KJJ: Podobieństwo i różnica. Dzień 2 maratonu z Resonance Ensemble

Autor: 
Mateusz Magierowski

Ostatni poniedziałkowy set pierwszego z koncertowych spotkań z małymi składami złożonymi z muzyków Resonsnace Ensemble w którym w wir freejazzowego szaleństwa zabrało ze sobą słuchaczy Reed Trio wzmocnione osobą Dave’a Rempisa podkręciło tempo kilkudniowego muzycznego maratonu już na samym jego początku - poprzeczka została zawieszona naprawdę wysoko.

Zespoły biorące udział we wtorkowych setach sprostały niełatwemu zadaniu, jakie postawili przed nimi Ken Vendermark, Mikołaj Trzaska, Dave Rempis i Wacław Zimpel. Ten ostatni zresztą wyszedł na deski sceny Alchemii jako pierwszy wraz ze Stevem Swellem i Timem Daisym. Zimpel rozpoczął lekkim, melodyjnym klarnetowym zaśpiewem, który tłamsił rozpędzoną kawalkadą dźwięków Swell. Po chwili ZImpel dołączył do puzonisty, by przez kilka kolejnych minut przypuszczać nieustający szturm o intensywności porównywalnej z tą, jakiej dane było wielu z zasiadających na sali doświadczyć ubiegłego wieczora. W drugiej części setu improwizacyjny strumień popłynął  w kierunku skocznego groove, którego ogień podsycała gęsta rytmika perkusji Daisy’ego.

W secie drugim miał miejsce występ niecodziennego dość duetu, którego muzyka pozwoliła doświadczyć zupełnie odmiennego pomysłu na muzykę improwizowaną.  Rozedrgany dźwiękowy żywioł tria Daisy-Zimpel-Swell zastąpił hipnotyczny dialog saksofonowo-klarnetowego instrumentarium Kena Vandermarka z dźwiękami generowanymi z laptopa przez Christofa Kurzmanna. Oszczędna formuła, oparta o pętle, szumy, trzaski i ambientowe plamy pozostawiała Vandermarkowi szeroką przestrzeń muzycznej wypowiedzi, z której ten korzystał jednak ze sporą rozwagą, nad nieokiełznane eksplozje stawiając przed wszystkim budujące mroczny, metafizyczny nastrój minimalistyczne narracje, jak gdyby nie chcąc odsłonić zawartej w tej muzyce tajemnicy, której nie wyjawiły również słowa powracającej niczym echo melodeklamacji Kurzmanna.

Set trzeci to powrót obfitości dźwięków za sprawą kwartetu Magnus Broo (trąbka) Mikołaj Trzaska (saksofon altowy i klarnet) Mark Tokar (kontrabas) oraz Michael Zerang (perkusja). Dźwięków  szczególnie za sprawą Mikołaja Trzaski bezkompromisowych w swoim rozszalałym rozwibrowaniu, ale również zawiesistych, gęstych fraz Broo.  Dynamiczna pulsacja pracującej niczym jeden świetnie naoliwiony mechanizm sekcji Tokar-Zerang splatała głosy dęciaków w polifoniczną fakturę. Krótki, inspirowany muzyką współczesną bis zakończył wtorkowy spektakl, złożony ze zróżnicowanych w formule, ale podobnych do siebie ze względu na intensywność doznań i pasję tworzących je improwizatorów muzycznych mikrokosmosów.