Strycharski plays Dolphy - nowa płyta na urodziny Dominika.

Autor: 
Redakcja
Autor zdjęcia: 
Krzysztof Machowina

"Recital na flety proste, nieczęsta okoliczność. Muzyka  Erica Dolphy’ego na żywo – kolejna rzadkość, szczególnie że mamy rok 2015. Występ Dominika Strycharskiego już zapowiadał się ciekawie, ale mimo to – zaskoczył. Ogromną przyjemność obcowania z wyobraźnią i kunsztem tego artysty mieliśmy w miniony wtorek w warszawskim klubie Pardon, To Tu.

Basowy, tenorowy, altowy, sopranowy in B. Kto nie zna brzmienia fletu prostego poznał we wtorek szeroki wachlarz jego brzmień. W wysmakowanym wydaniu. Dyskusja Strycharski–Dolphy będzie się jeszcze szczegółowo rozwijała: koncert został rejestrowany z udziałem Rafała Drewnianego i, jak donosi moje tajne źródło, zostanie niebawem wydany na płycie „z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością”. 

Tak pisała Anna Początek relacjonując koncert Dominika Strycharskiego w dawnym Pardon To Tu. Jej tajne źródło doniosło prawdę, choć chwilkę na wydani płytowe tego znakomitego koncertu trzeb było poczekać. Jestesmy dumni, że możemy pokazać światu po raz pierwszy jak muzyka wielkiego Erica DOlphy'ego brzmi przepuszczona przez mówzg i wrazliwość Dominika Strycharskiego i na koniec to właśnie jemu oddajemy głos w dźwiękach i w słowach. 

 

Bardzo chciałem nagrać płytę solo. Przede wszystkim po to by flet prosty zabrzmiał całym swoim bogactwem nieskrępowany, otwarty, pełny, kompletny. Jestem fanem jak najpełniejszego obcowania z surowym, nieocenzurowanym światem jednego instrumentu, sytuacji w której muzyk i instrument są poddani jakby powiększeniu jak przez lupę.

Sytuacja w której się postawiłem jest fascynująca. Bo flet solo to żadna niezwykłość w świecie muzyki poważnej. Jest masa płyt na flet prosty solo z muzyką barokową i współczesną. Wszyscy mistrzowie których znam taką płytę mają w swoim dorobku, niektórzy mają takich płyt kilka. Moje działanie wpisuje się zatem w szeroki świat fletów blokowych. Ale zarazem nie ma żadnej jazzowej czy też improwizowanej płyty z fletami prostymi solo. I w tym rzecz – swoista pionierskość była dla mnie bardzo pociągająca.

Pierwszą ideą była oczywiście płyta z moją jedynie muzyką. Szybko jednak odrzuciłem ten pomysł stwierdziwszy że znacznie lepiej zadziała jakiś szerszy kontekst, jakieś zderzenie. A przede wszystkim że należy pokazać że miejsce tego instrumentu jest tu, wśród innych. Solo a zarazem w pełnej orkiestrze odniesień i kontekstów.

Chciałem więc odnieść się do twórcy który łączy ze sobą dwie fascynacje – różne odmiany jazzu i muzykę współczesną. Dlaczego Dolphy? Przez jego najbardziej pokrętne tematy. Przez żywiołowość i bliskość tradycji. Swing i atonalność. Jego flet. Wielkie interwały. Interwały nie jazzowe, strukturalne. Interwały dysonansowe, bardzo inteligentnie używane. Eksperyment. Karkołomna ekspresja. Szaleństwo i tkliwość. Kontrowersje. Czczony a zarazem odrzucony. Flet prosty potrzebuje nowej krwi i ja się staram ją dostarczyć…

Tagi: