Łukasz Ojdana - młody romantyczny analityk!

Autor: 
Maciej Karłowski

Łukasz Ojdana - bardzo mody pianista, któy zastapił w bardzo znanym zespole RGG, bardzo doswiadczonego i cenionego pianistę Przemysława Raminiaka. Zastąpił w  sposób imponujący przywracając wiarę wszystkim tym, którzy powątpiewali, że na polskiej scenie jazzowej znajdzie człowiek, który bez pajacowania, mądrzenia się, strojenia i uśmiechania do telewizyjnych kamer przyniesie ze soba po prostu muzykę. Oto i on!

Kim jest Łukasz Ojdana?

Jest perfekcjonistą, a zarazem romantykiem i myślę, że te dwie cechy na wszystkich płaszczyznach przenikają sie wzajemnie :)

Perfekcjonistą w grze, a romantykiem w życiu czy odwrotnie?

Bez wątpienia ten romantyzm jest przeważającą cząstką mojego życia i ma to pewnie wydźwięk w muzyce którą wykonuje. Aczkolwiek bez perfekcjonizmu rozwój muzyczny byłby ciężki do zrealizowania. Przynajmniej na pewnym początkowym etapie na którym sie znajduje. Jako muzyk i przede wszystkim człowiek :) 

Nie wiem czy akurat o romantyzm bym Cię podejrzewał. Ale na początku jako mały chłopiec chciałeś być piłkarzem, takim romantycznym? :-)

Hehe :) Sport to druga w kolejności pasja po muzyce i musze przyznać ze czynnie go uprawiam. Tyle ze zmieniła sie dyscyplina... na koszykówkę. Jeżeli chodzi o romantyzm to pewnie na pierwszy rzut oka go nie widać, ale jest nieodzowną częścią mojej osobowości, przynajmniej tak mi sie wydaje gdy patrzę na siebie i rozmyślam. Kolejną cechą, którą mogę sobie przypisać jest natura myśliciela. Bardzo lubię analizować i rozkładać na czynniki pierwsze rzeczy które mnie fascynują, ale też frustrują. Muzyka by być wiarygodną musi iść w parze z człowieczeństwem. Żadnych elastyczności i podporządkowywania, tylko wtedy jest prawdziwie piękna i wiarygodna. 

O na dodatek jeszcze analityk i myśliciel. Wrócimy do tego za chwilę. Czyli musi być w Twoim zdaniem zgodność życia i muzyki. Żadnych elastyczności i podporządkowań czyli muzyka jest najważniejsza. John McLaughlin powiedział kiedyś, że muzyka wcale nie jest najważniejszą rzeczą w życiu.

Też uważam ze nie jest najważniejsza. W moim przypadku jest pasją, za pośrednictwem której rozwijam sie nie tylko jako artysta. Zajmowanie sie muzyką wymaga pracy nad sobą nie tylko w sensie muzycznym i artystycznym. A zgodność muzyki bardziej w kontekście osobowości i systemów wartości reprezentowanych przez danego artystę. Czasem zastanawiam sie nad sensem zmiany priorytetów artystycznych tylko ze względu na potrzebę zaistnienia w szerszym gronie odbiorców czy podpisania kontraktu z prestiżową wytwórnią muzyczna...

I tu się budzi w Tobie analityk i myśliciel? Jest sens te artystyczne priorytety zmieniać? A właśnie skoro mówimy o zmianie to jakie są Twoje priorytety artystyczne?

Myślę, ze masz racje. Czyli jak widać taki misz-masz osobowościowy, nie jest to wszystko takie do końca określone i jednoznaczne, ale to normalne bo żyjemy w różnych społecznościach i czerpiemy inspiracje z tego co wokół nas. Moim zdaniem zmiana tych priorytetów, jeżeli nie zachodzi z potrzeby serca i jest sztucznie wymuszona przez chęć przypodobania sie grupie ludzi, jednej osobie czy też związana jest jedynie z marketingową sferą sztuki, która bezsprzecznie istnieje  (ma to również swoje plusy) jest moim zdaniem bezsensowna i na dłuższą metę nie prowadzi do niczego twórczego i wartościowego. Bardzo cenie sobie uczciwość i prawdomówność, również w muzyce. 

Jeżeli chodzi o moje priorytety artystyczne to na dzień dzisiejszy to żeby w tym co robie nie zrezygnować z tożsamości europejczyka-polaka.

Czyli zacząłeś podlegać nieustannemu pytaniu odnieść sukces za wszelką cenę czy pozostać sobie wiernym nawet jeśli sukces nie będzie w spektakularny sposób chciał nadejść?

Nigdy nie myślałem o sukcesie i nigdy muzyki nie rozpatrywałem w tych kategoriach. Po prostu zakochałem sie w graniu muzyki improwizowanej od pierwszego wejrzenia. A najlepszym świadectwem słów o sukcesie będzie to, że oprócz jednego konkursu w którym wziąłem udział tylko ze względu na to, że spodobała mi sie nazwa " Nadzieje Warszawy" to tę konkursową drogę zupełnie pominąłem, czyli ciśnienia i parcia na szkło nigdy nie było. Muzyka to nie olimpiada, na której dostaje sie brązowy medal za dobry pasaż czy fajny akord :) 

To prawda muzyka to rzeczywiście nie olimpiada. Niby wszyscy to wiedzą, ale także wszyscy kochają rankingi i tytułu najlepszy pianista, najlepsza płyta itd. No właśnie zakochałeś się od pierwszego wejrzenia, kiedy było to pierwsze wejrzenie?

Gram na pianie od 7 roku życia, ale to nie był świadomy wybór, byłem przecież zbyt młodym człowiekiem. Pierwszy raz usłyszałem muzykę improwizowaną kilka lat temu, miałem wtedy 16 lat. Myślę, że wtedy sie zakochałem :)

Kto zadecydował za Ciebie o nauce gry na fortepianie?

Rodzice.

W pokazaniu jazzu też rodzice maczali palce?

Było to pokazanie poprzez zapisanie mnie na pierwszą lekcje jazzowego fortepianu, na której pierwszy raz usłyszałem muzykę zwaną jazzem :) Był to Miles Davis płyta "Walkin'", tytułowy numer z tej płyty.

„Walkin’”? A nie któryś z „Kind of Blue”? Trafiłeś na nietypowego nauczyciela? Pamiętasz kto to był?

Myślę, że najlepszy jaki mógł trafić sie młodemu człowiekowi, który szukał swojej drogi. Nauczycielem tym był Michał Tokaj.

I potem sprawy potoczyły się jak z płatka

No nie było to wszystko takie proste, łatwe i przyjemne. Każdy okres w życiu artysty muzyka niesie za sobą pewien ładunek frustracji. Początki są zawsze najtrudniejsze, tak zwykło sie mówić. Jednakże moim zdaniem każdy kolejny etap artystycznego rozwoju niesie za sobą jeszcze wyżej postawioną poprzeczkę. Rozwój świadomości muzycznej zazwyczaj nie idzie w parze z rozwojem umiejętności gry na instrumencie. W dobie internetu, mamy dostęp do najlepszych płyt i dla porównania nabycie płyty trwa 10 minut, a wypracowanie własnego wiarygodnego języka artystycznego zajmuje lata. Do tego dodać można, że nie każdemu udaje sie ten język wypracować.

Jak sądzę jednak Michał Tokaj do tych poszukiwań Cię zachęcił. A potem co było od Michała trafiłeś do szkoły, tak?

Myślę, że trafniejsze będzie określenie, że mnie nie zniechęcił. A to nieoceniona cecha świetnego pedagoga. Zachęcił przez tajemniczość i filozoficzną aurę nadaną muzyce, która bardzo mnie zafascynowała i po prostu zaciekawiła. Droga do szkoły nie była usłana różami. Nie udało mi sie dostać za pierwszym razem, ale pewnym sukcesem było miejsce na rezerwie i możliwość uczęszczania na zajęcia teoretyczne. Za drugim razem również dostałem sie na rezerwę i tak naprawdę przypadek sprawił ze zwolniło sie miejsce w szkole. Wtedy można dopiero mówić o początku mojej pełnowartościowej edukacji muzycznej w zakresie jazzu. 

I ta edukacja trwa nadal. Bardziej w murach szkoły czy już na scenie? Wciąż trafiasz na nauczycieli, którzy nie zniechęcają?

Edukacja trwa tak naprawdę na wielu płaszczyznach bo interesuje sie wieloma dziedzinami życia i sztuki. Jeżeli chodzi o muzykę to edukacja na scenie, w studio, ale również równolegle w murach akademii muzycznej w Katowicach. Dotychczas raczej spotykałem na swojej drodze pedagogów dających mi swobodę. Nie zapominajmy jednak, ze najważniejsza jest praca młodego adepta i jego zaangażowanie. Pedagog kieruje poczynaniami studenta, na początku wyraźniej, a potem już bardzo symbolicznie. 

No to jesteś szczęściarzem, albo wiesz czego chcesz od szkoły i działasz planowo i konsekwentnie. Co poczułeś kiedy padła propozycja dołączenia do RGG?

Ogromną radość i satysfakcje. Poczucie że Krzysztof i Maciej mi zaufali i że to w co wkładam cząstkę siebie powiedziało: Stary, rób dalej swoje bo idziesz w dobrym kierunku.

No właśnie w jakim kierunku idziesz? RGG to jeden kierunek, ale jesteś także członkiem zespołu Anny Gadt to inny kierunek czy część tego samego kierunku?

Myślę, ze podobny i nie chodzi mi o skład zespołu którego 3/4 stanowi RGG :) W jednej i drugiej opowieści, jeżeli można tak to ująć, poruszamy sie w stylistyce szerokopojętej muzyki improwizowanej z elementami sonorystyki, improwizacji tej free i tej ujętej w bardziej konkretne ramy formalne. Na pewno jest to muzyka czerpiąca z dokonanań wytwórni ECM ale też dokonań kompozytorów XX wieku, a wiec bezsprzecznie europejski idiom muzyki.

Dokonania wytwórni ECM, takie określenie takie pojawia się nad wyraz często. Nie mówi się tak o działaniach innych oficyn wydawniczych, choć także mają bardzo poważne dokonania. CO rozumiesz przez sformułowanie dokonania ECM?

Mam tu na myśli przede wszystkim dokonania artystów będących ikonami wspomnianej wytwórni, a więc Bobo Stenson, John Taylor, Anders Jormin oczywiście Keith Jarrett. Ci artyści oraz muzycy z nimi współpracujący są dla nas największą inspiracją, a że los chciał że to akurat te 3 litery alfabetu...

Zawsze bliżej mi było do myśli, że to są dokonania tych konkretnych artystów, a nie wytwórni, w której wydają płyty. Stenson, Taylor, Jarrett – czy to są twoje szczególnie bliskie inspiracje?

Wracając do wytwórni to muszę przyznać, że bacznie obserwuje propozycje serwowane przez te trzyliterowe... jak i inne wytwórnie i musze przyznać że to co ukazuje się pod szyldem ECM podoba mi sie najbardziej i jest najbliższe mojej wrażliwości. Oczywiście nie jest tak że podoba mi sie wszystko, powiem szczerze: jestem bardzo wymagającym słuchaczem. Jeżeli chodzi o inspiracje dodałbym jeszcze Brada Mehldaua oraz  dokonania kompozytorów : Schoenberga, Berga i Weberna, Messiaena i Stravinskiego. 

Nie za wiele tu jazzowych twórców, ale to nie ważne. Schoenberg, Berg i Webern – wiedeńczycy z drugiej  awangardy. Wszystkich ich cechuje m.in. imponująca umiejętność zwięzłości artystycznej wypowiedzi. Słuchając Twojej gry na płycie „Szymanowski” zwięzłość jest w moim odczuciu jedną z najbardziej imponujących cech. Czy to jest droga, którą chciałbyś podążać? Co Cię szczególnie fascynuje w muzyce kompozytorów, których wymieniłeś.

 Z racji tego, że ostatnio bardzo fascynuję sie harmonią i staram sie rozwijać swój język harmoniczny to siłą rzeczy powiem, ze współbrzmienia harmoniczne są na dzień dzisiejszy elementem który najbardziej mnie fascynuje właśnie w dokonaniach kompozytorów XX wieku. Jeżeli chodzi o drogę to nie nakładam sobie ograniczeń ani konkretnych ram. Staram sie rozwijać w szerokim tego słowa znaczeniu i tworzyć muzykę w naturalny sposób w zgodzie z własnymi poglądami estetycznymi. 

Wygląda jakbyś z jednej strony wiedział jak chcesz iść, ale nie określał precyzyjnie kierunku z góry. Wiadomo, że jesteś częścią RGG, wiadomo, że pracujesz z Anna Gadt. Czy to w całości wypełnia twoje artystyczne zamysły. Czy może gdzieś zaczyna się rodzić coś jeszcze innego?

Myślę, że masz racje i trafnie to odczytałeś. Na pewno w pełni realizuje się grając w RGG, równie wielką satysfakcje sprawia mi praca w kwartecie Ani. Lubię nowe wyzwania i kreatywność. Faktycznie rodzi sie wiele pomysłów, a jeden jest nawet w początkowej fazie realizacji i jestem pewny, że dowiesz sie o tym już niebawem :)

Czytelnicy też się dowiedzą czy na razie to bardzo ściśle tajne?

Na razie nie chce zapeszać :)

To ja nie naciskam. No to kiedy będzie można posłuchać Cię na żywo?

Jesteśmy w trakcie organizacji koncertów promujących nową płytę "Szymanowski" . Planowanych koncertów jest już całkiem pokaźna ilość, a wszystkich zainteresowanych zapraszam do śledzenia naszej strony internetowej rggtrio.com gdzie na bieżąco aktualizowane są informacje o koncertach.

To na koniec jeszcze powiedz proszę czego życzyć romantycznemu muzykowi z inklinacjami filozoficzno analitycznymi? J

Zdrowia, zdrowia i jeszcze raz... wytrwałości w dążeniu do doskonałości :)

To tego ci życzę, ale swoją droga nie sądzisz, że doskonałość jest nudna?

No dobrze pomińmy doskonałość ;) Zostawmy samą wytrwałość :) Fakt doskonałość bywa nudna, ale żeby zrealizować marzenia to dążenie do ideału pomaga w wykreowaniu czegoś ciekawego i wartościowego. Doskonałość może mieć paradoksalnie znaczenie pejoratywne, ale ja mam na myśli tę nietoksyczną i nie nudną :)