W każdym roku jest taki okres, kiedy w kalendarzu koncertowym zionie pustką. Słuchanie nagrań nie jest w stanie jej wypełnić. W tym jałowym okresie przydaża się jednak jakiś pojedyńczy gig. Wtedy, wygłodniały muzyki na żywo słuchacz w te pędy wsiada do środka komunikacji, czasem do tramwaju, a czasem pociągu, i bieży ile sił w nogach do klubu.