“Some Places Are Forever Afternoon” - nowa płyta Wayne’a Horvitza trafi do sklepów w lipcu 2015 roku

Autor: 
Redakcja

Kto pamięta Wayne’a Horvitza? Może być już tak, że wcale nie tak wielu, ale pamiętać warto, że Horvitz szczególnie w latach 90. był jedną z kluczowych postaci nowojorskiego downtownu, artystą blisko związanym nie tylko z Johnem Zornem, ale także z całym fermentem powstałym wokół legendarnego, nie istniejącego już klubu Joela Dorna Knitting Faktory. Do dziś, choć szczególnie u nas jest o Wayne’ie Horvitzu nieco ciszej pozostaje on artystą czynnie działającym i w swojej ojczyźnie poważanym.

Dowodem tego niech będzie informacja o letniej premierze jego najnowszej płyty zatytułowanej Places Are Forever Afternoon. Album nagrany zagrany zostanie w składzie, który wszystkim śledzącym twórczą aktywnośc Horvitza z pewnością może nieco przyspieszyć bicie serca. Obok lidera i kompozytora usłyszymy tam Rona Milesa na kornecie, Sarahę Schoenbeck na fagocie, Peggy Lee na wiolonczeli, Tima Younga na gitarze, a w sekcji rytczmicznej Keith Lowe na basie i  Eric Eagle – perkusja.

„Places Are Forever Afternoon” powstała z inspiracji twórczością amerykańskiego, poety Richarda Hugo żyjącego w latach 1923-82, a w dołączonej do płyty, 28 stronicowej książeczce będziemy mogli z częścią poezji Hugo się zapoznać oraz obejrzeć zbiór fotografii. Album wydany zostanie przez Songlines i to może nie być zbyt dobra informacja, ponieważ od kilku lat ten label nie ma u nas swojego przedstawicielstwa, nie zanosi się także, aby szybko nadarzyła się okazja posłuchać nowej muzyki Hrvitza na żywo. Zaplanowana na jesień tego roku trasa koncertowa obejmuje 11 koncertów, w tym koncert na Earshot Jazz Festiwal, dwudniową rezydencję w słynnym brooklyńskim klubie Roolette oraz koncert zupełnie niezwiązany z muzyką z „Some Places Are Forever Afternoon”, a będący premierą orkiestrowej kompozycji Horvitza, którą w raz Billem Frisellem i Seattle Symphony stolicy światowego grunge’u.
 

Tagi: