Przeczytaj

  • Solo Violin

    Ten nagrany w maju 1976r album, a wydany dwa lata później w NIemczech przez Electorla / EMI, to najbardziej kameralne nagranie w całej twórczości Zbigniewa Seiferta. Jedyne też, zrealizowane bez wsparcia innych muzyków. Tylko on jego skrzypce, i aparatura elektroniczna pozwalająca nakładać na siebie zarówno kolejne głosy instrumentu, jak również swój własny głos. No i oczywiście publiczność zgromadzona w „Forum Junge Music” w Bremie.

  • Fun House

    Co się stanie, kiedy w jednym miejscu spotka się amerykańska tradycja i europejska awangarda? Na pewno coś piekielnie dobrego. A co jeśli będą to dwaj świetni pianiści, z czego pierwszy nosi nazwisko Hersch a drugi Delbecq? Chyba nie trzeba się nad tym długo zastanawiać. Ale to nie koniec, ponieważ projektowi towarzyszy jeszcze jeden bardzo istotny aspekt – sześcioosobowy skład, jednak nie sekstet, a podwójne trio, czyli forma należąca raczej do rzadkości. Mamy wszystko, czego trzeba do szczęścia – dobrych artystów, niebanalną formę i nowoczesny jazz.

  • Trio Volume w Pardon To Tu – jest ryzyko...

    Krótka, obejmująca kilka większych polskich miast trasa zespołu Mikołaja Trzaski Volume bez wątpienia należy do ciekawszych wydarzeń jazzowych w rozpoczynającym się miesiącu. Chcąc już od dawna zobaczyć Trzaskę w konfiguracji z duńskimi kamratami bez chwili namysłu wybrałem się do Pardon To Tu. Z lekką obawą przyjąłem fakt zamiany Petera Friisa Nielsena (którego szczerze mówiąc nie mogłem się doczekać) na Adama Pultz Melbye’a, ale jak widać świat improwizacji nie kończy się na scenie, a podmianek czasem nie da się uniknąć.

  • Volume - Trzaska / Pultz / Jorgensen - w Alchemii

    Gdyby Mikołaj nie był muzykiem, to prawdopodobnie zostałby podróżnikiem. Nie wiem. Zgaduję. Ilość światów, muzycznych podróży, w które nas zabrał i wciąż zabiera jest doprawdy imponująca. W zasadzie nie wybrzmiały jeszcze dźwięki Ircha Quartet, Trzaskagra Różę, czy przeróżnych już składów z muzykami amerykańskimi, a on prezentuje nam coś innego.

  • The Bespoke Man's Narrative

    Aaron Diehl – wygrał w tym roku rankingi Jazz Journalist Association w kategorii „Up and Coming Artist of the Year” co oznacza, że teraz świat jazzowej żurnalistyki właśnie na tego młodego dżentelmena będzie teraz spoglądał ze zwiększoną uwagą i kto wie być może ten werdykt otworzy Aaronowi drogę do szerszej nieco popularności, tak jak kiedyś otworzył Ambrosowi Akinmusire’owi.Diehl jest muzykiem, który na wyróżnienie JJA zapracował sobie dzielnie.

  • SZYMANOWSKI

    RGG – zespół doskonale nam znany, ale jednak inny niż przyzwyczailiśmy się przez ponad dekadę jego istnienia. Inny głównie ze względu na skład bo gdyby chcieć przytrzymać się zasady skrótu od nazwisk tworzących go muzyków to powinno być OGG. Przemysława Raminiaka płynnie zastąpił młody Łukasz Ojdana. Ale nazwa pozostała i dobrze, bo RGG to już na naszym rynku marka.

  • Enter Music Festival 2013

    Jechałem na ten festiwal pełen obaw. Bardzo podobała mi się jego ubiegłoroczna edycja i sądziłem,że trudno będzie powtórzyć ten sukces. Zarówno artystyczny, jak i organizacyjny. Czy tak się stało?

  • Maya Homburger / Barry Guy / Lucas Niggli - Krakov Jazz Autumn Preview

    Nie w Alchemii bo ta tego dnia stała się klubem Krakowskiego Festiwalu Filmowego, nie w najpełniejszym wymiarze, bo nie dotarła na czas z lotniska w Balicach tajemnicza walizka perkusisty pełna najróżniejszych nietypowych instrumentów, ale jednak trio Maya Homburger / Barry Guy / Lucas Niggli zagrali piękny koncert.

  • All Your Life (The Beatless Tribute)

    Bez najmniejszych wątpliwości świat polubi tę płytę! Jest na niej wszystko czego potrzeba, że by pojawiła sięna sklepowych półkach, albo trafiła na play listy odtwarzaczy mp3. Przede wszystkim są tu kompozycje The Beatles. Już samo to wystarczy. Jest „And I Love Her”, „Michele”, „Eleanor Rigby” oraz “Blackbird” i “Penny Lane”. A piosenki “Czwórki z Liverpoolu” świat kocha najbardziej na świecie.

  • W tym szaleństwie jest metoda – Nucleon w Pardon To Tu

    We wtorkowy wieczór szedłem do Pardon To Tu bez napompowanych oczekiwań. Szczerze mówiąc byłem carte blanche - zespół Nucleon był mi nieznany ze słyszenia (mam na myśli muzykę), a wszelkie dotyczące go informacje czerpałem jedynie z pobieżnej internetowej lektury. Właściwie z rozmysłem postanowiłem ograniczyć się pod tym względem do absolutnego minimum, wychodząc z założenia, że solidna muzyka zawsze potrafi obronić się sama, niezależnie od sugerowanych kontekstów. Czy obroniła się wczorajszego wieczoru?

  • The Original Benny Goodman Trio And Quartet Sessions, vol. 1. After You've Gone

    Była połowa lat 30. Stany Zjednoczone. Prohibicja, gangsterzy i... swing. Rozbuchane orkiestry swingowe parły do przodu z siłą godną lokomotyw, które wówczas tam powstawały, a powstały wtedy największe, jakie kiedykolwiek zostały wyprodukowane. Stany były wielkie, swing był wielki, orkiestry były wielkie... Trzeba było mieć zatem nie lada odwagę, by muzykę tę zaprezentować w składzie okrojonym ze wszystkiego swingowego, jazzowego... Jedynie klarnet, fortepian i perkusja.

  • Tales Of Enchantement

    Jak sprawić, żeby zniknęły mosty pomiędzy rożnymi rodzajami muzyki? Co zrobić żeby odległe historycznie światy utworzyły wielki dźwiękowy kosmos, żeby w jednym rzędzie, na równych prawach stanęli obok siebie Heintz Ignaz Biber, Gyorgy Kurtag, Jan Sebastian Bach i anonimowy twórca, pochodzącego z IX wieku hymnu „Veni Creator Spiritus”? W jaki sposób znaleźć wspólny mianownik dla współczesnej kompozycji, wielkiej improwizacji i sztuki interpretowania dzieł spisanych na papierze nutowym?

  • There's a Hole In The Mountain

    Fakt, że przy tak wielkim zapracowaniu poszczególnych członków Atomic wciąż regularnie raczy nas nowymi longplayami uznać należy za świadectwo wielkiej pasji tworzenia i niezbywalny szacunek dla słuchaczy. Grupa mogłaby się spokojnie rozejść i nagrywać w innych konfiguracjach (a ich liczba jest, jak wiemy, niemal nieskończona), tymczasem od ponad dekady pozostają na posterunku, znajdując czas na wspólne sesje, których wynik nigdy nie schodzi poniżej przyzwoitego poziomu, a wykształcona stylistyka wciąż przyciąga soczystością rasowego grania.

  • Trzy razy trzy kwadranse muzyki - Sabir Mateen / Matthew Shipp duo w krakowskiej Alchemii

    Kraków stoi – powiedział taksówkarz -kiedy wsiadałem do spóźnionej kilkanaście minut taksówki. – Nie wiem czy nie powinien pan rozważyć spaceru, chyba, że to daleko. Nie, niedaleko. Poproszę do Alchemii zaraz zacznie padać i nie mam siły iść z walizką w deszczu. -Zatem jedziemy! Na Estery 5! Już na miejscu dowiedziałem się, że pośpiech nie był wcale wskazany. Matthew Shipp dopiero co przyjechał. Po 24 godzinach podróży z USA, miał tylko dwa życzenia wziąć prysznic i coś zjeść.

  • I Know About the Life

    Dla miłośników talentu Sheppa jest to pozycja bezdyskusyjna, wpisująca się w ów specyficzny rys całej muzyki saksofonisty, która tak naprawdę nigdy nie była aż tak bardzo free, jak próbowano o niej mówić. Świadczą o tym nawet nagrania dokonane jeszcze w latach 60. To zaś, zrealizowane przy pomocy młodych wówczas muzyków: Kenny'ego Wernera - fortepian, Santie DeBriano - kontrabas i Johna Betcha - perkusja, wydaje się niemal emblematyczne. 

Strony