzmieniową na tle ciekawych „skreczy” Zeranga na blachach. Zdecydowanie najmniej okrzesana kompozycja na albumie. O sile finału przesądza recytacja McPhee – pełna goryczy skarga muzyka na kapitalistyczny kształt społecznej rzeczywistości, opętanej rządzą pieniądza, władzy i wyzysku.

 

Choć brzmi banalnie w próbie streszczenia, zaręczam, że „A Song for Beggars” robi wrażenie. Wymowa monologu jest niezwykle adekwatna swą treścią do formy intensywnej free jazzowej improwizacji nasyconej potężną dawką desperackiego gniewu i napięcia. Utwór nieco przewrotnie rezygnuje z głośnego finału, wycisza się, dzięki czemu słowa McPhee kończące nagranie zyskują dodatkowej mocy, a są to trzykrotnie powtórzone „no more”.

Niniejsza recenzja przybrała kształt relacji z gatunku „step-by-step”, ale biorąc pod uwagę, że płyta jest zapisem koncertu, mam poczucie usprawiedliwienia dla tego rodzaju formy. „Game Theory” jest albumem bardzo dobrym, stosunkowo przystępnym – uwodzi już przy pierwszym spotkaniu, jednakże pełnię swej misternej konstrukcji ukazuje dopiero po kilkukrotnym przesłuchaniu. Jednoczesnie jest to płyta, która mimo zanurzenia w old schoolowym, free jazzowym sosie brzmi świeżo i ogniście, poniekąd za sprawą swojego społecznie zaangażowanego przesłania. Każda z kompozycji jest odrębną, wewnętrznie zróżnicowaną całością, w której nie sposób szukać jakichkolwiek elementów przekombinowania, a kolejne sekwencje dźwięków sprawiają wrażenie logicznych konsekwencji poprzednich. Dojrzałe dzieło samoświadomych artystów i fantastycznych muzyków. Szczęście, że podobne koncerty ulegają rejestracji!

1. Never eat anything bigger than your head [21:42], 2. Love in the time of aids [12:37], 3. Zero-sum game [12:51], 4. A song for beggars [11:03]