Ciepły głos w środku zimy - Marita Albán Juárez w krakowskim Harrisie

Autor: 
Paulina Biegaj
Autor zdjęcia: 
mat.promocyjne

Nieczęsto jazz pokazuje nam taką twarz i taki temperament. Gorący, bo prosto z Peru, nastrój pierwszej części koncertu zapowiedział miły oddech po tym, co w krakowskim Harrisie działo się dzień wcześniej. Śpiew Marity Albán Juárez w niezwykle ciepłych barwach, rytmy, w których bossa nova spotkała się z afro – peruwiańską tradycją dzięki perkusiście Josè Manuelowi Albán Juárezowi, świetnie wkomponowany kontrabas, na którym także na płycie polsko – peruwiańskiego rodzeństwa zagrał Andrzej Święs oraz Paweł Kaczmarczyk, który ze swoją energią i zręcznością czuł się w tej ognistej muzyce jak u siebie, dodając jeszcze od siebie tego, co znamy z jego własnych utworów. Wszystko złożyło się na jedną  ujmującą całość zapraszającą do tańca.

Całość - dzięki temu, że artyści grający na co dzień w skrajnie różnych stylistykach, znaleźli wspólny język w swoich korzeniach, czyli w folklorze. Różnorodności z kolei nadał wstęp, a właściwie pierwsza część utworu „What are you doing the rest of your life” w aranżacji Pawła Kaczmarczyka. Dla mnie – najpiękniejsze wykonanie i najpiękniejszy utwór z płyty Marity Albán Juárez „Aguas Calientes”. Zaśpiewany z rzadko spotykaną lekkością, jaką ma w swoim głosie wokalistka.

Choć nie reprezentacyjny, bo nagrania to także brzmienia brazylijskiego karnawału, szybki i porywczy śpiew, pogodna jasna harmonia oraz coś więcej, niż tylko bossa nova - czyli po prostu latynoski jazz z muzycznymi wpływami wybrzeża Peru. Młodej wokalistce towarzyszy na płycie jej brat, Andrzej Święs oraz Dominik Wania. Warto jej posłuchać zwłaszcza teraz, gdy brakuje nam słońca i robi się coraz chłodniej.

Piękne było również to, że koncert znów był przede wszystkim spotkaniem w miłej, świątecznej jeszcze atmosferze. Tej, którą tworzy tutaj publiczność i ciepło jej spotkań. Tych życzmy sobie jak najwięcej również w Nowym Roku. I pewnie takich koncertów, jak ten, który odbył się w Harris Piano Jazz Bar dzień wcześniej, czyli 28 grudnia. Sensację wśród krakowskich amatorów jazzu i muzyki improwizowanej wywołało pojawienie się na scenie Derricka McKenzie'go.

Perkusista znanego zespołu Jamiroquai swoją grą rozgrzał nie tylko publiczność, która wykupiła wszystkie bilety i zajęła na stojąco wszystkie miejsca w klubie, ale przede wszystkim muzyków, którzy z nim wystąpili. Z opowiadań wiem, że fenomenalnie zagrali także Michał Barański, Paweł Kaczmarczyk, Olaf Węgier i Łukasz Belcyr. Koncert pod tytułem „Jazz Funk Expierience” odbył się, podobnie jak koncert Marity Albán Juárez, w ramach „Kaczmaczyk Sessions”. Czterodniowy maratonik rozpoczął się twórczością Krzysztofa Komedy, a zakończył koncertem poświęconym Januszowi Muniakowi z jego udziałem.