Niemiecki akcent Oscara Petersona

Autor: 
Redakcja

Dla muzyka takiego jak Oscar Peterson granice czy narodowości nie są kwestią szczególnie istotną. Styl, nazwisko, a nawet twarz tego Kanadyjczyka przeszły do historii jazzu ładnych kilka dekad temu. Mniej znany, a jakże ważny, jest niemiecki wątek jego biografii.

Oto w uzdrowiskowej miejscowości w Badenii-Wirtenbergii, Villingen Hans Georg Brunner-Schwer założył małe wydawnictwo muzyczne MPS. Przyświecało mu w tym jedno marzenie: nagrać koncert Oscara Petersona. Choć nie znał angielskiego, z pomocą przyjaciół udało mu się do Niemiec wielkiego mistrza sprowadzić. Było to na początku lat 60.

Peterson wszedł do studia. Przy konsolecie zasiadł Brunner-Schwer. Nie odzywali się do siebie. Oscar grał. Kiedy przesłuchał efekty pracy Niemca... rzucił mu się na szyję: "Właśnie tak słyszę swoją muzykę w głowie" - powiedział szczęśliwy. Potem wielokrotnie odwiedzał Hansa Georga w Schwartzwaldzie. Tam powstały jedne z jego najcenniejszych nagrań. Do Niemiec Oscar zapraszał też swoich przyjaciół: Duke'a Ellingotna czy Teddy'ego Wilsona. Nie tylko MPS stało się sławne, ale także sam Brunner-Schwer, którego obecność zaznaczano często skrótem HGBS.


Niedawno syn Hansa Georga - Matthias - przybył do Kanady z rewizytą. Na spotkanie z wdową po Petersonie przywiózł niezwykły prezent: archiwalne fotografie oraz zapisy filmowe spotkań HGBS i Oscara.

By uczcić należycie tę kanadyjsko-niemiecką jazzową przyjaźń, konsulat niemiecki w Montrealu przygotował serię "Petersonowskich" koncertów w wykonaniu Dave Young Trio. 

Tagi: