Jazzowa Jesień w Bielsku-Białej 2017: Kurt Rosenwinkel

Autor: 
Kajetan Prochyra

Połączenie Filadelfii, z której pochodzisz, Berlina, w którym mieszkasz od lat i Brazylii, z której czerpiesz muzyczne inspiracje, nie wydaje się najprostszą możliwą mapą drogową. W jakim stopniu miejsca, w których przebywasz wpływają na Twoją muzykę?

Kurt Rosenwinkel: Każde miejsce ma własny rytm i nastrój - a muzykę znaleźć można wszędzie. Jeśli więc potrafisz się w nią wsłuchać, wyczuć jej puls, wtedy znajdzie ona odbicie w twojej muzyce. Jako artysta staram się łączyć wszystkie muzyczne języki, które poznaję przez całe swoim życiu, wszędzie tam, gdzie trafiam.

Nad płytą „Caipi” pracowałeś aż 10 lat. Czy był to tak trudny proces, czy też ten świat, był Twoją kryjówką, odskocznią od innych projektów, w które byłeś w tym czasie zaangażowany?

- Piosenki na „Caipi” powstawały w bardzo spontaniczny, naturalny sposób. Nagrywałem je bez pośpiechu w swoim domowym studio. Samemu szukałem brzmień, budując z nich własny dźwiękowy świat. Wiedziałem, że kiedyś coś połączy to wszystko w całość. Spoiwem okazała się z jednej strony muzyka z Brazylii, a z drugiej fakt, że te piosenki są zupełnie inne od tego, co dotąd nagrywałem. Trudniejsza część pracy nastała później, kiedy trzeba było nadać temu materiałowi ostateczną formę i wydać, jako pierwszą pozycję w katalogu mojego własnego wydawnictwa muzycznego Heartcore Records. Wszystko to jednak przyniosło mi wiele radości i cieszę się, że doszło to do skutku.

Co sprawiło, że na „Caipi” postanowiłeś samodzielnie nagrać partie większości instrumentów?

To był swoisty powrót do płyty Heartcore (albumu nagranego dla wydawnictw Verve w roku 2003). Wtedy także, chcąc stworzyć swój własny muzyczny świat, musiałem samemu wybrać się na poszukiwanie mojej muzyki.

Minęło troche czasu od wydania płyty „Reflections”. Teraz ponownie wyruszasz w trasę z projektem Standard Trio – w nowym składzie. Jak pracujesz nad standardami? Czy przez ten czas coś zmieniło się w Twoim podejściu do nich przez te lata?

Aranżuję je w dość prosty sposób by potem cieszyć się wolnością i muzyczną rozmową, do której każdy z tych utworów jest zaproszeniem. Kocham standardy bo są jak ziemia niczyja, na której możesz rozwijać własne podejście do muzyki. Można je interpretować na nieskończenie wiele sposobów, a każde nowe wykonanie, nowe odkrycie przynosi ci wielką frajdę! Przede wszystkim jednak po prostu lubię grać te świetnie napisane piosenki Nie przy każdej okazji trzeba wymyślać koło na nowo.

Często nazywa się Ciebie ulubionym gitarzystą gitarzystów. A jakie cechy Ty cenisz i innych artystów Twojego insturmentu?

Powiem szczerze, że nie wiem czemu ludzie tak mówią. Ja gram przede wszystkim muzykę – tak się złożyło, że na gitarze. Może jest tak dlatego, że udało mi się dotrzeć do takiego miejsca w rozwoju gry na instrumencie, w którym inni gitarzyści zaczęli się interesować tym co i w jaki sposób robię. Ale naprawdę nie myślę o sobie jako o gitarzyście, ale jako o kompozytorze, który, pośród innych instrumentów, gra także na gitarze.

Niedawno na Twoim profilu na twitterze znalazłem taką wiadomość od jednego z Twoich fanów: „@kurtrosenwinkel i jego poczucie harmonii przypomina mi o tym dlaczego chcę dalej żyć i starać się być lepszym człowiekiem, każdego dnia na tym szalonym świecie.” Na ile obecna sytuacja polityczno-społeczna wpływa na Twoją muzykę?

Podróżując po świecie od ponad 20 lat jest dla mnie czymś naprawdę oczywistym, że w głębi duszy, jako ludzie, wszyscy jesteśmy tacy sami To ważne byśmy potrafili bronić idei, które rozwijają nasze człowieczeństwo w kierunku jedności i wspólnoty - a przeciwstawili się rasizmowi i dogmatycznej mentalności, która zdaje się zyskiwać dziś uwagę. Musimy budować mosty ponad dzielącymi nas kulturowymi odmiennościami. Muzyka jest w tym bardzo pomocnym i potężnym narzędziem. W tym sensie ma ona istotny wymiar polityczny i społeczny.

Jako niezależni wydawcy muzyczni połączyliście niedawno siły z kontrabasistą Avishaiem Cohenem. Czy macie może plany by nawiązać bliższą współpracę także w studio?

Czyż to nie fantastyczny artysta? Miałem przyjemność pracować z Avishaiem w jego zespołach – zdarzało mi się gościć w jego trio a także jako członek  jego zespołu New York Division. Jestem pewien, że w przyszłości będzie tego więcej – nie przeczę: mamy parę pomysłów.