JERZY MAŁEK QUARTET

Zdjęcie: 
Miejsce: 
Sala kameralna amfiteatru przy zamku w Olsztynie
Data: 
30.09.2011

JERZY MAŁEK QUARTET

koncert promujący najnowszą płytę AIR

Autorski projekt trębacza nagrany został w składzie:
Jerzy Małek - trąbka
Marcin Wasilewski - fortepian
Michał Barański - bas
Michał Miśkiewicz - perkusja

“Jest to kwartet extraordinaire, co często brzmi jak trio, bo jego oś, fortepian i bębny, gra jak jeden instrument. Z innym niż w legendarnym Akustycznym Triu i sekcji legendarnego Kwartetu Trębacza basistą, Michałem Barańskim,którego pięknie rzeżbione ostinata niezawodnie i sugestywnie odmierzają czas, Marcin Wasilewski i Michał Miśkiewiczdemonstrują słynne telepatyczne tete-a-tete. Ale jednak to trąbka nadaje ton i od jej pierwszych dzwieków wiadomo,czy jest to piosenka o szcześciu w miłości, czy o nieszczęściu w zdradzie.W tej trąbce jest więcej tytułowego Air, powietrza, niż blachy; więcej atmosfery niż stratosfery; Milesa niż Dizzy’ego.Ta trąbka brzmi naturalnie, jej ton jest szczery, a więc wymowny, zwłaszcza gdy wyraża klasyczne trąbkowe emocje - nostalgię i patos. Naturalna oczywistość dzwięku tchnie perfekcją i pewnością, która nie opuszca trębacza także wstosunkowo nielicznych, a przez to tym bardziej pamiętnych, momentach brawurowych. Z najgorszych opresji i pułapekjakie udało mu się na samego siebie zastawić, wychodzi zwycięsko z łatwością i wdziękiem, które pozwalają wątpić,czy opresja była prawdziwa, czy może tylko udawana, jak wtedy, gdy klown straszy dzieci, że nie umie jeżdzić na rowerze.Ten sam klown śpiewa w stolicy archipelagu te habanery o honorze w tropikach jak z Frederico Garcii Lorci. Zdarzasię, jak to klownowi, że nuta mu się omsknie łąmiąc ładny szyk wdzięcznej melodyjki. Nuta lekko fałszywa, ni czarna,ni biała, w Nowym Orleanie mówili na nie blue notes, a w Rio - desafinado, pewnie Romowie też jakoś to nazywają.Takie przesunięcie frazowe zmienia wszystko, w szczególny sposób ”brudzi”. Niezawodna pewność, w istocie banalna,gdy chodzi o dzwięki niewatpliwe, wobec dzwięków wątpliwych nabiera heroizmu i arogancji jak u Parkera. Granie “dirty” to podstawa jazzowego paradygmatu i nie chodzi tu o chrypkę i wibrato, ale o kreatywne nastawienie. Chodzio taką klownadę właśnie, która tu zmieniła konwencjonalny jazzowy kwartet z konwencjonalnym zacięciem afro-kubańskim w fiestę oryginalnej wirtuozerii, muzykalności i zgrania.” Tomasz Tłuczkiewicz*

Sala kameralna amfiteatru przy zamku w Olsztynie

* źródło