Dni Muzyki Nowej – wieczór drugi: Projekt Trzy Stacje i Felix Kubin:Takt Der Arbeit

Autor: 
Piotr Rudnicki
Autor zdjęcia: 
Maciej Moskwa

Tegoroczne Dni Muzyki Nowej okazują się festiwalem jak nigdy przedtem interdyscyplinarnym. O ile w czwartek na Sali Suwnicowej uczestniczyliśmy jeszcze w koncertach, do piątkowych pokazów określenie takie już nie przystaje. Klub Żak zamienił się bowiem w galerię sztuki współczesnej, a muzyka – choć wciąż istotna, momentami wyraźnie schodziła na drugi plan.

Stało się tak przede wszystkim za sprawą projektu „Trzy Stacje”. Cykl trzech mniej lub bardziej związanych z muzyką performance’ów, pokazywanych kolejno w różnych klubowych przestrzeniach, rozpoczęła prezentacja kuratorki tegorocznego festiwalu - Małgorzaty Walentynowicz. Utytuowana młoda pianistka współczesna zagrała utwór Voices & Piano Petera Ablingera, w który zaangażowane – co prawda pośrednio – zostały postaci zgoła niebagatelne. Wysłuchać można było odtworzonych z taśmy fragmentów publicznych przemówień Piera Paolo Pasoliniego, Mariny Abramovic, Billie Holiday oraz Lecha Wałęsy, zaś grane symultanicznie partie pianina odpowiadały przełożonym na notację częstotliwościom ich głosów. Całość złożyła się na kameralny utwór, który w przestrzeni mieszczącego się w klubie Żak kina studyjnego wypadła bardzo nastrojowo, i w porównaniu do tego co miało nastąpić, był elementem projektu  najbardziej przystępnym.

Po nim – już w Sali Suwnicowej – podziwiać można było performance Karola Nepelskiego pt. Tendonometria. Artysta, z dających się w miarę dowolnie zinterpretować konceptualnych względów (dla własnego bezpieczeństwa, państwo wybaczą, nie będę w tym miejscu podejmował takiej próby) w charakterze instrumentu użył własnego ciała. Inkorporujący elementy ruchu scenicznego występ, polegający na pociąganiu smyczkiem strun kontrabasu rozpiętych między ustami a palcami u stóp (wydawane w ten sposób dźwięki przetwarzane były komputerowo przez współuczestniczącego w występie kompana artysty) trudno oceniać w kategoriach muzycznych, i chyba nie o to Nepelskiemu chodziło. Podobnie zresztą jak autorowi trzeciego przystanku projektu Trzy Stacje (tym razem prezentowanemu w galerii na piętrze klubu), Krzysztofowi Cybulskiemu, który pokazał możliwości wlasnego pomysłu aparatów dźwiękowych: wywołującego za pomocą klasycznej, czarno-białej klawiatury syntezatora sprzężenia zwrotne odpowiadające kolejnym nutom skali Feedback Synth, reagująca na ściskanie dźwiękowa piłeczka Elektrisk Oransje czy też zmechanizowanej piszczałki organowej. Znów występ posiadał, i owszem, walory wizualne i, jeśli można tak to nazwać – inżynieryjne. Wrażeń muzycznych - brak.

W takim sąsiedztwie audiowizualne widowisko przygotowane przez Felixa Kubina w kooperacji ze znakomitymi perkusjonalistami: Miłoszem Pękalą, Małgorzatą Kordylasińską-Pękalą i Hubertem Zemlerem nieco „uratowało” muzyczny wymiar festiwalowego piątku. Takt Der Arbeit, projekt  pierwotnie zamówiony przez niemieckie radio NDR miał w Żaku swą polską premierę. I choć także tutaj dominował, a już z pewnością bardziej skupiał uwagę aspekt wizualny, za sprawą wysokiej klasy wykonawstwa muzyka odzyskała należne jej pole. Takt Der Arbeit był nie-klasyczną wielkoekranową projekcją ośmiu archiwalnych filmów, w różnych ujęciach przedstawiających technologię ludzką pracę. Awangardowe niekiedy - dokumenty produkcyjne i edukacyjne, takie jak rejestracja „Music for 156 Office Machines” niemieckiego kompozytora Rolfa Liebermana, filmowa prezentacja różnych mechanizmów zegarowych, film z ćwiczeń mnichów klasztoru Shaolin czy kompilacja na podzielonym ekranie ruchomych obrazów ze stoczni w Gdańsku, Szczecinie i Hamburgu muzycy dodawali swe bogate, rytmiczne i (w przypadku samego Kubina) elektroniczne komentarze, które stworzyły projekcję z muzyką na żywo na wysokim poziomie. Ostatnim akcentem było odegranie dwóch kompozycji Kubina przez perkusjonistyczny duet członków grupy Kwadrofonik - Miłosza Pękali, Małgorzaty Kordylasińskiej-Pękali: „Waltz Me, Trust Me” oraz „Gameboy Renaissance”. „Ja twierdzę, że zagranie tych utworów ręcznie jest niemożliwe, ale oni orzekli, że dadzą radę” – stwierdził w zapowiedzi  Felix Kubin. Dali radę, a stworzona w ten sposób koda muzyczna była świetnym zamknięciem tego obfitego przysparzającego o skrajne emocje wieczoru.