JazzART 2014 dzień pierwszy: “HELL, NOBODY KNOWS WHERE JAZZ IS GOING TO GO.”

Autor: 
Janusz Różański
Autor zdjęcia: 
Janusz Różański (zdjęcia w tekście)
Słynny amerykański muzyk i producent Quincy Jones stwierdził kiedyś, że „nikt do cholery nie wie, dokąd zmierza jazz”.  Dobitna sentencja spina swoistą klamrą szerokie spektrum propozycji estetycznych i stylistycznych 3 edycji JazzArt Festival w Katowicach. Za nami pierwsze dni festiwalu wypełnione koncertami, w których każdy mógł odnaleźć bliskie mu dźwięki i klimaty. W sobotni wieczór 26 kwietnia 2014 roku na scenie katowickiego Kinoteatru Rialto wystąpiły dwie znakomite osobowości z projektami zestawionymi przez organizatorów w znaczący kontrast - żywiołowego, pełnego temperamentu Tigrana Hamasyana i kontemplacyjnego Anouara Brahema.
 
W Katowicach Tigran Hamasyan przedstawił swój najnowszy projekt Shadow Theater (2013). Zespół wystąpił w składzie: Tigran Hamasyan na fortepianie, rozbudowanym klawiszowym instrumentarium elektronicznym i w roli wokalisty oraz Sam Minale na basie i Arthur Hnatek na perkusji. W odsłonie nowych przestrzeni muzycznych, eksperymentów elektronicznych, a także możliwości wokalnych, Tigran jest tu nie tylko pianistą, ale i wokalistą o ciepłym i delikatnym głosie. Shadow Theater ukazuje  baśniowy świat wyobraźni, świat teatru cieni, skomponowanego z dźwięków i obrazów.  Koncert obfitował w wiele dynamicznych momentów, nieoczekiwanych wolt a młodzieńczy Tigran zaskakiwał publiczność swoim żywiołem, zrywając sie raz po raz na równe nogi od klawiatury. Herbie Hancock wyraził najwyższe uznanie dla 27-letniego wirtuoza słowami: „Now, Tigran, you are my teacher”.  Wirtuozeria pianistyczna Hamasyana, łatwość improwizacji, wrażliwość kompozycyjna i odwaga w sięganiu po różnorodne środki wyrazu zachwycają, dając słuchaczom całą gamę muzycznych wrażeń.
 
Tigran Hamasyan pochodzi z Armenii, ale od ponad dziesięciu lat mieszka w Los Angeles. Ma na swoim koncie wiele nagród zdobytych na prestiżowych konkursach jazzowych, jak I nagroda na Thelonious Monk International Jazz Competition w 2006 roku. Muzyka Hamasyana jest przepełniona cytatami i inspiracjami tradycyjnej muzyki ormiańskiej, od lirycznych solowych medytacji nad hymnami kościelnymi po żywiołowe jazz-punkowe ekspozycje oparte na melodiach ludowych. Ormiański folk to nie jedyny obszar jego muzycznych zainteresowań. W swojej muzyce sięga po prawie wszystkie gatunki muzyczne, od klasyki po heavy metal. Teatr Hamasyana, momentami mistyczny wciągał feerią dźwięków i dynamiki a dramaturgia oprawy spajała całość w niezwykle energetyczny spektakl zaś publiczność żywo reagująca wracając ze świata baśni nagrodziła artystów gorącym aplauzem. Tigran zakończył koncert bisem, niezwykle mrocznym i energetycznym w wyrazie ale będącym swoistą codą mistycznej wędrówki po odkrywanym przed nami świecie inspiracji i emocji wirtuoza.
 
Drugi koncert na scenie katowickiego Kinoteatru Rialto to propozycja jakże odmienna od pierwszej części wieczoru pod każdym względem. Anouar Brahem Quartet z programem z płyty The Astounding Eyes Of Rita w składzie: Anouar Brahem - oud, Klaus Gesing - klarnet basowy, Bjorn Meyer - bas, Khaled Yessine - darbuka, bendir. Anouar Brahem pochodzi z Tunezji (ur. 1957). Tam też studiował tradycyjny arabski instrument oud (przodek lutni) pod okiem wielkiego mistrza Aliego Sriti. Wkrótce Brahem sam stał się wirtuozem, a dzięki swojej działalności koncertowej i kompozytorskiej przywrócił świetność oud w świecie arabskim i rozsławił go w świecie Zachodu. Ma w swoim dorobku 9 płyt. Jego projekty łączą muzykę islamską i śródziemnomorską z elementami jazzu. Do współpracy zaprasza tradycyjnych artystów z kręgu kultury arabskiej, jak i profesjonalnych muzyków ze świata zachodniego (m.in. Barbarose Erköse, Jan Garbarek, Dave Holland, John Surman, Richard Galliano). W roku 2009 został odznaczony francuskim Orderem Sztuki i Literatury.
 
Za ostatni album The Astounding Eyes of Rita (2009) Brahem otrzymał prestiżową nagrodę niemieckiego przemysłu fonograficznego Echo Jazz 2010 w kategorii najlepszy artysta międzynarodowy. Razem ze szwedzkim klarnecistą Klausem Gesingiem (klarnet basowy), niemieckim gitarzystą Björnem Meyerem (bas) i libańskim perkusistą Khaledem Yassinem (darbuka, bendir) tworzy kontemplacyjny świat, zawieszony gdzieś pomiędzy Wschodem i Zachodem. Płyta dedykowana jest pamięci palestyńskiego poety i pisarza narodowego Mahoumeda Darwisza (1941-2008).
 
To muzyka duszy. Delikatna i niepokorna zarazem. To Anouar Brahem - tunezyjski muzyk grający na oud. Nie sposób wprost opisać wrażeń jakie towarzyszą zagłębianiu się w tą wspaniałą fakturę dźwięków. Nie sposób wyrazić słowami uniesień, podążania za zmysłowością oud. Muzyka Marokańczyka sama w sobie jest niezwykle poetycka, poruszająca wyobraźnię, odkrywająca nowe światy. Oud i klarnet basowy wspaniale współbrzmią. Słuchając można dać uwieść się wrażeniu,  że nie istnieją żadne granice pomiędzy stylami i krajami. Jednoczą nas piękne melodie, intrygujące rytmy. Tej muzyki można słuchać bez końca, aż wtopi się w tło. Dla mnie osobiście niekończące
się frazy przywoływały rozkołysanie i napięcia narastającej rytmiki ravelowskiej, a także przydźwięki klimatów Piazzolli, układając się w rozkołysanej wyobraźni.  Stonowana ekspresja koiła spokojem i subtelną melodyką. Wspaniały koncert, niezwykle klimatyczny, szlachetny w pełni wyrazu w aurze głęboko osobistej kreacji Anoura Brahema.
Na finał dnia festiwalu JazzArt Festival w Katowicach przenieść trzeba było się do Jazzclubu Hipnoza. Należał on do czteroosobowej, ekscentrycznej grupy z Bristolu Get The Blessing, w składzie: Peter Judge na trąbce, Jake McMurchie na saksofonie, Jim Barr na gitarze i Clive Deamer na perkusji. To piekielnie inteligentna muzyka, w której trąbka i saksofon z tłumikiem, wsparte przez przemyślane fale elektroniki, wykonują piruety nad orzeźwiająco melodyjnym akompaniamentem./„Sunday Times”/
 
Płyta  „All Is Yes" tej niezwykle energetycznej grupy, zdobyła tytuł albumu roku 2008 na BBC Jazz Awards. W Jazzclub Hipnoza zaprezentowali najnowszą płytę "Lope & Antilope" (2013), opartą na całkowitej improwizacji i uznaną przez krytyków za najlepszą w ich dorobku. Salę Hipnozy wypełniały mocne rockowe rytmy z jazzową improwizacją wspieraną elektroniką. Muzycy w swym intrygującym image, ubrani w czarne garnitury, białe koszule przyciągali ekscentryzmem, poczuciem humoru w mrocznych, mglistych atmosferach klubowych rozbijanych dźwiękami wirtuozerskiej trąbki Pete, rockowego beatu Clive'a czy nastrojowego saksofonu Jake'a. Improwizacje Get The Blessing tchną atmosferą i nastrojem. Publiczność reagowała żywiołowo nagradzając piruety solówek brawami a na twarzach słuchających malował się wyraz sytości jak w obliczu pysznie skomponowanych kulinariów. Wielce satysfakcjonujące nasycenie estetyczne od wizerunku po ostatnie wybrzmienia saksofonu.
Tak więc niesposób okreslić pierwszego dnia JazzARTu jako udany. Koncerty trafnie zestawione, z akcentem na różne stylistyki i klimaty, oprawa wizualna i dramaturgia wydarzeń - estetyczne i przygotowane z wyczuciem, co dodatkowo pogłębiało odczucie smaku w odbiorze, atmosfera właściwa tej sferze przeżyć a drobne wpadki z nagłośnieniem przemilczę.