Andrew Hill

Walt Dickerson – wszystko jest wytworem tych samych ludzi.

Zwykł mawiać: „Nie widzę żadnej różnicy pomiędzy naszą muzyką, a obcą muzyką, naszą kulturą, a obcą kulturą, naszym językiem, a obcym językiem. Wszystko to jest przecież wytworem tych samych ludzi”. Czytając liczne wywiady z Waltem Dickersonem, właśnie te słowa zapadły mi najbardziej w pamięć. Wskazują bowiem na to, że dzisiejszy solenizant był nie tylko otwartym na nowatorską muzykę wibrafonistą, ale także wolnym od wszelkich uprzedzeń, prostolinijnym człowiekiem.

Bobby Hutcherson - człowiek, który tchnął w wibrafon nowego ducha.

Wibrafon to zabawny instrument, który chyba wszyscy kochają, a mało kto traktuje tak całkiem serio. Kochali go niemal wszyscy: od pionierów jazzu, przez awangardę aż do grunge'u. Jednak muzycy grający na tym skomplikowanym instrumencie, który wydaje się jednocześnie dziecinnie prosty, nie byli nigdy gwiazdami, wielkimi liderami muzycznych rewolucji. Z pewnością byli jednak głęboko poważani, szczególnie przez kolegów po fachu. Ci nie mieli wątpliwości co do roli wibrafonu w procesie rozwoju muzyki.

Jason Moran - nowa era jazzu

Jason Moran został  ogłoszony nowym doradcą do spraw jazzu w Kennedy Center w Waszyngotnie. Jego praca na tym stanowisku może mieć istotny wkład w rolę, miejsce i znaczenie jazzu w amerykańskiej kulturze i świadomości. W oczywisty sposób przeniesie się to także na obecność tej muzyki w świecie.

John Gilmore - saksofonista, który pozostał wierny Sun Ra

Wspominając najważniejsze postaci w całej historii muzyki jazzowej, zazwyczaj największą rolę i znaczenie przypisujemy tym instrumentalistom, którzy nie tylko odznaczali się własnym stylem i charyzmą, ale jednocześnie posiedli umiejętność przewodzenia stadem. Bycie prawdziwym liderem, nadającym nowy kierunek rozwoju, to cecha nieoceniona. I z tym nie mam zamiaru polemizować.

Impresja na 92 urodziny Andrew Hilla

Wszystko zaczęło się przez kompletny przypadek. Moja znajomość, która miała później okazać się głęboką przyjaźnią, z Andrew Hillem, zaczęła się przez pomyłkę. Aż wstyd się przyznać – choć wszystko wydarzyło się kawałek czasu temu i być może nie muszę czuć już takiego wstydu jak tego dnia, kiedy wziąłem Andrew Hilla za Herbiego Hancocka. A wszystko z winy Dona, w którego nowojorskim mieszkaniu znalazłem płytę, której okładkę znałem, choć samej płycie nie poświęciłem wówczas wystarczającej uwagi.

Joe Henderson - wielki jazzman w wielkim cieniu

Pierwszym, co zrobił dwudziestoletni Joe Henderson, po zwolnieniu z armii Stanów Zjednoczonych, było pobiegnięcie do Birdlandu. Jeszcze w mundurze, Joe po prostu zerwał się do biegu i stanął w miejscu dopiero gdy dotarł do celu. Na scenie grał Dexter Gordon. Joe był w towarzystwie przyjaciela, którego poznał kilka godzin wcześniej - gdy w drodze do Birdlandu zaszedł do znajomego saksofonisty, Juniora Cooke’a – trębacza Kenny’ego Dorhama. Henderson miał ze sobą swój saksofon i tylko czekał na pierwszą, dogodną okazję, by wdrapać się na scenę.

Życie jak rzeka - Sam Rivers w dniu 97 urodzin!

Starzy mistrzowie odchodzą, taki mamy czas. Wielu z wielkich właśnie dożywa bardzo sędziwego wieku, ale jakoś ciągle mamy nadzieję, że to jeszcze nie teraz, że jeszcze może uda się posłuchać ich najnowszej płyty, a czasem nie gasną także nadzieje, że posłuchamy i obejrzymy ich na żywo. Z Cecilem Taylorem się udało, Sonnym Rollinsem także.  Na kolejny przyjazd Sama Riversa już się nie doczekamy. Ale możemy obchodzić jego urodziny, tym bardziej, że to 96 urodziny.

Cichy geniusz - Reggie Workman@85

Reggie Workman jest jednym z „cichych geniuszy” muzyki jazzowej – artystów, o których niestety nie mówi się tak często, jak należy. Workman to nie tylko wielki kontrabasista, ale również znakomity kompozytor i nauczyciel. Wzór elegancji i klasy – zarówno na scenie, jak poza nią. Nazwisko profesora Reginalda Workmana powinno wymieniać się jednym tchem obok Mingusa, Chambersa, Garrisona , Cartera i innych geniuszy kontrabasu.

Solo

Przed warszawskim koncertem tria Vijay'a Iyer'a miałem wielkie szczęście porozmawiać z leaderem, który razem z Jasonem Moranem dzierży tron najciekawszego współcześnie jazzowego pianisty. Zadawałem bardzo banalne pytanie - właściwie wszystkie sprowadzały się do jednego - o inspiracje. Iyer mówił tak, że pewien jestem, że rozmawiałem z wybitnym artystą. Kilkanaście minut później potwierdził to koncert jego grupy. Kilka miesięcy później do naszych rąk trafia kolejny na to dowód - jego płyta solo.

Jason Moran - komputeroholik z Teksasu

Jak pokazały praktycznie wszystkie jazzowe podsumowania, miniony rok miał jedną twarz: Jasona Morana. Nie tylko jego autorska płyta "Ten" triumfowała w zestawieniach niezliczoną ilość razy (m.in. NY Times, LA Times, JazzTimes, The Village Voice) ale w rankingu tego ostatniego płyty z udziałem młodego pianisty zajęły  miejsca 1, 2, 4 i 10.