Festiwal Nowa Muzyka Żydowska - Robinson, Zimpel, Rogiński, Zerang i muzyka Żydów z Jemenu

Autor: 
Maciej Karłowski
Autor zdjęcia: 
Krzysztof Machowina

Właściwie brak mi słów, żeby opisać muzykę, którą w piątkowy wieczór zagrał kwartet Wacław Zimpel, Raphael Rogiński, Perry Robinson i Michael Zerang. Była to muzyka Żydów z Jemenu można napisać, ale nie powie to wcale zbyt wiele. Naturalnie wiemy trochę jaka ta muzyka jest. Wiemy, że diaspora jemeńska wykształciła niejako osobny rodzaj muzycznego świata. Powstawała w izolacji od głównych nurtów muzyki żydowskiej, ale za to pod przemożnym wpływem muzyki arabskiej z jej charakterystycznym instrumentarium i zadziwiającą rytmiką. Kiedy przed wieloma laty zastanawiano się w nowopowstałym państwie Izrael jaki ma być jego folklor wiele wskazywało właśnie na muzyczną kulturę Żydów z Jemenu. Jej wyjątkowość doceniono na świecie. Wpisana została na listę dziedzictwa UNESCO.

Ale i to tak naprawdę nie przybliża ani o krok do wyobrażenia, w jaki sposób zaprezentował ją ten polsko-amerykański kwartet. Utwory, które usłyszeliśmy, owszem powstały w oparciu o tamtejsze pieśni, o melodie tradycyjne, ale to był zaledwie pretekst, aby z tym dziedzictwem pracować dalej i niejako przepisać je na język własny, w którym ogromne znacznie ma i improwizacja,  i rock, i niech będzie, że także jazz. Sztuką jest jednak bodaj największą, by w toku twórczej reinterpretacji zachować zdolność do umiejętnego obchodzenia się z tak wyjątkowym muzycznym klejnotem. Nie mniej istotne jest również sprawić by na samym końcu nikt nie miał wątpliwości, że sięgając po muzykę źródeł nie sięgnęliśmy bezmyślnie do malowanej skrzyni po kolejny ładny przedmiot, ale po to, by przekazać słuchaczom coś ważnego.

I to się doskonale udało. Ale z drugiej strony, jak miało się nie udać? Wszyscy czterej dżentelmeni, to nie tylko świetni muzycy, ale również muzycy bardzo mądrzy. Każdemu można by osobną laurkę narysować, chwaląc w niej brzmienie, muzyczny smak czy wyobraźnię improwizatorską. Perkusista Michael Zerang, który zresztą miał okazję grać z jemeńskimi Żydami, Perry Robinson - jeden z najświetniejszych klarnecistów jazzowych na świecie to słynne postacie muzyki improwizowanej. Takimi też sądzę staną się wkrótce zarówno Wacław Zimpel – z pewnością jedna z najbardziej wyrazistych i wartych uwagi postaci w polskiej scenie muzycznej, jak i olśniewający gitarzysta Raphael Rogiński.

Ci którzy nie dojechali na ten koncert powinni żałować. Przepadła im wyśmienita muzyczna uczta.