Krakowska Jesień Jazzowa 2013 - finał Resonujących małych składów

Finałowy dzień cyklu improwizowanych koncertów granych przez małe składy wyłonione z orkiestry Resonance. Nie ostatni jednak dzień muzycznych wrażeń w klubie – już dziś festiwalowa prezentacja polskiej sceny muzyczne – gra duet dwóch Pawłów - P. Postaremczuk i P. Szpura oraz Piotr Damasiewicz Imprographic Quartet. W niedzielę natomiast, w muzeum Manggha, możliwość zobaczenia efektów prób i spotkań odbytych w ciągu tego tygodnia.

Poniżej krótkie podsumowania wieczoru wczorajszego:

 

Set I

Per-Ake Holmlander – Tim Daisy

Tuba i perkusja to zdecydowanie nietypowy pomysł na jazzowe duo, ale muzyka improwizowana takimi konwenansami się nie przejmuje. Kto Per-Ake słyszał już na żywo w mniejszych składach ten wie czego oczekiwać – to galeria dźwięków dziwnych, bulgotów, pisków, efektów często równie kosmicznych co komicznych. Tim odpowiednio przyprawia wyciągając kilka swoich perkusyjnych trików z torby (tak, z torby – nie z rękawa, w torbie znajdują się wariacje na temat tego jak może wyglądać drummerska pałka, kieszonkowe radio, gongi, dzwoneczki i inne). Panowie odpowiednio dozują napięcie w tej dźwiękowej zabawie a najciekawszym bodaj momentem jest perkusyjna fiesta na początek drugiej połówki seta – bo każdy instrument można potraktować jak bębenek, a tuba to właściwie cały zestaw perkusyjny.

Set II

Waclaw Zimpel – Michael Zerang

To jeden z tych składów, które funkcjonowały już często poza orkiestrą, duet ma za sobą liczne spotkania i trasy a muzyka którą wykonują jest wyrazem wspólnej muzycznej fascynacji muzycznymi kulturami świata. Trzy wyprawy w w rejony melodii i rytmów, które, pomimo swojej wyimprowizowanej natury (dzięki niej?), brzmią jak gdyby docierały z czasów przed początkiem spisanej historii. Pierwsza medytacja z delikatnym perkusyjnym rytmem wybijanym na djembe, Wacław ma pełną melodyczną swobodę, z której oszczędnie korzysta. Medytacja druga wygrana jest przez Michaela na zestawie perkusyjnym, polirytmiczny puls nadaje jej bardziej free-jazzowy charakter, zróżnicowana dynamika pomaga zwiększyć napięcie. W medytacji trzeciej pojawia się subtelny dźwięk frame drum oraz flet algoza – tradycyjny fled z Radżastanu, którego podwójna konstrukcja pozwala na tworzenie harmonicznego mikrokosmosu nie tak znowu odległego od współczesnej muzyki serialnej. Muzyka z duszą, piękna i ulotna.

 

Set III

Ken Vandermark – Dave Rempis – Tim Daisy – Michael Zerang

Kolejny kwartet na zakończenie wieczoru i free-jazzowa jazda bez trzymanki. Ken na początek z klarnetem ale szybko porzuca ten pomysł i sięga po alt, żeby móc zbalansować intensywny ton Rempisa, a kiedy obaj panowie sięgają po tenor, żarty się skończyły. Galopujący rytm, niezwykła komunikacji na frontowej linii i szalenie zapętlające się wokół siebie saksofonowe linie. Groove gęsty i zadziorny, Ken rzucający jak z kapelusza riffy (rzadko kiedy gra z takim funkiem poza składem DKV i duo z Paalem Nissen-Love). Druga improwizacja rozpoczyna się delikatnie, perskusyjną chmurą (dużo rezonujących talerzy) i soulową partią barytonu. Pojawia się kilka momentów surowego liryzmu (balladowa fraza saksofonu Dave'a) i sonorystycznych abstrakcji, ale ten zespół jest stworzony do grania głośno i mocno. I tak też panowe zakończyli set, być może najlepszy w całym tygodniu.

Suplement

Resonance

Dziesiątka muzyków (Christoff tegoż wieczora poza Krakowem) wcisnęła się na Alchemiczną scenę żeby zagrać improwizowany finał, niby ten sam skład, którego posłuchamy w niedzielę, ale podejście do muzyki zupełnie inne. Dyrygowane ad hoc riffy trzymały razem nieco chwiejną strukturę, ale drapieżne sola wynagradzały całkowicie pewne formalne umowności. Set, który dobitnie pokazał potencjał orkiestry oraz jej naturę – 10-elementowego puzzla z nieskończoną ilością rozwiązań, z których kilka można było zobaczyć i usłyszeć w trakcie tego tygodnia.