Karl Berger

MBefore

Michael Bisio należy do czołówki współczesnych kontrabasistów działających na polu avant-jazzu. Amerykanin ma na koncie ponad setkę albumów, a wśród liderów z którymi współpracował wystarczy wymienić nazwiska takie jak Matthew Shipp, Ivo Perelman i Joe McPhee. W pełni zasłużenie ceniony i doceniany muzyk jednak stosunkowo rzadko nagrywa w roli lidera. W trakcie trwającej ponad trzydzieści lat kariery „MBefore” jest bodaj dopiero czternastym krążkiem, na którym Bisio samodzielnie przewodzi zespołowi.

Karl Berger: In A Moment - Music for Piano and Strings – trzecia cześć fortepianowego cyklu

Karl Berger należy do grona tych artystów, którzy mieli szczęscie współtworzyć wielką historię jazzu. Współtworzył i zakładał Creative Music Studio. Blisko działał z takimi legendami jak Don Cherry, Ornette Coleman, Gato Barbieri czy Anthony Braxton i zapisał się jako jeden z pionierów muzyki kreatywnej i znany jest jako jeden z najwybitniejszych żyjących wibrafonistów.

Gently Unfamiliar

Są takie płyty, które mają wielkie szanse żeby zostać pominiętymi w natłoku wydawniczym, w tej wielkiej światowej nadprodukcji płyt. Dziwić może, że album „Gently Unfamiliar” do takiej kategorii płyt pozwalam sobie zaliczyć, bo ostatecznie Karl Berger to wielka postać w światowym jazzie. Pech jednak chciał, że choć wielkości mu odmówić nie można, podobnie zresztą jak i gronu jego przyjaciół i współpracowników szacowności oraz ważności płytowych nagrań, to popularność mistrza z Heidelbergu raczej jest mizerna. Zwłaszcza w gronie młodszych słuchaczy.

Gently Unfamiliar

Są takie płyty, które mają wielkie szanse żeby zostać pominiętymi w natłoku wydawniczym, w tej wielkiej światowej nadprodukcji płyt. Dziwić może, że album „Gently Unfamiliar” do takiej kategorii płyt pozwalam sobie zaliczyć, bo ostatecznie Karl Berger to wielka postać w światowym jazzie. Pech jednak chciał, że choć wielkości mu odmówić nie można, podobnie zresztą jak i gronu jego przyjaciół i współpracowników szacowności oraz ważności płytowych nagrań, to popularność mistrza z Heidelbergu raczej jest mizerna. Zwłaszcza w gronie młodszych słuchaczy.

Where Fortune Smiles

No to przyznaję się. Iwicki strzelił mi bramkę. Płyta jest sprzed ponad lat 40, brzmi cudownie, wspaniale, odkrywczo. Nic w zasadzie nowego (za wyjątkiem "eklektycznego jazzu" czerpiącego z wszystkich kultur) nie zdarzyło się od tego czasu. Znów będzie: Czapki z głów przed Johnem McLaughlinem. Płytę niegdyś wydała wytwórnia PRT z UK, a obecną, kompaktową jej wersję zawdzięczamy specjalizującej się raczej w jazzrocku (przynajmniej jeśli chodzi o jazz) wytwórni One Way Records. Materiał ten na CD ukazał się dopiero w roku 1993.